Dzicz Bieszczadzka, Tyrawa Solna 4-6.04.2008.
Po raz pierwszy ekipa Quadzik.pl zagościła w Bieszczadach na quadowej imprezie przeprawowej. Widzieliśmy już wiele imprez, różne trasy, różne trudności, ale to co działo się w okolicach Tyrawy Solnej, nawet nam (nie mówiąc o zawodnikach) zjeżyło włos na głowie… dlatego pozwoliliśmy sobie wprowadzić nowe stopniowanie słowa „ciężko” – od dziś powinno się mówić „Ciężko – Ciężej – Dzicz Bieszczadzka”...
Poprosiliśmy Jacka Bujańskiego (Mr Quada), który wygrał imprezę, o parę słów podsumowania:„Mnie jest trudno oceniać, bo nie jestem obiektywny w żadnej sprawie, jak dotyczy możliwości przebywania w Bieszczadach :-), uwielbiam ten rejon od pierwszego obozu harcerskiego w 1969 roku i wracałem zawsze nawet po wypadkach, jak na rowerku kiedy złamałem miednicę i panewkę biodrową :-))))) Także nawet jakby gospodarz pilnujący pola wylał mi na łeb smołę to i tak bym nie narzekał.
Moim zdaniem trasa była tylko dla extremy, a tu nawet byli luzacy, co wyprowadzali quada nad przepaść i dodawali gazu... szczęście, że trafił obok Brylanta w drzewo i jego tylko rykoszetem...
Aż się prosiło czasem o rozsunięcie taśm na boki po 20 metrów i każdy by sobie znalazł ścieżkę zamiast wisieć nad innymi na lince. Organizator musi sporo zmienić w regulaminie, bo tak naprawdę nawet sędziowie różnie go interpretowali na każdej próbie.
Chyba jednak wzorcem "w sevr" jest teraz Poland Trophy. Sprawy wyników powinny być oczywiste, bo jak składać protesty, kiedy podane są tylko trzy miejsca i nie są wywieszone wyniki punktacji?
Doczekałem się wreszcie prawdziwego zaplecza ratowniczego na rajdzie w postaci ekipy GOPR z zestawem ratowniczym, prawda jest taka, że kartka z lekarzem jest w takim wąwozie tylko maskotką, a wyćwiczeni ratownicy GOPR poradzą sobie nawet jak ziemia się obsunie. Już wiele razy zastanawiałem się, że chciałbym widzieć zwykłego lekarza w warunkach nocy, deszczu i błota w takich warunkach.
Wreszcie mogłem wykorzystać wszystkie swoje jaskiniowe szpeje do zjazdów i trawersów aż mi ręce popuchły.
Lubię jazdę z Markusem i znowu mogłem podziwiać jego lekkość kozicy na podjazdach. Uparty jak zawsze pracował do rana, bo mu załatwiłem swoją liną pół zawieszenia, ale pospawał poskręcał i rano był gotowy do dalszej jazdy. Brylant uwijał się we wspólnym ciąganiu quadów na linie i szło nam jak w małej spółdzielni całkiem dobrze. Za to im dziękuję - robili robotę i cierpliwie czekali na moje wymyślne węzły na linkach :-)
Tradycyjnie koledzy i jednocześnie rywale z Polsona dali nam drogę, kiedy ich dogoniliśmy w wąwozie i wielki szacun za sportowe zachowanie.
No cóż mam nadzieję, że uda nam się wrócić w te rejony, i znowu wojować z naturą, pouczać organizatora chyba nie należy będąc zawodnikiem, więc lepiej poradzić wizytę w Walimiu i obserwowanie jak się powinno to robić :-)
Co niniejszym czynie i jadę na Poland Trophy...”
Galerie powiązane z artykułem:•
Dzicz Bieszczadzka, kwiecień 2008, odcinek dzienny•
Dzicz Bieszczadzka, kwiecień 2008, odcinek nocnyPliki do pobrania:•
Klasyfikacja - Dzicz Bieszczadzka, kwiecień 2008Zobacz co piszą na Forum Quadzik.pl:•
DZICZ BIESZCZADZKAPrześlij do znajomego:•
link do artykułu [p] Ciężko, Ciężej, Dzicz Bieszczadzka...