[DB] DZICZ BIESZCZADZKA IV 19 - 21.06.2009 (edycja letnia )
- jack182
- Posty: 21
- Rejestracja: wt 18 lis, 2008
- Quad:: Yamaha Grizzly 700
- Imię: Jack
- Lokalizacja: Stara Wieś k/Nadarzyna
Ojoj powoli dochodzę do siebie
Siniaki, zakwasy i otarcia dosłownie wszędzie , ale już nie mogę się doczekać edycji jesiennej
Ogromne podziekowania dla organizatorów za wspaniałą imprezę i super atmosferę, a i ogromny szacunek dla Markusa za wyznaczenie trasy
Wielkie dzięki dla mojego team partnera Darka DAROBM (obiecuję, że w październiku będzie dużo lepiej) i pozostałych członków naszej grupy - Kuby, Tomka, Artura i Sylwka - za świetnie spędzony czas i do zobaczenia na następnej DZICZY
Siniaki, zakwasy i otarcia dosłownie wszędzie , ale już nie mogę się doczekać edycji jesiennej
Ogromne podziekowania dla organizatorów za wspaniałą imprezę i super atmosferę, a i ogromny szacunek dla Markusa za wyznaczenie trasy
Wielkie dzięki dla mojego team partnera Darka DAROBM (obiecuję, że w październiku będzie dużo lepiej) i pozostałych członków naszej grupy - Kuby, Tomka, Artura i Sylwka - za świetnie spędzony czas i do zobaczenia na następnej DZICZY
Pozdrawiam
Jack182
POLEROWANY BETON
www.jkc-group.pl
www.apexccs.pl
Jack182
POLEROWANY BETON
www.jkc-group.pl
www.apexccs.pl
- prezziguzzi
- Posty: 2851
- Rejestracja: wt 28 lis, 2006
- Lokalizacja: Józefów koło Otwocka
- Kontakt:
też już w domu.......
to może ja trochę polarisowo
jestem zaskoczony wynikami chłopaków na polarisach
wystartowało pięć sztuków i cztery są w pierwszej dziesiątce
na ok 40 gadów to poprostu rewelacyjnie biorąc pod uwagę że był to bardzo trudny jak nie najtrudniejszy rajd(moim zdaniem najtrudniejsza dzicz)
MIEDZIAK 4TE MIEJSCE na sportsman 500 H.O.
gratulacje dla wszystkich którzy zdobyli choć dwie pieczątki,bo wielkiej odwagi wymagało wogóle wjechanie w nocy na co po niektóre oesy
brawo dla zwycięsców
i może krótkie słowo krytyki :myśl:
brak choć minimalnego barku/sklepiku w bazie
można było się napić jedynie po zakończeniu rajdu ,piwa lub wódki
no i jeszcze może trochę za dużo śmietnika leśnego na oesach...wypadało by jednak przed wpuszczeniem zawodników przejechać trasę ......to moje zdanie inni mogą być tym zachwyceni...ale ja nie jestem za wycinaniem drzew bo jadę pojeżdzić coś ewentualnie przenieść ,przeciągnąć a nie rąbać całą noc jak DRWAL ( czy można zabierać ze sobą spalinówki )
to może ja trochę polarisowo
jestem zaskoczony wynikami chłopaków na polarisach
wystartowało pięć sztuków i cztery są w pierwszej dziesiątce
na ok 40 gadów to poprostu rewelacyjnie biorąc pod uwagę że był to bardzo trudny jak nie najtrudniejszy rajd(moim zdaniem najtrudniejsza dzicz)
MIEDZIAK 4TE MIEJSCE na sportsman 500 H.O.
gratulacje dla wszystkich którzy zdobyli choć dwie pieczątki,bo wielkiej odwagi wymagało wogóle wjechanie w nocy na co po niektóre oesy
brawo dla zwycięsców
i może krótkie słowo krytyki :myśl:
brak choć minimalnego barku/sklepiku w bazie
można było się napić jedynie po zakończeniu rajdu ,piwa lub wódki
no i jeszcze może trochę za dużo śmietnika leśnego na oesach...wypadało by jednak przed wpuszczeniem zawodników przejechać trasę ......to moje zdanie inni mogą być tym zachwyceni...ale ja nie jestem za wycinaniem drzew bo jadę pojeżdzić coś ewentualnie przenieść ,przeciągnąć a nie rąbać całą noc jak DRWAL ( czy można zabierać ze sobą spalinówki )
Ostatnio zmieniony pn 22 cze, 2009 przez prezziguzzi, łącznie zmieniany 1 raz.
.:GALEON:.
Postaram się krótko o ostatniej Dziczy.
Z czwartku na piątek spałem dwie godziny bo trzeba było przygotować quada ( jak zawsze wszystko na ostatnią chwilę ) do tego jeszcze w nocy dziecko mi się rozchorowało tak więc wyjazd zawisł na włosku. Na szczęście rano było lepiej i po zakończeniu roku w szkole z córką do auta i w drogę. 7 godzin dojazdu na miejsce dał mi w kość i po drodze już zasypiałem za kółkiem, z przerażeniem myślałem o 20 h trasy.
Na szczęście Jarek wylosował start o 23.00 więc udało się wykroić 30 minut snu przed startem. Jak się później okazało nasz pierwszy OS 3 to jednak nie było dobre losowanie.
Start, krótka dojazdówka i jesteśmy na OS 3. Po kilku minutach doganiamy 2 czy trzy teamy które startowały przed nami. Jako pierwszy napiera Dziki –Husky. Po kolejnych minutach zostaje przed nami tylko Dziki ale i on demoluje sprzęta i zostajemy sami. To początek naszej gehenny. OS 3 zabiera nam 6 godzin. Trasa kompletnie nie przejedna a miejscami nie do przejścia na nogach. Walczymy głową i mięśniami ale po wyjeździe z OS 3 jesteśmy pewni, że rajd mamy z głowy i o dobrym wyniku nie ma co marzyć. Morale bliskie zeru. Kolejny OS to 4. Po drodze spotykamy Łukasza i dostajemy info że Jarys jedzie jak natchniony. Zapominamy o pierwszym miejscu ale próbujemy walczyć o pudło. Dodatkowo okazuje się, że na OS 4 było już kilka dachów więc zaczynamy ostrożnie. Esencją tego OSu są zjazdy i podjazdy a pomiędzy nimi trawersy. Wszystko przy padającym deszczu i osuwających się kamieniach. Jakoś strasznie to nie wygląda więc zaczynamy jechać i po chwili okazuje się, że tniemy w zasadzie cały OS 4 na kole. Moim zdaniem najlepszy OS na rajdzie – podjazd w górę na trawers zawijka na drzewie i fajka w dół bo inaczej może postawić bokiem. Miodzie.
OS 5,6,1 zlewa się w jeden ciąg walki i upodlenia w ciągle padającym deszczu. Powoli nadrabiamy straty i na ostatni OS 2 wjeżdżamy podobno równo z wjazdem Jarysa na OS 1. Dla niego i dla nas to ostatni OS. OS 2 wita nas jeziorkiem do przejechania, mam obawy co do moich dziurawych snorkli ale co robić. Woda zostaje za nami a my jesteśmy pewni, że to koniec OS i szczęśliwi myślimy już o gorącym prysznicu. Niestety rzeczywistość okazuje się inna, OS 2 ciągnie się i ciągnie i końca nie widać. Zmęczony jestem jak pies i zaczynam popełniać błędy. Dodatkowo włącza mi się opcja „strach” i zaczynam bać się podjazdów. Na szczęście Jarek ( siła spokoju ) uspokaja sytuację. OS 2 skończony. Jarys jednak był szybszy i skończył OS1 przed nami – jest już podobno w bazie. Startował 30 minut przed nami więc mamy zapas – powinno wystarczyć. Wystarczyło. Jesteśmy 20 minut przed nim – znowu pierwsi. Prawie 15 godzin jazdy non stop. Uścisk ręki z Jarkiem, quady na przyczepy i lulu. Na rozdaniu nagród okazuje się, że główna nagroda to przyczepka do quada ( nie na quada ) . Wygląda jak budka z Hot Dogami i wszyscy mają z nas ubaw ale darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy.
Mega trudny rajd. Z jednego OSu na Dziczy dało by się zrobić spokojnie cały rajd. Trzeba by tylko dać klika kilometrów dojazdówek. Nie będę się rozpisywał o organizacji bo jak zwykle było ok. ale ja pewnie mało obiektywny jestem. Co ważne nowe miejsce to zdecydowana poprawa warunków bytowych. Domki były super a i biesiada nieporównywalnie lepsza niż kiedykolwiek wcześniej.
Czytając posty na temat Poland Trophy i tego co tam się działo to wiem dlaczego wybrałem Dzicz.
Na quada nie mogę patrzeć a odparzony tyłek boli do tej chwili ale co robić na kolejną edycję już się zapisałem.
Z czwartku na piątek spałem dwie godziny bo trzeba było przygotować quada ( jak zawsze wszystko na ostatnią chwilę ) do tego jeszcze w nocy dziecko mi się rozchorowało tak więc wyjazd zawisł na włosku. Na szczęście rano było lepiej i po zakończeniu roku w szkole z córką do auta i w drogę. 7 godzin dojazdu na miejsce dał mi w kość i po drodze już zasypiałem za kółkiem, z przerażeniem myślałem o 20 h trasy.
Na szczęście Jarek wylosował start o 23.00 więc udało się wykroić 30 minut snu przed startem. Jak się później okazało nasz pierwszy OS 3 to jednak nie było dobre losowanie.
Start, krótka dojazdówka i jesteśmy na OS 3. Po kilku minutach doganiamy 2 czy trzy teamy które startowały przed nami. Jako pierwszy napiera Dziki –Husky. Po kolejnych minutach zostaje przed nami tylko Dziki ale i on demoluje sprzęta i zostajemy sami. To początek naszej gehenny. OS 3 zabiera nam 6 godzin. Trasa kompletnie nie przejedna a miejscami nie do przejścia na nogach. Walczymy głową i mięśniami ale po wyjeździe z OS 3 jesteśmy pewni, że rajd mamy z głowy i o dobrym wyniku nie ma co marzyć. Morale bliskie zeru. Kolejny OS to 4. Po drodze spotykamy Łukasza i dostajemy info że Jarys jedzie jak natchniony. Zapominamy o pierwszym miejscu ale próbujemy walczyć o pudło. Dodatkowo okazuje się, że na OS 4 było już kilka dachów więc zaczynamy ostrożnie. Esencją tego OSu są zjazdy i podjazdy a pomiędzy nimi trawersy. Wszystko przy padającym deszczu i osuwających się kamieniach. Jakoś strasznie to nie wygląda więc zaczynamy jechać i po chwili okazuje się, że tniemy w zasadzie cały OS 4 na kole. Moim zdaniem najlepszy OS na rajdzie – podjazd w górę na trawers zawijka na drzewie i fajka w dół bo inaczej może postawić bokiem. Miodzie.
OS 5,6,1 zlewa się w jeden ciąg walki i upodlenia w ciągle padającym deszczu. Powoli nadrabiamy straty i na ostatni OS 2 wjeżdżamy podobno równo z wjazdem Jarysa na OS 1. Dla niego i dla nas to ostatni OS. OS 2 wita nas jeziorkiem do przejechania, mam obawy co do moich dziurawych snorkli ale co robić. Woda zostaje za nami a my jesteśmy pewni, że to koniec OS i szczęśliwi myślimy już o gorącym prysznicu. Niestety rzeczywistość okazuje się inna, OS 2 ciągnie się i ciągnie i końca nie widać. Zmęczony jestem jak pies i zaczynam popełniać błędy. Dodatkowo włącza mi się opcja „strach” i zaczynam bać się podjazdów. Na szczęście Jarek ( siła spokoju ) uspokaja sytuację. OS 2 skończony. Jarys jednak był szybszy i skończył OS1 przed nami – jest już podobno w bazie. Startował 30 minut przed nami więc mamy zapas – powinno wystarczyć. Wystarczyło. Jesteśmy 20 minut przed nim – znowu pierwsi. Prawie 15 godzin jazdy non stop. Uścisk ręki z Jarkiem, quady na przyczepy i lulu. Na rozdaniu nagród okazuje się, że główna nagroda to przyczepka do quada ( nie na quada ) . Wygląda jak budka z Hot Dogami i wszyscy mają z nas ubaw ale darowanemu koniowi w zęby się nie patrzy.
Mega trudny rajd. Z jednego OSu na Dziczy dało by się zrobić spokojnie cały rajd. Trzeba by tylko dać klika kilometrów dojazdówek. Nie będę się rozpisywał o organizacji bo jak zwykle było ok. ale ja pewnie mało obiektywny jestem. Co ważne nowe miejsce to zdecydowana poprawa warunków bytowych. Domki były super a i biesiada nieporównywalnie lepsza niż kiedykolwiek wcześniej.
Czytając posty na temat Poland Trophy i tego co tam się działo to wiem dlaczego wybrałem Dzicz.
Na quada nie mogę patrzeć a odparzony tyłek boli do tej chwili ale co robić na kolejną edycję już się zapisałem.
KQ 700
Udało nam się już zrobić galerie - tym razem dwie, bo było nas dwie Efekty tutaj - http://www.wiewiorek.pl/Galerie/IV%20Dz ... index.html
Było zaje... My też i też na następną zamierzamy
I dziękujemy za podwózki, zwłaszcza ostatnią do bazy. Inaczej dotarłybyśmy z powrotem w niedzielę nad ranem......
Było zaje... My też i też na następną zamierzamy
I dziękujemy za podwózki, zwłaszcza ostatnią do bazy. Inaczej dotarłybyśmy z powrotem w niedzielę nad ranem......
-
- Posty: 600
- Rejestracja: wt 01 sty, 2008
- Lokalizacja: w-wa
No z tymi nagrodami to nie tak. Ja sobie żartuje z przyczepki ale tak naprawdę to zjefajana sprawa dla kogoś kto prowadzi różnego rodzaju wycieczki w teren na quadach.szkoda że niebyło szaleństwa z nagrodami jak zwykle, ale to i tak lepiej niż 250 zł za pierwsze miejsce w innych imprezach
Przyczepka jest cała z aluminium i waży jedynie 70 kg. Do tego ładowność 500 kg i niezależne zawieszenie przygotowane w ciężki teren. Chłopaki z Quadmaxa zrobili dobrą robotę. Bierzesz wycieczkę kilku quadów a jako organizator masz quada technicznego z przyczepka w której mieści sie wszystko.
W Stanach sprzedają sie jak świeże bułeczki przy cenie 1300 USD.
Tak więc w sumie to najdroższa nagroda jaka dostałem w życiu. Mam już kupca za 4 000 zł a jeszcze jej igdzie nie wystawiłem. - grubo.
KQ 700
oj ta nasza Wiewiorek to lubi hondziarzy, szczególnie w specyficznych ujęciach , ja juz niestety nie mam szans na fotki ale widze że Maciek też się nadaje, hihi
Prawdziwi mistrzowie nie jedzą miodu, prawdziwi mistrzowie żują pszczoły
-
- Posty: 600
- Rejestracja: wt 01 sty, 2008
- Lokalizacja: w-wa