Nie wiem jak tam jest w canamie ale zbójeckie ceny ma większość dilerów. Łożyska do koła "by KTM" kupę lat temu ponad 200 za parę, kupowałem polskie za chyba 15 czy 20 za sztukę i tez latały, pompka z pływakiem do gryzzli kumpel pytał to po rabatach (bierze troche/ma kumpla w ASO i ma lepszy ceny niż ja z ulicy) koło tysiaka dla niego u dealera a samą pompke kupił za 100 zł z neta i wymienili. Kawałek plastiku (pływak) 900 zł? Marża, marża, marża.
Znaczy bandyctwo i złodziejstwo. Gdyby było 100% marzy a nie 500-1000% to by więcej sprzedali i wszyscy by się cieszyli oprócz sklepów z zamiennikami oczywiście.
I do mnie nie trafia to, ze "oryginał" jest składany gdzie indziej niż zamiennik. Większość to i tak "made in czajna" tylko technologia, materiał-surowiec, nadzór jakościowy może być/jest większy. Ale to nie kosztuje plus 500%. To zwykłe dojenie nas klientów.
Oczywiście w zmowie z producentami. Bo po co canam co chwila zmienia np te uszczelniacze o których Artur wspominał? Żeby z podróbkami, zamiennikami nie nadążali i żeby tylko "oryginalną" gumkę za 2-3 zł nam oferować nam za 100-200 zł.
Kiedyś kupowałem króciec ssący do jakiegoś moto (yamaha) to tak samo - gumy za kilkanaście/dziesiąt zł a cena w aso 450 zł
Gdyby nie to bandyctwo u nas też uzbrajalibyśmy w różne cuda sprzęty jak w USA i eksploatacja też byłaby tańsza. Wtedy nawet można by sie pogodzić z tym, że klamot za 50 czy 70 k-papiera (czyli wywrotka siana w naszych realiach jak za quada) jest z g$wnolitu.
Im więcej czytam i zbieram opinii i doświadczenia tym bardziej zaczynam mieć wrażenie, że w motoryzacji akurat jak komuś zależy na spokojnej i rozsądnej eksploatacji bardziej niż na mega osiągach, dizajnie i nowościach to trzeba olać najnowsze hi-techowe "jednorazowe" konstrukcje a skupić się na tych starszych, sprawdzonych, ostatnich ze starych dobrych czasów gdzie liczyła się jakość. Kupić coś takiego, dbać o to i się tego trzymać.