Witam wszystkich.
Po dwudniowym pobycie w szpitalu i prawie godzinnej operacji, na własne zadanie opusciłem szpital w Wałbrzychu.
Co do moich urazów to zważywszy na ogrom niebiezpieczeństw jakie mogły sie zdazyć na trasie , to nie jest tak złe ze mna. Podwojne otwarte złamanie wskazującego palca u prawej reki, zerwane sciegno i cos tam jeszcze.
Mam dwa wstawione druty w kosciach i z 10 szfów.
Jak to powiedział lekarz "bede żył"

tylko palec juz podobno nie wróci wpełni do swoich funkcji
Co do samego zdazenia to chyba nalepiej opisał to chyba czajnik.
Zeby było szybciej (czyli nie na wyciagarce) opuszczałem Jacka quada na jego szerokiej tasmie kilkanascie metrów w dół. Gdy tasma sie skonczyła i quad Jacka zawisł próbowałem jakos odczepic line z drzewa.
Pech chciał ze na koncu liny był hak ktory po wpływem ogromnej siły, nie wiem w jaki sposób zaczepił i moja reka i jak z procy zostałem pociagniety w doł za quadem.
Poczułem bardzo silny ból w łokciu i w ramieniu a takze dzwiek łamanej kosci. (jeszcze nawet nie wiedziałem ktorej)
Gdy sie zorientowalem na dołe co sie stało bałem sie sciagnac rekawiczke w obawie ze mam pourywane polce.
Dobrze ze nie cierpie na nadwage bo inaczej skonczyło by sie dodatkowo na złamanej rece albo jeszcze gozej.
Co do samej imprezy to niestety podzielam poglad Brylanta. To była najtrudniejsza a przez to NAJNIEBEZPIEZCZNIEJSZA edycja PT.
Niestety jak dla mnie zbyt niebezpieczna. Chyba tylko Ci ktorzy robili trawers lub skocznie koło w koło z terenówkami wiedza o czym mówie.
Nie chodzi o to że było trudno, nie chodzi o to ze było ciezko i wymagajaco jak nigdy, chodzi o to ze było BARDZO NIEBEZPIECZNIE.
Po pierwsze dlatego ze jechalismy z terenówkami po bardzo niebezpiecznym terenie. O ile w bagnie zarwana lina w samochodzie skoczy sie jakas kontuzja osoby ktora znalazła sie lini pekniecia liny , o tyle ta sama zerwana lina na bardzo stromym trawersie skonczyć sie moze smiercia...........(kogo) quadziarza który jest ponizej.
Po drugie dlatego że trasa w tej edycji była wrecz bezsensownie trudna. Rok temu w Walimiu (ktory był nisamowicie trudnym rajdem) na ponad 30 quadów odcinek nocny ukonczyło .... 6 quadow ( w tym ja z kompanem)
W tym roku trasy nie ukończył NIKT!!!!! O czymś to swiadczy.
P trzecie, zmiany w regulaminie co do nie wliczania dojazdówek do czasu, jeszcze bardziej podniosły cisnienie na oesach. O ile w tamtym roku każdy jechał swoim tempem, o tyle w tym roku na dojazdówkach jechalimy wyjatkowo pasywnie, to w momencie odbicia piaczatki na poczatku oesu zaczynała sie wyjatkowo szybka. niebezpieczna i pozbawiona racjonalego myslenia jazda. ( mówie tu o zaobserwowanych quadowcach ktorzy sie napinali na pudło,)
Do tej pory na PT panowała zasada ( ktora nie raz przytaczałem) "najpierw mysl, potem pomysl, a dopiero potem jedz"
Na tej edycji w naszym przypadku miała miejsce zasada "najpierw jedz, potem jedz a pomyslisz po rajdzie czy dobrze zrobiłes."
W nocy zaliczyłem pierwsza w moim zyciu rolke quada. Ostro oberwałem bagaznikiem po plecach tak że mnie kregosłup do tej pory boli. ( o pogieciu quada nawet nie wspiminam)
Dlaczego do tego doszło. Nie dlatego ze skala trudnosci terenu nas pokonała. Tylko dlatego jak to Jacek powiedział " za szybko chcieliśmy to zrobic"
Dokoła nas na trawersie były samochody ktore skutecznie blokowały trase swomi 70-o metrowymi linami.
Mielismy dwa wyjscia, albo czekac kilka godzin az pojada, albo probowac je wyprzedzac na oesach.
Oprócz mojej rolki widziałem jeszcze kilka innych, w tym jedna metr ode mnie.
Gdy dodamy kamienie lecace spod kół terenówek prosto w quadowców ( jednego podobno az zamroczyło jak dostał w kask) , albo potezna podwojna rolke samochodu przy podjezdzie do tyłu ktorej byłem swiadkiem tak ze az ziemia zatrzesło ( gdyba za tym samohodem był quad nie musze chyb tumaczyc jak to by sie skonczyło) moja decyzja juz po odcinku nocnym była taka ze rezygnuje.
Pomimo zajecia dobrego jak na taka trase. 3-go miejsca po odcinku nocnym i zrobieniu pieciu oesów , nie chciałem startowac do odcinka dziennego.
Zreszta wszyscy ktorzy ze mna rozmawiali moga to potwierdzic. Zanim miałem nieszcześliwa przygode z kontuzja chciałem odpuscic temat i to tylko dlatego że jak dla mnie zbyt niebezpiecznie i to głównie przez terenówki.
Ja wiem ze jest to sport extrymalny, wiem ze jest niebezpiecznie i biorac w tym udział licze sie z tym, ale niestety, prawdopodobienstwo skonczenia na wózku inwalidzkim lub jeszcze gozej jest dla mnie zbyt wysokie. Piec samochodów rolujacych przeleci obok mnie, dwa sie zatrzymaja na drzewie metr powyzej (czego doswiadczyłem) a kolejny trafi we mnie.
Póki przy tej skali trudnosci quadziarze beda przy tak wysokim cisnieniu walczyc koło w koło z ponad dwutonowymi terenówkami ja odpuszczam
Sama impreza była jak najbardziej ok. Podobnie jak w tamtym roku. Profesjonalnie zorganizowana i z wielkim rozmachem.
Osobiscie mogłem sprawdzic działanie słuzb ratowniczych i potwierdze ze karetka przyjechała bardzo szybko.
Organizatorzy na prawde sie przejeli moim wypadkiem, udzielili mi szybkiej niezbednej pomocy i wszystko szybko i sprawnie zorganizowali
Z tego miejsca chciałem podziekować wszystkim ktorzy mi w jakis sposób pomogli.
Przede wszystkim dwóm quadziarzom ktorzy mnie ekspresowo dowiezli z miejsca wypadku do bazy.
Nie wiem kto to był. Pamietam tylko ze jechałem na G660 camo z poszerzaczami , torba camo a takze drugi kolega na czerwonym Rinconie z Rickoschetami i Big Hornach
Gdyby nie wy ( przedstawialiscie sie mi ale nie pamietam nicków) nigdy tak szybko bym sie z tamtego oesu nie wydostał.
Dziekuje gosciowi z Explony ( temu co zyletke do golenia juz dawno zgubił) za udzielenie, jak to powiedział sanitariusz, profesjonalnej pomocy.
Chciałem rownież podziekawac tym ktorzy mi quada z trasy przywiezli ( nie wiem kto to był)
Jarkowi Witasowi i Ratysiowi za odwiezienie samochodu, quada i całego dobytku do domu i troske.
Chłopakom , Brylantowi, Jackowi Bujańskiemu i wielu innym ktorzy okzazali zywe zainteresowanie moim zdrowiem.
Dziekuje również orgniazatorom za opieka nad rzeczami, dokumentami pozostawionymi w hotelu i szczere zainteresowanie pewnej pani oraz Macka Rachtana ktory zapowiedział ze jak bym potrzebował czegokolwiek to on słuzy pomoca. Juz miałem prosic o dwie młode pielegniarki do obsługi.
Bardzo również dziekujei Błażejowi Raaaaazzzzz ( to tan z czarna gzywa na głowie) za to ze zawalił niedziele i specjlnie po mnie przyjechał aby odebrac mnie ze szpitala.
Tak czy owak potwierdzam ze PT jest najlepiej zorganizowana impreza przeprawowa. Jesli ktoś nie da sie wciagnac w niesamowite cisnienie walki o pudło , to moze na pewno liczyć na super tereny, medialna impreze i dobry klimat OFF ROADU.
Niech nikt sie nie sugeruje moim podejsciem, kazdy niech sam oceni.
Dobrze ze jest wiele osób ktorzy juz sa gotowi jechac na druga edycje. Bede zywo sledził kolejne informacje z nastepnych edycji PT.
Szacunek dla Benka ktory wygrał. Zreszta jakos mnie to nie zdziwiło. dziekuje Jackowi za wspolna jazde.
Słowa uznania dla kolegi ktory zajoł trzecie miejsce na G700. Mowił ze miał cztery rolki a i tak jechał dalej na pudło.
Do zobaczenia ( po moim wyzdrowieniu) no nastepnym rajdzie, tylko quadowym
