Rozmowa z Jakubem Zajchowskim 11-latkiem, który w sezonie 2007 wywalczył 1. miejsce w klasyfikacji generalnej Cross Country w klasie Młodzik oraz 1. miejsce w Motocrossie Quadów Strefy Zachodniej w klasie Młodzik.
Grzegorz Głowienka: Od kiedy zaczęła się Twoja przygoda z quadami?
Kuba Zajchowski: Moja przygoda zaczęła się 3 lata temu. Kiedyś tata wypożyczył quada nad morzem i bardzo mi się to spodobało. Później kupiliśmy quada i zacząłem jeździć.
G.G.: Jaki był Twój pierwszy quad?
K.Z: Najpierw miałem jakiegoś chińskiego quada, ale po dwóch dniach się zepsuł, więc go oddaliśmy. Później tata kupił mi quada Polaris Predator 90.
G.G.: Kiedy pomysł startów w zawodach?
K.Z: Zaczęło się od przeprawówek, na które jeździłem razem z moim tatą, a później pojechałem na Cross Country w Krokowej jeszcze jako kibic. Zaciekawiła mnie ta jazda, czyli hopy i zakręty a nie błoto, więc zmieniliśmy quada na Suzuki LTZ250. Potem pojechaliśmy do Obornik już z nowym quadem i wygrałem tam zawody. Potem zacząłem trenować.
G.G.: Jesteś z Płocka, gdzie i ile razy trenujesz w trakcie sezonu?
K.Z: Wszystko oczywiście zależy od taty i jego czasu.
Głównie jeździmy na tory motocrossowe do Lipna, Sochaczewa i sporadycznie do Obornik koło Poznania, bo tam jest daleko. Głównie trenuję sam, chociaż czasem jeżdżę z Pawłem Sobczykiem (Mistrzem Polski w Motocrossie Quadów w 2007 roku), który mi bardzo dużo przydatnych informacji przekazuje.
G.G.: W sezonie 2007 jeździłeś w oficjalnej klasie Młodzik w Cross Country. Jednak na początku jakoś Ci nie szło…
K.Z: Tak, sezon rozpocząłem bardzo pechowo. Zmieniłem quada na Yamahę Blaster 200 i założyłem do niego roll-gaz, bo wiele osób mi tak doradzało. Ale w czasie pierwszych zawodów podczas hamowania odkręciłem przez przypadek manetkę i spadłem z quada. Tak więc na kolejnych zawodach jechałem już na standardowej quadowej manetce, czyli na kciuku. Ale pechowo uderzyłem w drzewo i nie mogłem wyciągnąć quada… Na kolejnej eliminacji w Biedrusku spadła mi opona. Nie mogłem również z powodów rodzinnych 9uczestniczyć w jednej z eliminacji w Lidzbarku Warmińskim.
G.G.: Ale mimo tych przygód i awarii udało Ci się na koniec sezonu zająć w klasyfikacji generalnej pierwsze miejsce w Cross Country.
K.Z: Jakoś mi się to udało. W trakcie sezonu wygrałem zawody w Krokowej w klasie Młodzik - Quad Silver Cup i to jeszcze bardziej zmobilizowało mnie do większej liczby intensywnych treningów.
G.G.: Wspomniałeś, że wygrałeś zawody w Krokowej w 2007 roku. Jak te zawody mają się do pozostałych zawodów Cross Country pod względem trudności jazdy i przygotowania?
K.Z: Musiałem się do tych zawodów długo przygotowywać. Trenowałem w domu, jeździłem dużo. A już na zawodach tor był super przygotowany, dodatkowo po każdym wyścigu był równany. Były fajne zakręty i szybkie proste oraz skoki. Łącznie przez dwa dni ścigałem się dwie godziny na quadzie. Mimo to, nie czułem zmęczenia, bo dobrze się przygotowałem. Jak inni już nie mieli sił, to ja ciągle jechałem swoim tempem. No i wygrałem.
G.G.: A jak z Twoją wytrzymałością podczas eliminacji w Cross Country, tam przez dwa dni ścigasz się na quadzie łącznie tylko przez godzinę. Czy możesz pozwolić sobie na jeszczeszybszą jazdę?
K.Z: To zależy od tego jak tor został przygotowany i jak wytyczono trasę – czy jest dużo podjazdów, czy tak jak w Biedrusku dużo muld, bo jeździliśmy po czołgowisku, albo w Siemiatyczach praktycznie tor motocrossowy, czy w Romanówce przede wszystkim jazda po płaskim polu. Zmęczenie jest mniejsze na łatwiejszych torach i wtedy mogę sobie pozwolić na jeszcze szybszą jazdę.