od początku opiszę swoją "przygodę" z moim quadem. Otóż kupiłem go sprawnego - palił, jeździł, jednak podczas drogi powrotnej do domu silnik strzelił - okazało się że urwał się tłok, przywalił w zawór a rozpędzony korbowód zmielił wszystko na swojej drodze, przez co z tłoka zostało samo "denko" a i kawałek cylindra pękł.
Ściągnąłem wszystkie plastiki, wyjąłem bak, rozkręciłem cały silnik, wymieniłem kompletny wał, wszystkie łożyska, pompę oleju, łańcuszek pompy oleju, łańcuch rozrządu, nowy cylinder, tłok, pierścienie, wszystkie uszczelki, nowe zawory i uszczelniacze czyli generalnie wszystko prócz głowicy, alternatora, koła magnesowego. Oczywiście porządnie wyczyściłem kartery ze wszystkich opiłków i odłamków.
Po złożeniu wszystkiego - okazało się że nie odpala - brak iskry. Sprawdziłem według serwisówki cewkę zapłonową, impulsator (mierząc oporności) i są w normie.
Wszystkie masy podłączyłem (raczej

Koło magnesowe jest w kilku miejscach "przerysowane", cewki alternatora wyglądają na całe ale one i tak odpowiadają chyba tylko za ładowanie? Impulsator wizualnie też wygląda ok.
Proszę o wszelakie pomysły, co sprawdzić, od czego zacząć. Przy rozkręcaniu silnika nic więcej nie odłączałem oprócz 3 "mas" które przykręcone były pod śrubą napinacza rozrządu. (pomijając licznik, lampy, gniazdo zapalniczki, wskaźnik poziomu paliwa itp - to co przy plastikach)