Po raz kolejny zwycięzca IV edycji Poland Trophy w klasie Extreme wyręczył nas i opisał w kilku słowach swoje wrażenia z imprezy, które prezentujemy poniżej:
Marek Wróbel vel. markus „Nadszedł czas na mała opinie i relacje z IV edycji Poland Trophy w Drawsku Pomorskim.
Opinia... Myślę, że tym razem organizatorzy stanęli naprawdę na wysokości zadania i to chyba pod każdym względem. Trasa czwartej edycji była chyba najtrudniejsza i najbardziej techniczna ze wszystkich edycji. Powiem krótko po prostu GENIALNA!!!. To co quadziarze lubią najbardziej.
Bardzo dużo wody. Jazda korytami rzek to jest chyba najlepszy kąsek dla naszych quadów, a było jej naprawdę bardzo dużo. Rzeki miały w większości kamieniste czyli przyczepne podłoże, więc można było do woli walczyć z głębią i momentami ostrym nurtem:). Gdy do tego dodamy mega dużo błota, gliny, bagna i kilka wąwozów z kultowym już trawersem i super widokami to otrzymujemy kwintesencję offroadu quadowego.
Czy trasa mogła być lepsza? Obawiam się że nie. Było bardzo trudno, ale do przejechania. Było bardzo wyczerpująco, ale do wytrzymania. Było bardzo stromo, ale do wjechania. Było bardzo głęboko, ale do przeprawienia się.
Trasa o idealnej długości, czyli nie tak długa jak w Morągu. Każdą próbę można było ominąć, jeśli ktoś chciał.
Teren całkowicie zamknięty dla cywilów dawał poczucie bezpieczeństwa, szczególnie dla nich:)
Sama organizacja na najwyższym poziomie, całe zakończenie, bufet dla wszystkich uczestników, miła atmosfera i nawet pogoda nie dały żadnych powodów do narzekań.
Nawet sam Komandor rajdu Pawełek starał się być w naszej drużynie, a nie jak wcześniej prowadzić wojnę po drugiej stronie pola bitwy w okopach. Dało się z nim normalnie porozmawiać. Może to zasługa niedzielnych wyborów, które wypadły po jego myśli albo grzanego browarka :) ...
Wielkie gratulacje dla Maćka Rachtana za trud, wysiłek i fundusze, które włożył w stworzenie tego rajdu. Na prawdę się opłacało. Poland Trophy to potężna impreza z ogromnym rozmachem i ludźmi, którzy wiedzą co robią. Oby tak dalej panowie.
Relacja... Jeszcze nigdy nie mieliśmy tyle przygód i awarii na trasie, co tym razem. Zaczęło się od braku paliwa na autostradzie, w nocy, zanim jeszcze dotarliśmy do Drawska. Ale cóż, zepchnęliśmy quada z przyczepy, wzięliśmy kanisterek, GPS i nawigowałem na quadzie w środku nocy, polami, łąkami na przełaj do najbliższej stacji paliw. W drodze powrotnej kanisterek z paliwkiem zgubiłem.
Odcinek nocny... Odcinek nocny rajdu jak zwykle zaczął się hanibalem, czyli startem równoległym. Wystartowałem pierwszy jak wypłoszony zając. Po trzech krzyżówkach nie zgadzał mi się roadbook. Ja, a wszyscy za mną, zatrzymali się (no i tyle było ścigania). Dopiero Darek Wyszyński odnalazł drogę i kilkudziesięciu quadziarzy pognało za nim.
Już na początku rajdu zaczęły się problemy z KQ Mario, który wskutek totalnie zapchanej chłodnicy gliną, ciągle się przegrzewał. Wyglądało to mnie więcej tak. Gaz na maksa, jesteśmy razem w czołówce rajdu i nagle czerwona kontrolka od temperatury i przymusowy postój powodujący wyprzedzenie nas przez wszystkie załogi. No i tak historia się powtarzała cała noc. Co udało nam się wyjść na pierwsze miejsca, to znowu postój. Troszeczkę nas to denerwowało, tym bardziej, że ciśnienie na trasie było spore.
Czekaliśmy z utęsknieniem na próby wodne. No i jest super rzeczka. Wreszcie quad kolegi się schłodzi. Wychodzimy na prowadzenie. Jako pierwsza załoga jedziemy korytem rzeki. Dno słabo widać nawet w moich nowo zamontowanych ksenonach. Napotykamy mała zatoczkę. Dna nie widać, ale myślę "moje wysokie na 1.5 metra snorkele dadzą radę". Wjeżdżam i quad jakoś dziwnie zapada się pod wodę. Ale już nie było odwrotu, wiec próbuje na sporym gazie przepłynąć zatoczkę. No i nie udało się. Gdy woda zaczęła przelewać się przez snorkele zdążyłem w ostatniej chwili zgasić gada i tylko zobaczyłem jak pięknie dryfuje kołami do góry. Myślałem: woda pewnie w oleju, cylindrze, już po rajdzie.
Z trudem wyciągamy quada na brzeg, walcząc z ostrym nurtem rzeki i przelewającą się do woderów wodą. Po standardowej procedurze spuszczania wody ze wszystkiego moj Suzuki Vinson odpalił od pierwszego razu!!! Olej czysty, wszystko działa!!! Tylko telefon i GPS szlag trafił. Cała przygoda trwała góra 15 minut.
W tym czasie wyprzedził nas Darek, który już do końca utrzymał prowadzenie.
Następna próba to mega trudny trawers. Widzimy walczącego o "życie" Darka, który sam męczy się niesamowicie. Wjeżdżamy za nim na winchu. Jest stromo... no i trochę za stromo. KQ Mario zalicza piękną rolkę wprost do rzeki. Tylko lina zaczepiona o mojego quada ratuje go od większych strat. Połamane snorkele, ale quad po postawieniu na koła odpala bez problemu. Ktoś nam pomaga w tym ale nawet nie wiem kto.
Galerie powiązane z artykułem:•
Poladn Trophy 2007 Drawsko PomorskieZobacz co piszą na Forum Quadzik.pl:•
Poland Trophy - NewsPrześlij do znajomego:•
link do artykułu IV edycja Poland Trophy - 26-28.10.2007 Drawsko Pomorskie