Pamiętam taką sytuację z poprzedniego roku, jak chcieliśmy sobie skrócić dojazd do drugiej części trasy (lądem było kilkanaście kilometrów dalej), a więc wybraliśmy z Jarkiem trasę po zamarzniętych Mamrach. Oczywiście nikt tamtędy nie jeździł, bo trasa była w drugą stronę. I tak jechaliśmy sobie na skróty kilka kilometrów i w pewnym momencie natrafiliśmy na spiętrzenie lodowe, które ciągnęło się w poprzek naszej drogi przez całe Jezioro Mamry. Lód miał wtedy grubość około 60 cm, spiętrzenie było na wysokość co najmniej 1 m - pamiętam, że widok który tam zastaliśmy konkretnie nas przeraził i nie odważyliśmy się przeprawić przez to spiętrzenie lodowe, więc zamiast nadrobić dołożyliśmy kilkanaście kilometrów
