|
• DAKAR 2010 – etap XI - Santiago > San Juan
Jarek Kobierski – informacja prasowa
Trasa 11 etapu 32 edycji rajdu Dakar wynosiła 434 km z czego 220 odcinka specjalnego, podczas którego zawodnicy opuścili Chile i wrócili do Argentyny. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt przekroczenia granicy – miała ona miejsce na wysokości 3500 m ! Cały odcinek obracał się wokół dużych liczb. Ponad 100 km odcinka zawodnicy musieli przejechać krętymi i niebezpiecznymi bezdrożami na wysokości ponad 2000 m zanim przekroczyli granicę z Argentyną. Najtrudniejsze będzie jednak czekało zawodników przed samą granicą – 20 km odcinek był ciężką przeprawą dla samochodów oraz ciężarówek, gdzie kierowcy musieli uważać aby za nadto nie obciążyć i zużyć swoich układów hamulcowych. Jeśli chodzi o ilość załóg pozostałych „w siodle” – z etapu na etap ich liczba się zmniejsza. Na start do 10 etapu zostało dopuszczonych 198 załóg – 93 motocykle, 14 quadów, 60 samochodów i 31 ciężarówki. Po raz kolejny jako pierwszy Dakarowy dzień rozpoczął zwycięzca klasy motocykli – Marc Coma, który o godzinie 8:55 wyruszył na trasę odcinka. Trasa: Santiago > San Juan* dojazdówka: 211 km * Odcinek Specjalny: 220 km * dojazdówka: 3 km * suma: 434 km W klasie quadów newsy zaczynamy od etapowego zwycięstwa Sebastiana Halperna jadącego Yamahą. Było to drugie zwycięstwo Argentyńczyka w tegorocznej edycji rajdu. Z łącznym czasem 3.18:33 pobił on swojego rodaka – Alejandro Patronelliego o 4’31 oraz Marcosa Patronelli o 5’47. W klasyfikacji generalnej bez zmian – Marcos i Alejandro Patronelli na czele. Hiszpan Gonzalez Corominas ze stratą już 4 godzin 16 minut zajmuje 3 miejsce. Na dzisiejszym etapie Super Sonik uzyskał bardzo dobry rezultat – 5 miejsce i utrzymanie bardzo dobrej 4 lokaty w klasyfikacji generalnej. Do końca pozostały już tylko 3 etapy, trzymajmy kciuki za naszego reprezentanta !
Rafał Sonik: „Po dzisiejszym dniu mam do trzeciego mniej więcej dwie godziny straty. Dużo więcej do drugiego i pierwszego. Z kolei do mnie miał 5 minut straty Decklerk i dzisiaj jeszcze 3 minuty, w sumie 8 minut niecałe. Kolejny za nami ma 3 godziny straty do nas, więc my tylko właściwie między sobą w tej chwili walczymy, a ponieważ Decklerk ma tendencję do tego by jeździć bardzo szybko, ryzykownie i łapać kapcie oraz naprawiać quada, wczoraj wypadł z trasy na 3, może 4 kilometrze. Nie był skupiony na jeździe w ogóle i pierwszy raz przy mnie naprawiał koło. Dzisiaj jechałem super ostrożnie, bo było potwornie kamieniście- same skały i kamienie. Tak, więc, jak był fragment piaszczysty, czy szutrowy to była wielka radość. Więc doszedłem do wniosku, że jeśli złapię gumę to z Declerkiem przegram na pewno, bo ona ma opanowane błyskawiczne zmianę koła – ma zapasowe koło ze sobą i sztukę wymiany ma opanowaną, bo to robi non stop, codziennie, w kilka minut naprawia wszystko. Jeżeli ja miałbym naprawiać wszystko to zajęłoby mi to pewnie z 15 minut i bym z nim przegrał, – więc jest to bez sensu.Teraz zakładam, że jadę każdego dnia popełniając możliwie jak najmniej błędów, po to by pozwolić popełnić błędy, Decklerkowi i ewentualnie Gonzalesowi, – bo jeżeli Gonzales popełni większy błąd, to straci więcej czasu. To jest moja jedyna sensowna szansa. Dzisiaj gdybym jechał na złamanie karku, to przyjechałbym 10 minut wcześniej i byłbym drugi, trzeci na etapie…. I co z tego?? W generalce nie byłoby z tego nic kompletnie, ani nie odskoczyłbym Decklerkowi na tyle daleko, żeby nie mógł mnie dojść jutro, pojutrze, ani nie doszedłbym Gonzalesa. Związku z tym jazda bliżej granicy ryzyka jest bez sensu. Dzisiaj było tyle ostrych głazów, skałek, fragmentów trialowych, że tylko można było krzywdę quadowi zrobić, przeciąć opony i jechać na kapciach lub wręcz na felgach. Nie miało to żadnego sensu. Dzisiaj jechałem normalnie, spokojnie, pewnie bardzo – może jeden błąd popełniłem taki, że troszeczkę przesadziłem z zakrętem, a tak poza tym to nie jest to spacerowe tempo. Jeżeli na 220 km OS-u różnica między mną a pierwszym zawodnikiem, który jechał na złamanie karku – Halpernem jest powiedzmy 8 minut, to znaczy, że jest to duży wynik, a on jechał ja wariat..?? On z kolei jest w odwrotnej sytuacji ode mnie, w generalce nie ma już nic do ujechania – jest szósty czy siódmy, ale jest z tej okolicy, więc chciał zabłysnąć wygraną etapu – kompletnie inne pryncypia. Jest potwornie gorąco – czterdzieści parę, może pięćdziesiąt stopni, a jutro ma być podobnie. Jutro jest do zrobienia 470 km, więc idę się przespać i zregenerować.”Galerie powiązane z artykułem:• Dakar 2010 - Etap 11• Dakar 2010 - Etap 10• Dakar 2010 - Etap 9• Dakar 2010 - Etap 8• Dakar 2010 - Etap 7• Dakar 2010 - Etap 6• Dakar 2010 - Etap 5• Dakar 2010 - Etap 4• Dakar 2010 - Etap 3• Dakar 2010 - Etap 2• Dakar 2010 - etap 1• Dakar 2010 - zapowiedźZobacz co piszą na Forum Quadzik.pl:• Dakar 2010 - 14 Polaków na starciePrześlij do znajomego:• link do artykułu DAKAR 2010 – etap XI - Santiago > San Juan
|
|