26 04 2007 Staro Selo
Do bazy w Starem Selo dotarliśmy dopiero około godziny 18.00 . Po części dlatego , że zwiedzaliśmy muzeum na wolnym powietrzu poświęcone niedawno zakończonej wojnie, próbowaliśmy miejscowych specjałów z nieżywych zwierząt pod Karlowacem oraz nadłożyliśmy około pięćdziesiąt kilometrów bowiem już na roadbooku dojazdowym pogubiliśmy się "w czytelni"
Jest nas trzech - ja piszący te słowa 2can Krzysztof Wronowski , Darek Wyszyński oraz nasz mechanik Mariusz "Flufek". Po ubiegłorocznych doświadczeniach z padającym cztery dni deszczem tym razem zabraliśmy dużo więcej sprzętu. Mamy namiot - wiatę , teamowego Sprintera , generator , spawarkę , kompresor , spowiliśmy nasz obóz pustynną siatką maskującą , generalnie wygląda wszysko profi

Konkurencja również nie śpi - jest groźnie wyglądająca ekipa z Francji Yamahami Grizzly 700 z olbrzymimi kominami oraz na zawiechach Olinsa , jest ekipa niemiecka na Bombie otlanderze i Yamasze , zapowiedziało się jeszcze kilka ekip , m. innymi Szwajcarzy , który byli w obiegłym roku oraz Węgrzy i ekipa Chorwacka. Oczywiście Polacy stawili się najliczniej bowiem są nas trzy ekipy - Jacek Bujański z Kretem , Paweł Ratyński z Jarkiem z Żarek no i my.
Już od bram campu słyszeliśmy "Poolskaaaa ,Białoooczeerwonii!!!!" to ekipa samochodziarzy z Szymkiem Polakiem i Muchą na czele drugi dzień się "aklimatyzowała" w Chorwacji , już skubańcy zniszczyli cały zapas wody ognistej przeznaczonej na 10 dni

Dzień upływa w atmosferze integracji i obozowych opowieści. Jutro prolog , który zadecyduje o kolejności startu do pierwszego odcinka. Mamy z Darkiem dylemat czy się napinać , czy odpuścić i wystartować z końcowej pozycji...