Post
autor: Krzysztof Wronowski » pn 19 lis, 2007
Panie i Panowie,
z przyjemnością i żalem informuję, że piąta edycja River Ride'u przeszła do historii. Choć dla mnie to pierwsze doświadczenie z szaleńcami poruszającymi się na quadach, to nie mogę przestać myśleć jak zdobyć quada i w kolejnej edycji stanąć w szranki... who know's? .
Piątek, Hotel Cierszewo. Wśród niezwykłej urody lasów i pól, nad Królową polskich rzek, nieopodal Płocka, stawiło się blisko 70 załóg. Wśród uczestników można było dostrzec całe rodziny, młodzież (najmłodszy uczestnik ma 13 lat), zespoły rajdowe (pozdrowienia dla Polson Team) i... zabrakło tylko Pań. Większość ekip dotarła na czas, ale pojawili sie także maruderzy, którzy na odprawę nie zdążyli. A warto było być, bo oprócz wyjaśnienia zasad rywalizacji, rozdania pakietów startowych, gościliśmy przedstawicieli nadleśnictwa. Pan Sławomir opowiadał o historii miejsca, a także o zasadach użytkowania terenu. Dla Tych, którzy z quadami mają niewiele wspólnego należy się wyjaśnienie, że quadowcy "nie cieszą się" sympatią leśych ludzi, ekologów i turystów. Spotkanie z przedstawicielem nadleśnictwa było zatem tym ważniejsze, że wszycy zdali sobie sprawę z faktu, że przyroda jest dla każdego. Nasza odpowiedzialność za jej stan przyniesie korzyść wszystkim. Efekt? Wzrosła świadomość dbałości o stan przyrody. Można śmiało powiedzieć, że nie pozostawiliśmy niemal śladu naszej obecności, dbając o zebranie pozostawiony śmieci.
Piątkowy dzień zakończył się jazdami nocnymi w okolicach godz. 2. Już pierwszy dzień bogaty był w dramatyczne wydarzenia. Tuz po starcie, cała ekipa Free& Fun wraz z zespołem ratowniczym ruszyli w teren, otrzymując sygnał o wypadku Przemka z Józefowa. Na miejscu wiedzieliśmy juz wszystko. Jeden z członków Polson Team'u zakończył swój rajd, zanim go na dobre rozpoczął. Złamanie obojczyka z przemieszczeniem rozwiało nadzieję na powrótna trasę. Z relacji kolegów wiemy, że wypadek mógł się zakończyć bardziej dramatycznie, bo kilkanaście "koziołków" z quadem za plecach może załatwić najtwardzszych. Rozwaga, rozwaga i jeszcze raz rowaga to dla każdego quadowca "biblia" i to w dodatku pkt. nr 1. Reszta zawodników jedzie dalej poruszając się po wyjątkowym terenie w okolicach parku krajobrazowego. Najwytrwalsi zawodnicy nie wrócili do hotelu na noc, zbierając 'pieczątki' przez 36 godzin, przejeżdżając ponad 400 km. Rekordzista wrócił w sobotę ok. godz. 21, deklasując rywali. Ze 184 pieczątek zebrał 92 (sic!). Gratulacje dla Artura.
Efekt piątkowo- sobotnich zmagań do złamanie Przemka i widowiskowy wypadek kolegi "Van Gogha" (gratulacje dla Agi za kreatywność). Skąd nawiązanie do znakomitego malarza? Otóż kolega, któremu kierownica zrobiła psikusa dokonując obrotu o 180 st. sprowokowała wywrotkę, podczas której kask zawodnika rozpadł się na dziesiątki framentów. Jeden z nich zranił go w ucho. Lekarze mieli sporo roboty zszywając je w sumie osiemnastoma szwami. Nie przeszkodziło to koledze wziąć udział w wieczornej imprezie, podczas której oprócz koncertu Tomsona, tańców i opowieści "na gorąco" wrażeń z rajdu, można było delektować się pieczonym prosiakiem. Zwierzątko z pomarańczą w pysku, otrzymało nowszą, niepowtarzalną nazwę. Do annałów przejdzie zaproszenie na "pieczonego guźca". "Na co?"- pytali uczestnicy. "Na taką świnię z Afryki"- odpowiadali organizatorzy . Zabawa była przednia, zawodnicy zadowoleni, organizatorzy zwarci, licząc punkty , których wyniki zostały zaprezentowane w niedzielę. Zwycięzcą klasy Extreme został Artur Stoll, który wyposażony w podręczną hurtownię Red Bulli przejechał 451 km.
Rajd zakończony, a wszyscy FreeFunowcy... wyczerpani. 3 godz. snu dziennie, daje jednak w kość...
Jesteśmy bardzo zadowoleni, z żalem opuszczając to urocze miejsce. Mając świadomość, że to kolejna impreza, organizowana przez Free& Fun, zżyliśmy się ze sobą, czasami padając "na ryj", a czasami brechtając się do rozpuku. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że podwaliny zespołu zostały stworzone. Wnioski i obserwacje z imprezy weźmiemy pod uwagę, przygotowując kolejne eventy, rajdy i szkolenia.
Gratulacje i podziękowania za zaangażowanie kieruję do organizatorów. Zatem: Krzysiek Wronowski- komandor rajdu, Wojtek Sławiński- sędzia główny , Jego żona Ola, Agnieszka Żemaitis, Gosia Kędziorek i Kasia Surmaczyńskiej oraz niezawodny Konrad. Do następnej imprezy:-).
Marek Grotowski
Dyrektor Zarządzający
Free& Fun Adventure
3fun - bo quady są naszą pasją