Witam.
Może i ja wtrącę swoje trzy grosze co do zlotu. Myślę, że najlepszą formą będzie jakaś wyprawa. Jakiegoś czasu, może co niektórzy pamiętają, zorganizowany był taki całkiem spontaniczny zlot do Zawoi. Na zaproszenie jednego z tamtejszych quadomaniaków miał to być weekendowy wypad w góry na 6-8 quadów rodzinkami . Jednak wieści szybko rozniosły się po forum i coraz więcej osób było zainteresowanych wspólnym biesiadowaniem i upalaniem maszyn po górach. Po dogadaniu daty spotkania oraz miejsca noclegu każdy chętny wpisywał się na listę i na własną rękę rezerwował sobie nocleg. Do wyboru były trzy pensjonaty z czego dwa należały do jednej właścicielki. Tam mieliśmy do dyspozycji dużą salę do biesiady. Zlot zaplanowany był na dwa dni czyli sobota, niedziela. Pierwszego dnia pod przewodnictwem miejscowych quadowców zwiedziliśmy najciekawsze i najładniejsze miejsca tamtego regionu. Wszystko było w formie czystej turystyki bez żadnej rywalizacji, bez żadnego ciśnienia.
Ze względu na dużą ilość maszyn musieliśmy się podzielić na 4 mniejsze grupy po ok 10-12 quadów. Przy ponad 40 maszynach w jednej grupie okazało się, że pomiędzy pierwszym a ostatnim jest prawie 500m różnicy co powodowało straszny chaos nie wspominając o hałasie. Dzięki znakomitej znajomości terenu przez gospodarzy mogliśmy śmigać po górach tak aby żadna z grób sobie nie przeszkadzała, a o określonej godzinie spotkać się w umówionym miejscu gdzie było przygotowane miejsce na ognisko. Po całodziennym śmiganiu nadszedł czas na biesiadę. Ze względu na brak jakiegokolwiek wpisowego czy też składki każdy uczestnik biesiady musiał się wyposażyć we wszystko co do niej potrzebne. Drugiego dnia czyli niedzielę jeśli ktoś chciał i był w stanie mógł jeszcze z miejscowymi pośmigać po górach.
Zapomniałem dodać że był to styczeń, -10 stopni i miejscami ponad 1m śniegu
No strasznie się rozpisałem ale to przez to, że bardzo mile wspominam ten wypad w góry.
Wracając do tematu, to czy ktoś się zastanawiał nad legalnością takiego zlotu. Wiadomo że spotkać to się możemy wszędzie i tu nikogo o zgodę pytać nie musimy, no chyba że żonę
.Ale pośmigać jakąś większą brygadą to tak raczej trudno będzie aby się nikt nie doczepił. No chyba że jakiś duży prywatny teren typu NATURA Bieszczady