Nocny odcinek. Będzie się działo J Już się nie mogę doczekać na start, ale w końcu jest. Startujemy. Pilotka nawiguje jak po sznurku i zaliczamy po kolei pieczątki. Jest nieźle. Przeszkody coraz trudniejsze, ale walczymy i zbieramy wszystko bez odpuszczania trudnych miejsc. Na wodnej przeprawie wlewa się trochę wody, ale spoko wpłynęło to i wypłynie. Następna pieczątka jest w wąwozie. Wszyscy przed nami "robią" ją po mozolnym ustawieniu się w poprzek wąwozu. Przychodzi nasza kolej. Decydujemy, że nie będziemy zawracać jak inni tylko bierzemy "z marszu". Choć trawers jest mocny decydujemy, że zrobimy "na szybko" bez asekuracji. Podjeżdżam, podaję kartę drogowa, ale brakuje 3 cm. Robię małe "hop" i jest odbita pieczątka! Brawo! Puszczam hamulec auto się pięknie cofa ale przeceniam się i za wcześnie odbijam w lewo. Po czym robię przepięknego "boka" ;-) gasząc w ostatniej chwili silnik. Tylko bez paniki J Jest OK. Nic się nie stało, jest klatka, jest wyciągarka damy rade. Taśma i pilot do "drutociagu" w łapy i wychodzę. Dyndającą kartę drogową wrzucam do środka, żeby się nie uszkodziła. Szybka akcja z podpięciem, lina idzie w ruch i już jesteśmy znów na kołach. Uff. Szybko było, wiec nie trzeba się martwić o silnik i olej. Czas ruszać. Wchodzę i zapominając o karcie centralnie ją wciskam nogą w warstwę błota na dnie auta. Klnę w 5 narzeczach które znam, ale stało się. Karta jest rozerwana i totalnie nieczytelna. Możemy przejść do klasy grill`owej :)
Do zrobienia elektronicznego systemu podbijania "pieczątek" nie natchnęła mnie bynajmniej chęć zysku. To pojęcie jest ważne w korporacji. W projekcie explona liczy się tylko to, że robimy coś nowego, coś innego. Powyżej opisane zdarzenie nie było jedynym bodźcem w kwestii.
Chyba dwie wiosny później stanąłem przed tym samym i jeszcze jednym problemem po drugiej stronie.
Tym razem biuro rajdu. Jestem odpowiedzialny za zliczanie zdobytych pieczątek z kart drogowych. Pierwsze załogi z turystyka. Wszystko pięknie i czyściutko, pieczątek niewiele. Fajna robota. Damy radę. Czas mija jest już po 2 w nocy. Pewnie za jakieś 2 godziny zacznie się pojawiać extrem, wiec czas na drzemkę. Wale się w miejscu pracy na podłogę i drzemię. Może z pół godzinki się udało i się zaczęło. Co chwile wpada jakiś totalnie ubłocony troll podobny do chodzącego na dwóch nogach bagna i podaje mi mniej lub bardziej ociekający błotem format A4. Łooo.. matko! Co to jest? Podobno padało na trasie i ciężko było i ... Hej, a gdzie numer startowy? Gonię za zdającym. Podaje, ale długopis nie umie napisać nic na rozmokłym papierze. Biorę więc pisak notuję i zaraz potem budzę posiłki. Jest 4 rano, wyniki z nocy musimy mieć najpóźniej na 8. Pierwsze idą szybko, ale chwilę potem są już schody. Karty zabłocone. Widać ślady walki, ale nie widać rezultatów :)Znajdujemy pierwszą ewidentną próbę oszustwa. Szok, ale trzeba przejść nad tym do porządku i liczyć dalej. Są pierwsze pomyłki w stemplowaniu. Pilot załogi czeka, wiec pytamy o co chodzi? Odpowiedź: zorientowali się i pieczątki są podbite jeszcze raz na drugiej stronie. Są tylko wszystko ocieka błotem. Czas nagli. Co z tym zrobić, wywalić czy uznać. W końcu ma to być sprawiedliwe i fair. Nie ma czasu na suszenie, wiec uznawane jest tylko to co widać na pewno.
Po tej nocy zostało mi gdzieś w zakamarkach umysłu, że tak nie musi być. Zabawa w terenie ma być przyjemnością, więc czemu liczenie wyników też by nie miało nią być? Po jakimś czasie powstał chytry plan odzwierciedlenia rzeczywistości w elektronice. Plan był nie trywialny. Zakładał nie tylko automatyzację zliczania wyników z zabłoconych kart, ale także szybkość obsługi dużej ilości załóg, wyniki nieoficjalne on-line oraz (co było chyba najtrudniejszym zadaniem) kontrola uczciwości.
Przeanalizowaliśmy wszelkie wymyślone i prawdziwe sytuacje i rozpoczęliśmy projekt. W wyniku realizacji powstał system elektronicznych pieczątek i kart drogowych EKD.
Elementy identyfikacyjne. Pieczątki.
Aktywne pieczątki w plastikowej obudowie ABS i stalowym elementem montażowym z uszkiem do mocowania linki stalowej. Pieczątki zawierają niepowtarzalny zakodowany numer identyfikacyjny wewnętrzny, numer na obudowie i kod paskowy. Pieczątki nie wymagają rejestracji w systemie pomiarowym przed imprezą. Dodatkowo dwie pieczątki specjalne "start" i "meta" wpisujące w elektroniczną kartę drogową znaczniki czasu podbicia.
Elementy pomiarowe. Karty drogowe.
Aktywne karty drogowe w plastikowej obudowie ABS i stalowym elementem montażowym z uszkiem do mocowania linki stalowej. Karty drogowe zawierają niepowtarzalny zakodowany numer identyfikacyjny wewnętrzny, numer na obudowie i kod paskowy. Karty są "czyste" i sprawdzone pod względem technicznym przed każdą imprezą oraz wyposażone w sprawne baterie. Karty drogowe wymagają jedynie wpisania numeru, wylosowanej karty w systemie pomiarowym przed startem. Losowanie kart i brak wymogu rejestracji karty w systemie przed imprezą wyklucza możliwość "nieczystości" kart. Karta posiada przejrzysty system podbijania i optyczną sygnalizację prawidłowego podbicia pieczątki. Kolejność pobicia pieczątek rejestrowana jest w karcie drogowej. Efektywny zasięg pomiaru karty drogowej to ok. 10 mm co odzwierciedla sytuację podbicia na karcie papierowej.
Informacja dla zawodników.
Umieszczona w karcie drogowej dioda LED sygnalizuje przez ok. 10 sekund po podbiciu pieczątki poprawność podbicia. Podczas zdawania karty drogowej, zaraz po jej odczytaniu przez system pomiarowy, wydrukowane zostaje potwierdzenie stanu karty z ilością zarejestrowanych podbić i znaczników czasu. Ilość ważnych podbić może być później zmieniona przez organizatora z powodów proceduralnych lub wynikających z przewinień kar.
System EKD używany na Poland Trophy jest najprawdopodobniej jedynym tak zaawansowanym technologicznie systemem na Świecie. Został wymyślony i wykonany w 100% w Polsce. Także podwykonawcy i dostawcy to w 100% polskie firmy.
Zobacz co piszą na Forum Quadzik.pl:•
Poland Trophy 2008Prześlij do znajomego:•
link do artykułu Elektroniczna pieczątka - EXPLONA