6 dni, 23 raiderów, 1040 km po górach Albanii

[miro12a]

Właśnie wróciłem nad ranem z wyprawy albańskiej. Widoki zwalają z nóg, przepiękne góry, szczera i otwarta ludność gór, no i przede wszystkim super towarzystwo. Dużo przygód, kilka awarii ale wszyscy cali, no prawie i zdrowi wróciliśmy do punktu startowego w Myślenicach skąd reszta ekip rozjedzie się po całej Polsce.



Prawie cała ekipa.

Reszta zdjęć jak się dorwę się do mojego aparatu, jest jeszcze w bagażu na quadzie który grzecznie nocuje na tirze.

[miro12a]

[Pingwin Legnica]

Pięknie, pięknie

dawaj więcej zdjęć bo strasznie, strasznie jestem ciekaw

[miro12a]

Tak na szybko. Jedno z wielu miejsc jakie zrobiło na mnie duże wrażenie. Góra Tomorr

[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=ULJi1Hr7TTM[/youtube]

[Pingwin Legnica]

kiedy obszerna relacja ?

ciekaw jestem porównania z naszą Albanią?

rozumiem, że objechaliście południe ?

Baza była jedna czy kilka ?

[Pingwin Legnica]

i dawaj fotki i filmiki i pisz coś ... tup,tup,tup,tup....

[miro12a]

W skrócie telegraficznym:
Zebrała się nas grupa ludzi którzy od czasu do czasu przeżywają wspólnie niezapomniane chwile jazdy na quadzie. Wspólnie zaliczyliśmy kilka udanych wypraw, czy to Ukraina, czy to Grecja, czy to Rumunia. Od dawna marzyliśmy o Albanii. Niestety nie było żadnej oferty na zorganizowany wyjazd do tego pięknego kraju. Postanowiłem sam podjąć próbę zorganizowania wyjazdu dla grupy ok 20 quadów, co nie było łatwe ponieważ nigdy nie miałem do czynienia z GPSem i nigdy nie rysowałem tracka. Byłem w tym temacie zielony. Na pomoc przyszedł wujek Google który pozwolił mi ogarnąć temat. Ilość osób zgłaszających chęć wyjazdu przerosła moje oczekiwania i w sumie zamknęła się w ilości 23 uczetników. Nie obyło się oczywiście bez wpadek i przeciwności losu. Na tydzień przed wyjazdem nasz przyjaciel a zarazem uczestnik wyjazdu miał bardzo poważny wypadek na quadzie. Cały wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Andrzeja zastąpił jego brat Wojtek. Ostatni tydzień przed wyjazdem istny Sajgon. Osoby rezygnujące w ostatniej chwili zastępowali uczestnicy z listy rezerwowej ale mistrzem okazał się nasz kolega Lechu który 2 dni przed wyjazdem wskoczył za Hondę vel Grizzly. Cała grupa zebrała się 7 czerwca w Myślenicach skąd autobusem przez Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię udali się do Grecji do miejscowości Kastoria gdzie był nasz punkt startowy na Albanię. Ja wraz z Wojtkiem oraz drugim kierowcą zapakowałem się do tira i bezpiecznie krajami unii (Słowacja, Węgry, Rumunia, Buyłgaria, Grecja), po 28 godzinach jazdy non stop dotarłem do wspomnianej Kastorii. W niedzielę rano zrzuciliśmy quady z tira i jazda na Albanię. Wspólnie przekroczyliśmy granicę na kołach naszych ulubionych zabawek. Albańczycy nastawieni do nas bardzo przyjaźnie do tego stopnia że w barze zaraz za granicą, podjechał lokalny lowelas i postawił nam piwo. Grupa podzieliła się na trzy teamy. Trzy osobowy zespól Rico, Fajka oraz Rajo, nasza grupa Myślenicka składająca się z 10 osób oraz grupa emerycko-imprezowa którzy spędzili duuuużo godzin nad mapami aby poszukać skrótów i jak największą ilość asfaltów co w Albanii nie jest sprawą łatwą. Najszybsze tempo narzuciła grupa 3 riderów, nasza dość liczna grupa w spokoju przemierzała track. Co dzienne inne warunki terenowe, co dziennie banan na ustach, codziennie nowe przygody i fantastyczne miejsca. Spanie w hotelach, koszt 10 euro wraz ze śniadaniem. Na razie tyle, w wolnej chwili postaram się opisać nasze przygody w Albanii.

[miro12a]

[Pingwin Legnica]

Brawo za organizację, okiełznać tyle indywidualności, zapakować ich do autobusu i zawieźć im quady to wiem, że to nie lada wyzwanie. Wiem, że to bardzo trudne. BRAWO !

Jak kosztowo wyszedł Was wyjazd tj. quad plus miejsce w autobusie?

[miro12a]

Koszt transportu miał oscylować w granicach 600 zł ale jak pisałem, Andrzej który użyczał nam tira miał wypadek na quadzie i wylądował na chirurgi klatki piersiowej w bardzo ciężkim stanie, dodatkowo na 3 dni przed wyjazdem zrezygnował drugi kierowca tira, również uczestnik wyprawy. Tak więc na 3 dni przed planowanym wyjazdem miałem horror. Na szczęście brat Andrzeja zdecydował się na wyjazd i dodatkowo wynajeliśmy drugiego kierowcę. Po podsumowaniu wszystkich kosztów: paliwo, wynajęcie kierowcy, opłaty drogowe, prom na Rumunii, drobne opłaty na celników i inspekcji drogowej w Bułgarii a stoją często i polują nagminnie na tirowców, koszt transportu bez zysku wyniósł 650 zeta plus złożyliśmy się po 100 zeta na usunięcie usterki która wyszła w czasie transportu. Autobus załatwił kolega z Bieszczad i miało być super tanio ale jak zwykle wyszła delikatna mina i w sumie koszt autobusu to kwota 800 zł. Tak więc razem koszty transportu quada i dojazdu wyniosły 1550 zł co zważywszy na odległość 1750 km w jedną stronę i tak jest wynikiem niezłym. Na razie za wcześnie jeszcze na deklaracje ale na pewno we wrześniu zaliczymy kolejny wypad, może również do Albanii. Wszystko zależy jak przebiegnie rekonwalescencja naszego kolegi. W razie problemów pewnie po raz kolejny zaliczymy Rumunię.