|
• DAKAR 2010 – etap X - La Serena > Santiago
Jarek Kobierski – informacja prasowa
Witamy wszystkich bacznie śledzących Dakarowe poczynania we wtorek 12 stycznia i zapraszamy na kolejne podsumowanie z dnia rajdu. Dzisiaj na tapecie mieliśmy 586 km w tym „skromne” 283 km odcinka specjalnego. Z początkiem dzisiejszego odcinka zawodnicy na dobre pożegnali się z pustynią Atacamą aby przenieść walkę o miejsca w klasyfikacji na bardziej techniczne trasy. Kręte, niebezpieczne i wymagające górzyste trasy powitały wytrwałych zawodników, przed którymi jeszcze 5 etapów ciężkich zmagań z bezdrożami. Dzisiejsza trasa na pierwszy rzut oka mogła wydawać się prosta, jednak nie dajmy się zwieść pozorom – rozsiane wszędzie kaktusy, camel grassy oraz inne wariacje terenowe czekały na trasie z La Sereny do Santiago. Z dnia na dzień ilość załóg, które pozostają w rajdzie kurczy się. Do startu po 9 etapie zostało dopuszczonych 206 ekip w tym 93 motocykle, 14 quadów, 64 samochody oraz 35 ciężarówki. Jako pierwszy na linii startu dzisiejszego ranka o godzinie 7.15 stanął zwycięzca wczorajszego etapu Marc Coma. Trasa: La Serena > Santiago* dojazdówka: 112 km * Odcinek Specjalny: 238 km * dojazdówka: 236 km * suma: 586 km W klasie czterokołowców dzisiaj po raz pierwszy podczas 32 edycji rajdu królował Hiszpan Juan Manuel Gonzalez Corominas jadący Yamahą. Pokonał on Marcosa Patronelli o 8’27 oraz Sebastiana Halperna o 9’08. W klasyfikacji generalnej wszystko pozostaje bez zmian mimo wygranej Gonzalesa – bracia Patronelli na czele, jako trzeci z ogromną stratą ponad 4 godzin zwycięzca dzisiejszego etapu Gonzales. Mimo iż pierwsze trzy miejsca pozostają bez zmian, wspaniała informacja dla polskich kibiców. Rafał Sonik który dzisiaj ukończył etap z 6 czasem przesunął się w klasyfikacji generalnej na 4 miejsce ! Jest to świetny wynik zważywszy na niepowodzenia, które spotkały Super Sonika na wcześniejszych etapach.
Rafał Sonik: „Różnica czasu między mną, Declerkiem jest bardo mała – 5 minut po dzisiejszym dniu. Więc my będziemy pewnie rywalizować z sobą do końca. Różnica do Gonzalesa jest ponad dwie godziny. To słabo rokuje, jeżeli nic się nie przydarzy nietypowego. To nie są już etapy, gdzie można 3, 4 i 5 godzin nadrobić, chyba, że ktoś ma jakiś problem. Dla mnie głównym celem jest Buenos Aires. I meta. Dla mnie te zawody, to są zawody, w których Argentyńczycy są w innych, a reszta w innych zawodach. Wobec tego ja nie liczę Argentyńczyków, którzy przez gro czasu i gro etapów jechali tutaj ze wszystkimi możliwymi rodzajami przygotowania i pomocy, jakie sobie można wyobrazić, w tym również niedozwolonej. W tej chwili liczy się meta i rywalizacja z Gonzalesem i Declerkiem. I oczywiście to, abym nie popełnił błędu, przez który mógłbym stracić pozycję, którą mam. Jestem pomiędzy 3 i 5 pozycją i w tym przedziale mniej więcej się chciałbym się uplasować. Jeżeli coś się wydarzy oczywiście będę się starał walczyć, ale jeżeli się nic nietypowego nie wydarzy to nie mam jak walczyć, dlatego, że próbowałem walczyć pierwszego dnia i zostałem ukarany. Myślę, że w każdym przypadku nawet jakbym pojechał fenomenalnie i nie wiem, co zrobił to i tak ktoś znalazłby na mnie taki czy inny sposób. Chcąc jechać bardzo szybko trzeba między innymi polegać na wskazaniu kibiców w takich newralgicznych momentach np. w korytach rzek, gdzie jest możliwość wybierania mniej lub bardziej kamienistej drogi przy bardzo dużych prędkościach nie można się pomylić. Tam bardzo często się zdarza, że stoją kibice i pokazują którędy lepiej jechać, prawą czy lewą stroną. Jeżeli się pomyli ląduje się na głazach. Nie ma możliwości nawigować i na to, co się widzi i na roadbooka i na to, co pokazują kibice. Jeżeli kibice sprzyjają, to można w ciemno założyć, że będą pokazywać najlepszą możliwą drogę. Jeżeli kibice nie sprzyjają, to można założyć, ze jedni będą pokazywać najlepszą, a inni będą pokazywać najgorszą drogę. To w praktyce oznacza, że trzeba by dokonywać natychmiastowych ocen. Z pewnością któreś z tych ocen będą wadliwe, a wtedy starając się nadrobić czas nie ma się już możliwości poprawki i ląduje się na skałach. To jest w praktyce niewykonalne.Musze jechać swoje, muszę dojechać do mety i liczyć na to, że nie popełnię żadnego istotnego błędu, a być może ktoś inny popełni.”Galerie powiązane z artykułem:• Dakar 2010 - Etap 10• Dakar 2010 - Etap 9• Dakar 2010 - Etap 8• Dakar 2010 - Etap 7• Dakar 2010 - Etap 6• Dakar 2010 - Etap 5• Dakar 2010 - Etap 4• Dakar 2010 - Etap 3• Dakar 2010 - Etap 2• Dakar 2010 - etap 1• Dakar 2010 - zapowiedźZobacz co piszą na Forum Quadzik.pl:• Dakar 2010 - 14 Polaków na starciePrześlij do znajomego:• link do artykułu DAKAR 2010 – etap X - La Serena > Santiago
|
|