Gdańsk zdominował klasyfikację na pudle i tuż poza pudłem, ale wygrali Łodziacy... Tereny podobne jak na VI Rydzewskim, ale było inaczej...
Otaśmowane Oesy w ciągu dnia bardzo fajne, a w nocy Andrzej załatwił Jeepa i musieliśmy zholować go do bazy... Poza tym sporo awarii i reanimacji na trasie...
Największym pechowcem VII Rydzewskiego był "cichy", który już na pierwszym nocnym Oesie z pomocą liny od wyciągarki załatwił sobie przedni napęd... Ale odbił to sobie później na Oesie 5 - czyli nocnej integracji.
Pogoda dopisała - w nocy przymrozki, w ciągu dnia słońce...
Andrzej z przywiezionym "drzewem po tuningu" (pozdrawiam Joasiu) to niestety nie ten sam Andrzej

- brak mu było tego wyostrzonego dowcipu... Może to i dobrze, bo brzuchy od śmiechu nie bolą tak jak zwykle, ale i tak było fajnie...
Pozdrowienia dla wszystkich uczestników, zwycięzców, przegranych i pechowców w szczególności oraz dla osób towarzyszących...
Podsumowując - było dobrze, jak to zwykle na rydzewskich...