Rajd Dakar 2013
- milu$
- Moderator
- Posty: 163
- Rejestracja: czw 28 gru, 2006
- Quad:: Przedrajdowy
- Imię: Marek
- Lokalizacja: legionowo
Re: Rajd Dakar 2013
Informacje od Rafała Sonika z dnia 16.01.2013
Dakar w miejscu wyklętym; "masochizm, koszmar, obrzydlistwo"
- Jutro wjeżdżamy do piekła – powiedział we wtorek Rafał Sonik. Na trasie liczącej 481 km z miejscowości La Rioja do mającej bardzo złą sławę Fiambali, przewidywania kapitana Poland National Team sprawdziły się co do joty. Fatalna pogoda i jeden z najbardziej nieprzyjaznych człowiekowi zakątków świata pokazał całą gamę możliwości uprzykrzania życia uczestnikom Dakaru. Gubiąc kilka razy drogę Rafał Sonik dojechał do mety z 13. czasem i mimo sporej straty zachował trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.
- Jak się mówi o końcu świata, to chyba ma się na myśli właśnie to miejsce. Wydmy są tu rzadkie, miękkie, syfiaste, kompletnie nieprzewidywalne, obrzydliwe, przerośnięte trawami. Do tego głazy, skały, wąwozy, rowy, ciągłe niebezpieczeństwa, wezbrane rzeki, rwące potoki, turlające się kamienie, pułapki za każdym krzakiem. Sucho i mokro na zmianę. Najgorzej, jak można sobie wyobrazić. Nie wiem kto umie tutaj jeździć, a jednocześnie nie znam nikogo kto lubiłby się tutaj ścigać. Nie odnajduję w tym rejonie ani jednego pozytywu. Nie wiem czy choć przez pięć kilometrów odczuwałem przyjemność z jazdy – podsumował odcinek Rafał Sonik.
Krakowianin musiał mierzyć się z problemami już od samego początku. - Dzisiaj największym szczęściem było to, że na dojazdówce do odcinka specjalnego lał deszcz i cieszyłem się każdą chwilą chłodu, wiedząc, że za chwilę wjadę do prawdziwego piekła. Potem emocje sięgnęły zenitu, bo na szóstym kilometrze odcinka specjalnego miałem już spalone sprzęgło i mocno obitego quada. Nie przewróciłem się, ale lawirowanie między głazami było niezwykle trudne i nie sposób było znaleźć jakąś bezpieczną drogę. Modliłem się, żeby uderzenie w głaz, który za późno zauważyłem, nie okazało się śmiertelne dla mojego wahacza – mówił na mecie.
Prawdziwe piekło miało się jednak dopiero zacząć. - Jak zobaczyłem chyba na ósmym kilometrze, pędzącego w przeciwnym kierunku Jacka Czachora, to pomyślałem: "Ups.. chyba jesteśmy mocno pogubieni". Jacek znany jest z tego, że bardzo dobrze nawiguje. Później było tylko gorzej, gorzej i gorzej. Motocykliści jeździli we wszystkie strony. Quadowcy im wtórowali. Łukasz Łaskawiec zgubił się jako pierwszy. Potem to samo zrobili Casale i Patronelli, ale jako miejscowi najszybciej się odnaleźli. Na 30 km przed metą stała grupa motocyklistów, którzy byli tak zmęczeni, że nie mogli dalej jechać. Jest to jedyny odcinek w moim życiu, na którym podczas Dakaru 2010 byłem tak zmordowany, że zamroczony upałem stałem na wydmie i zastanawiałem się gdzie jest przód, a gdzie tył, nie mówiąc już o kierunkach świata – wspomina SuperSonik.
- Jedyny powód do radości, to że jesteśmy na mecie bez wielogodzinnych strat czasowych. Z resztą graniczy to z cudem, dlatego dziękuję wszystkim, którzy wysyłali nam dziś dobrą energię, bo to chyba ona nam pomogła. Jeśli szukać jasnych stron, to na pewno jest nią to, że utrzymałem trzecie miejsce w "generalce" – stwierdził Sonik, który linię mety minął z 13. czasem. - Przypuszczam, że Łukasz Łaskawiec nie jest dziś najszczęśliwszym człowiekiem, bo pogubił się, uszkodził quada i spadł na szóste miejsce w klasyfikacji...
Ze względu na złe warunki pogodowe, po pierwszym punkcie pomiarowym przerwano rywalizację samochodów i ciężarówek, które z trasy eskortowały helikoptery. Część z nich utknęła między korytami rzek, błyskawicznie napełniających się mętną, rwącą wodą. Całkiem nieźle poradzili sobie natomiast motocykliści. Jakub Przygoński był 15. i w klasyfikacji generalnej zajmuje 12. pozycję. Jacek Czachor uzyskał 37. czas i w "generalce" jest 26. Marek Dąbrowski dotarł na finisz jako 94. zawodnik w swojej klasie.
XII etap przez Andy do Copiapo na terenie Chile, liczący 715 km, w porównaniu do piekła Fiambali rysuje się jako prawdziwy raj. - Mam nadzieję, że w czwartek wreszcie będziemy mieć trochę frajdy z jazdy. Bo to było okropne. Dobrze już mieć to za sobą. Nie wiem, czy ktoś nie powie w końcu organizatorowi, że on powinien nam płacić za jazdę w tym rejonie. Gdyby na Dakarze były tylko takie odcinki, na pewno nikt nie chciałby tu startować. To był czysty masochizm – zakończył Rafał Sonik.
Wyniki 11. etapu:
1. Paul Smith (AUS) Honda 03:46:04
2. Gaston Gonalez (ARG) Yamaha +04.18
3. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha +05.42
...
13. Rafał Sonik (POL) Yamaha +46.50
16. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha 53.30
Klasyfikacja generalna quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 38:23:33
2. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +01.50.22
3. Rafał Sonik (POL) Yamaha +02.46.59
...
6. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha +03.47.21
RafalSonik.pl
Dakar w miejscu wyklętym; "masochizm, koszmar, obrzydlistwo"
- Jutro wjeżdżamy do piekła – powiedział we wtorek Rafał Sonik. Na trasie liczącej 481 km z miejscowości La Rioja do mającej bardzo złą sławę Fiambali, przewidywania kapitana Poland National Team sprawdziły się co do joty. Fatalna pogoda i jeden z najbardziej nieprzyjaznych człowiekowi zakątków świata pokazał całą gamę możliwości uprzykrzania życia uczestnikom Dakaru. Gubiąc kilka razy drogę Rafał Sonik dojechał do mety z 13. czasem i mimo sporej straty zachował trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.
- Jak się mówi o końcu świata, to chyba ma się na myśli właśnie to miejsce. Wydmy są tu rzadkie, miękkie, syfiaste, kompletnie nieprzewidywalne, obrzydliwe, przerośnięte trawami. Do tego głazy, skały, wąwozy, rowy, ciągłe niebezpieczeństwa, wezbrane rzeki, rwące potoki, turlające się kamienie, pułapki za każdym krzakiem. Sucho i mokro na zmianę. Najgorzej, jak można sobie wyobrazić. Nie wiem kto umie tutaj jeździć, a jednocześnie nie znam nikogo kto lubiłby się tutaj ścigać. Nie odnajduję w tym rejonie ani jednego pozytywu. Nie wiem czy choć przez pięć kilometrów odczuwałem przyjemność z jazdy – podsumował odcinek Rafał Sonik.
Krakowianin musiał mierzyć się z problemami już od samego początku. - Dzisiaj największym szczęściem było to, że na dojazdówce do odcinka specjalnego lał deszcz i cieszyłem się każdą chwilą chłodu, wiedząc, że za chwilę wjadę do prawdziwego piekła. Potem emocje sięgnęły zenitu, bo na szóstym kilometrze odcinka specjalnego miałem już spalone sprzęgło i mocno obitego quada. Nie przewróciłem się, ale lawirowanie między głazami było niezwykle trudne i nie sposób było znaleźć jakąś bezpieczną drogę. Modliłem się, żeby uderzenie w głaz, który za późno zauważyłem, nie okazało się śmiertelne dla mojego wahacza – mówił na mecie.
Prawdziwe piekło miało się jednak dopiero zacząć. - Jak zobaczyłem chyba na ósmym kilometrze, pędzącego w przeciwnym kierunku Jacka Czachora, to pomyślałem: "Ups.. chyba jesteśmy mocno pogubieni". Jacek znany jest z tego, że bardzo dobrze nawiguje. Później było tylko gorzej, gorzej i gorzej. Motocykliści jeździli we wszystkie strony. Quadowcy im wtórowali. Łukasz Łaskawiec zgubił się jako pierwszy. Potem to samo zrobili Casale i Patronelli, ale jako miejscowi najszybciej się odnaleźli. Na 30 km przed metą stała grupa motocyklistów, którzy byli tak zmęczeni, że nie mogli dalej jechać. Jest to jedyny odcinek w moim życiu, na którym podczas Dakaru 2010 byłem tak zmordowany, że zamroczony upałem stałem na wydmie i zastanawiałem się gdzie jest przód, a gdzie tył, nie mówiąc już o kierunkach świata – wspomina SuperSonik.
- Jedyny powód do radości, to że jesteśmy na mecie bez wielogodzinnych strat czasowych. Z resztą graniczy to z cudem, dlatego dziękuję wszystkim, którzy wysyłali nam dziś dobrą energię, bo to chyba ona nam pomogła. Jeśli szukać jasnych stron, to na pewno jest nią to, że utrzymałem trzecie miejsce w "generalce" – stwierdził Sonik, który linię mety minął z 13. czasem. - Przypuszczam, że Łukasz Łaskawiec nie jest dziś najszczęśliwszym człowiekiem, bo pogubił się, uszkodził quada i spadł na szóste miejsce w klasyfikacji...
Ze względu na złe warunki pogodowe, po pierwszym punkcie pomiarowym przerwano rywalizację samochodów i ciężarówek, które z trasy eskortowały helikoptery. Część z nich utknęła między korytami rzek, błyskawicznie napełniających się mętną, rwącą wodą. Całkiem nieźle poradzili sobie natomiast motocykliści. Jakub Przygoński był 15. i w klasyfikacji generalnej zajmuje 12. pozycję. Jacek Czachor uzyskał 37. czas i w "generalce" jest 26. Marek Dąbrowski dotarł na finisz jako 94. zawodnik w swojej klasie.
XII etap przez Andy do Copiapo na terenie Chile, liczący 715 km, w porównaniu do piekła Fiambali rysuje się jako prawdziwy raj. - Mam nadzieję, że w czwartek wreszcie będziemy mieć trochę frajdy z jazdy. Bo to było okropne. Dobrze już mieć to za sobą. Nie wiem, czy ktoś nie powie w końcu organizatorowi, że on powinien nam płacić za jazdę w tym rejonie. Gdyby na Dakarze były tylko takie odcinki, na pewno nikt nie chciałby tu startować. To był czysty masochizm – zakończył Rafał Sonik.
Wyniki 11. etapu:
1. Paul Smith (AUS) Honda 03:46:04
2. Gaston Gonalez (ARG) Yamaha +04.18
3. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha +05.42
...
13. Rafał Sonik (POL) Yamaha +46.50
16. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha 53.30
Klasyfikacja generalna quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 38:23:33
2. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +01.50.22
3. Rafał Sonik (POL) Yamaha +02.46.59
...
6. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha +03.47.21
RafalSonik.pl
- milu$
- Moderator
- Posty: 163
- Rejestracja: czw 28 gru, 2006
- Quad:: Przedrajdowy
- Imię: Marek
- Lokalizacja: legionowo
Re: Rajd Dakar 2013
Informacje od Łukasza Łasakawca z dnia 16.01.2013
Zdradliwa Fiambala
Wszystko może się zdarzyć we Fiambalà! - tak przed dzisiejszym etapem ostrzegali organizatorzy Rajdu Dakar. Słowa wcale nie były przesadzone. Już po pierwszych kilometrach nastąpiło przetasowanie w klasyfikacji quadów, bo niemal cała czołówka popełniła kosztowne czasowo błędy nawigacyjne. Łukasz Łaskawiec zmagał się natomiast z awarią techniczną, której usunięcie zabrało mu dużo czasu.
Łoker, który wygrał dwa ostatnie etapy Rajdu Dakar, nie miał dziś łatwego zadania - kilkanaście kilometrów po starcie odcinka musiał stanąć, żeby usunąć awarię techniczną. Ostatecznie przyjechał na metę na siedemnastym miejscu. W klasyfikacji generalnej rajdu zajmuje szóstą pozycję.
Łukasz Łaskawiec: Dzisiejszy etap nie był dla mnie zbyt szczęśliwy. Kilkanaście kilometrów po startu pękł wąż łączący silnik z układem chłodzenia. Nie mogłem dalej jechać, musiałem się zatrzymać, aby usunąć awarię. Przelałem do chłodnicy wodę, którą zabrałem do picia i przez to przez cały dzień nic nie piłem. Na szczęście udało mi się usunąć uszkodzenie i mam nadzieję, że silnik przez to nie ucierpiał. Przy tej naprawie poparzyłem sobie rękę, przez co trudniej prowadziło mi się quada. Niestety, straciłem podczas naprawy bardzo dużo czasu. Jakby tego było mało miałem problem z odnalezieniem waypointa - wielu zawodników pogubiło się zaraz na początku etapu, było wiele śladów i przez to również straciłem cenne minuty. Ale nie
poddaję się - jutro będę walczył od samego startu o zajęcie jak najlepszego miejsca na mecie.
Podczas jutrzejszego etapu zawodnicy będą mieli do pokonania 319 kilometrów odcinka i 396 dojazdówki. Przekroczą Andy ze wschodu na zachód i powrócą do rywalizacji na Pustyni Atacama. Po raz kolejny zmierzą się z wydmami, których najdłuższa sekcja czeka na nich w środkowej partii odcinka. Na trasie pojawią się również kamieniste, szybsze fragmenty. Odcinek do Copiapo nie będzie należał do najłatwiejszych.
Źródło: lukaszlaskawiec.com
Zdradliwa Fiambala
Wszystko może się zdarzyć we Fiambalà! - tak przed dzisiejszym etapem ostrzegali organizatorzy Rajdu Dakar. Słowa wcale nie były przesadzone. Już po pierwszych kilometrach nastąpiło przetasowanie w klasyfikacji quadów, bo niemal cała czołówka popełniła kosztowne czasowo błędy nawigacyjne. Łukasz Łaskawiec zmagał się natomiast z awarią techniczną, której usunięcie zabrało mu dużo czasu.
Łoker, który wygrał dwa ostatnie etapy Rajdu Dakar, nie miał dziś łatwego zadania - kilkanaście kilometrów po starcie odcinka musiał stanąć, żeby usunąć awarię techniczną. Ostatecznie przyjechał na metę na siedemnastym miejscu. W klasyfikacji generalnej rajdu zajmuje szóstą pozycję.
Łukasz Łaskawiec: Dzisiejszy etap nie był dla mnie zbyt szczęśliwy. Kilkanaście kilometrów po startu pękł wąż łączący silnik z układem chłodzenia. Nie mogłem dalej jechać, musiałem się zatrzymać, aby usunąć awarię. Przelałem do chłodnicy wodę, którą zabrałem do picia i przez to przez cały dzień nic nie piłem. Na szczęście udało mi się usunąć uszkodzenie i mam nadzieję, że silnik przez to nie ucierpiał. Przy tej naprawie poparzyłem sobie rękę, przez co trudniej prowadziło mi się quada. Niestety, straciłem podczas naprawy bardzo dużo czasu. Jakby tego było mało miałem problem z odnalezieniem waypointa - wielu zawodników pogubiło się zaraz na początku etapu, było wiele śladów i przez to również straciłem cenne minuty. Ale nie
poddaję się - jutro będę walczył od samego startu o zajęcie jak najlepszego miejsca na mecie.
Podczas jutrzejszego etapu zawodnicy będą mieli do pokonania 319 kilometrów odcinka i 396 dojazdówki. Przekroczą Andy ze wschodu na zachód i powrócą do rywalizacji na Pustyni Atacama. Po raz kolejny zmierzą się z wydmami, których najdłuższa sekcja czeka na nich w środkowej partii odcinka. Na trasie pojawią się również kamieniste, szybsze fragmenty. Odcinek do Copiapo nie będzie należał do najłatwiejszych.
Źródło: lukaszlaskawiec.com
- milu$
- Moderator
- Posty: 163
- Rejestracja: czw 28 gru, 2006
- Quad:: Przedrajdowy
- Imię: Marek
- Lokalizacja: legionowo
Re: Rajd Dakar 2013
Specjalnie dla czytelników Autoklubu - Dakarowy dzień wg Łukasza Łaskawca.
4:00 rano - pobudka!
Dakar to oznacza mało snu, mnóstwo pracy i nieustanną walkę z własnym zmęczeniem, szczególnie podczas końcowej fazy rywalizacji. Mój przeciętny, dakarowy dzień rozpoczynam wcześnie rano, o porach, które pewnie dla większości ludzi stanowią jeszcze noc. Motocykliści i quadowcy rozpoczynają rywalizację jako pierwsi, stąd konieczność wczesnej pobudki. Wstaję na około godzinę przed startem - tyle czasu w zupełności mi wystarcza na spokojne przygotowanie. Kiedy ja przygotowuję się do startu, zespół pakuje namioty, busa i przygotowuje się do wyjazdu na kolejny biwak.
Hotel? Jaki hotel?
Razem z całym zespołem śpimy na biwaku, więc nie tracimy dodatkowo czasu na dojazdy. Podczas jednego z poprzednich Dakarów spałem w hotelach, co w praktyce nie do końca okazało się komfortowe - po długim etapie w pokoju hotelowym meldowałem się późnym wieczorem, a zdarzało się, że trzeba było budzić się około drugiej w nocy, żeby z powrotem jechać na serwis. Pamiętam, że pewnego razu miałem problemy z dojazdem na miejsce - okazało się, że droga akurat została zamknięta. Myślałem, że nie zdążę na start. Od tamtej pory śpię na biwaku. Bywają oczywiście noce podczas których nie zmrużę nawet oka - kiedy na przykład obok przez całą noc trwa naprawa sprzętu albo głośno chodzą agregaty...
Catering
Biwakowe jedzenie z roku na rok jest coraz lepsze. Pamiętam, że podczas mojego debiutu w Dakarze w 2011 bywały dni kiedy niewiele jadłem. Serwowano głównie makaron i steki tak krwiste, że prawie same uciekały z talerza, a kiedy co kilka dni pojawiał się kurczak wieść o tym roznosiła się bardzo szybko i tłum wygłodniałych zawodników i mechaników szturmował stołówkę. Teraz jedzenie jest zdecydowanie lepsze i bardziej różnorodne. Zadowoleni są nawet wegetarianie.
Koncentracja przed startem
Przed wyjazdem na Dakar często dostawałem pytanie czy odczuwam dużą presję i czy ona przekłada się na zdenerwowanie. Presji o dziwo nie odczuwam, choć myślałem, że pojawi się, kiedy będę siedział w samolocie do Limy. Tuż przed startem, kiedy czekam na quadzie na swoją kolej pojawia się jedynie lekkie poddenerwowanie. Staram się przez cały czas być bardzo skoncentrowanym i jechać najlepiej jak tylko potrafię.
Odcinek
Tegoroczny Dakar jest bardzo różnorodny. Odcinki w Peru obfitowały w wydmy, w Argentynie mamy szybsze etapy a’la WRC, przed metą znowu wjedziemy na wydmy. Każdy zawodnik ma swoje preferencje, teren na którym czuje się lepiej. Ale przed startem do oesu staram się o tym nie myśleć. Staram się do każdego fragmentu podejść tak samo, nie myślę, czy coś mi bardziej pasuje, a coś mniej.
Strefa interview
Po zjechaniu z kilkuset kilometrowego odcinka wpadamy z deszczu pod rynnę czyli na strefę wywiadów, która podczas Dakaru jest usytuowana tuż za metą czasówki. Tutaj swoje live’y z wjazdu czołowych zawodników nagrywa Eurosport - możecie je oglądać w europejskim programie stacji w późno popołudniowych relacjach.
Serwis
Mój wjazd na serwis oznacza rozpoczęcie pracy dla mechaników. Podczas Dakaru moją Yamahę serwisują Stanisław Radwański i Jacek Stelmaszyk - doświadczeni mechanicy, którzy wcześniej zbudowali mojego quada. Na Dakarze nikt nie ma lekko, zdarzają się dni, kiedy ekipy serwisowe prawie albo w ogóle nie śpią. Często pracują przez całą noc, żeby dokładnie przejrzeć sprzęt i przygotować go do kolejnego etapu rywalizacji. A rano oczywiście nie ma mowy o odsypianiu - trzeba spakować serwis i jechać na kolejny biwak, co oznacza konieczność pokonania kilkuset kilometrów.
Masaż
Podczas tegorocznego Dakaru równie ważni jak mechanicy są masażyści. Dlatego w moim zespole jest Bogusław Miklaszewski - dyplomowany fizjoterapeuta. Boguś dba o to, żebym mógł normalnie funkcjonować i bez bólu czy zakwasów przystępować do kolejnego etapu rywalizacji. To oznacza codzienne, około godzinne masaże całego ciała: pleców, rąk i nóg. Po przejechaniu kilkuset kilometrów dziennie na quadzie podczas zawodów stawy wymagają regulacji, a mięśnie rozluźnienia
Briefing
Codziennie pod wieczór organizowany jest briefing. Obecność zawodników jest obowiązkowa tylko podczas pierwszego briefingu w Limie. Podczas kolejnych wystarczy obecność jednego z członków zespołu. Podczas briefingów dowiadujemy się nieco więcej o trasie kolejnego etapu, organizatorzy mówią na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę, gdzie na trasie mogą wystąpić niebezpieczne miejsca. Po briefingu jest jeszcze czas, żeby przeanalizować swojego roadbooka i ponanosić własne oznaczenia.
Mały relaks
Czasu na relaks i wyciszenie podczas Dakaru nie mam zbyt wiele - po prysznicu i kolacji, a w większości przypadków nawet jeszcze przed, dopadają mnie osoby odpowiedzialne na obsługę medialną zespołu:) Przygotowujemy m.in. wypowiedzi do materiałów dla dziennikarzy, nagrania do radia, post z relacją na mojego bloga i vloga na YouTube oraz kilka innych rzeczy... Kiedy mam trochę czasu zerkam do internetu - coraz więcej osób zostawia swoje komentarze na facebookowym fanpage’u i moim blogu - taki doping naprawdę pomaga. Po męczącym dniu, słowa wsparcia od kibiców potrafią pomóc na nowo naładować akumulator.
Podziękowania
Na koniec chciałbym serdecznie pozdrowić całą redakcję Autoklub.pl oraz czytelników portalu. Dziękuję, że interesujecie się tym, co u mnie słychać! Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłem Wam to, jak wygląda Dakar od zaplecza. Do zobaczenia w Polsce!
Pozdrowienia z Dakaru,
Łukasz Łaskawiec
źródło: autoklub.pl
http://terenowe.autoklub.pl/news/dakaro ... awca,46911
4:00 rano - pobudka!
Dakar to oznacza mało snu, mnóstwo pracy i nieustanną walkę z własnym zmęczeniem, szczególnie podczas końcowej fazy rywalizacji. Mój przeciętny, dakarowy dzień rozpoczynam wcześnie rano, o porach, które pewnie dla większości ludzi stanowią jeszcze noc. Motocykliści i quadowcy rozpoczynają rywalizację jako pierwsi, stąd konieczność wczesnej pobudki. Wstaję na około godzinę przed startem - tyle czasu w zupełności mi wystarcza na spokojne przygotowanie. Kiedy ja przygotowuję się do startu, zespół pakuje namioty, busa i przygotowuje się do wyjazdu na kolejny biwak.
Hotel? Jaki hotel?
Razem z całym zespołem śpimy na biwaku, więc nie tracimy dodatkowo czasu na dojazdy. Podczas jednego z poprzednich Dakarów spałem w hotelach, co w praktyce nie do końca okazało się komfortowe - po długim etapie w pokoju hotelowym meldowałem się późnym wieczorem, a zdarzało się, że trzeba było budzić się około drugiej w nocy, żeby z powrotem jechać na serwis. Pamiętam, że pewnego razu miałem problemy z dojazdem na miejsce - okazało się, że droga akurat została zamknięta. Myślałem, że nie zdążę na start. Od tamtej pory śpię na biwaku. Bywają oczywiście noce podczas których nie zmrużę nawet oka - kiedy na przykład obok przez całą noc trwa naprawa sprzętu albo głośno chodzą agregaty...
Catering
Biwakowe jedzenie z roku na rok jest coraz lepsze. Pamiętam, że podczas mojego debiutu w Dakarze w 2011 bywały dni kiedy niewiele jadłem. Serwowano głównie makaron i steki tak krwiste, że prawie same uciekały z talerza, a kiedy co kilka dni pojawiał się kurczak wieść o tym roznosiła się bardzo szybko i tłum wygłodniałych zawodników i mechaników szturmował stołówkę. Teraz jedzenie jest zdecydowanie lepsze i bardziej różnorodne. Zadowoleni są nawet wegetarianie.
Koncentracja przed startem
Przed wyjazdem na Dakar często dostawałem pytanie czy odczuwam dużą presję i czy ona przekłada się na zdenerwowanie. Presji o dziwo nie odczuwam, choć myślałem, że pojawi się, kiedy będę siedział w samolocie do Limy. Tuż przed startem, kiedy czekam na quadzie na swoją kolej pojawia się jedynie lekkie poddenerwowanie. Staram się przez cały czas być bardzo skoncentrowanym i jechać najlepiej jak tylko potrafię.
Odcinek
Tegoroczny Dakar jest bardzo różnorodny. Odcinki w Peru obfitowały w wydmy, w Argentynie mamy szybsze etapy a’la WRC, przed metą znowu wjedziemy na wydmy. Każdy zawodnik ma swoje preferencje, teren na którym czuje się lepiej. Ale przed startem do oesu staram się o tym nie myśleć. Staram się do każdego fragmentu podejść tak samo, nie myślę, czy coś mi bardziej pasuje, a coś mniej.
Strefa interview
Po zjechaniu z kilkuset kilometrowego odcinka wpadamy z deszczu pod rynnę czyli na strefę wywiadów, która podczas Dakaru jest usytuowana tuż za metą czasówki. Tutaj swoje live’y z wjazdu czołowych zawodników nagrywa Eurosport - możecie je oglądać w europejskim programie stacji w późno popołudniowych relacjach.
Serwis
Mój wjazd na serwis oznacza rozpoczęcie pracy dla mechaników. Podczas Dakaru moją Yamahę serwisują Stanisław Radwański i Jacek Stelmaszyk - doświadczeni mechanicy, którzy wcześniej zbudowali mojego quada. Na Dakarze nikt nie ma lekko, zdarzają się dni, kiedy ekipy serwisowe prawie albo w ogóle nie śpią. Często pracują przez całą noc, żeby dokładnie przejrzeć sprzęt i przygotować go do kolejnego etapu rywalizacji. A rano oczywiście nie ma mowy o odsypianiu - trzeba spakować serwis i jechać na kolejny biwak, co oznacza konieczność pokonania kilkuset kilometrów.
Masaż
Podczas tegorocznego Dakaru równie ważni jak mechanicy są masażyści. Dlatego w moim zespole jest Bogusław Miklaszewski - dyplomowany fizjoterapeuta. Boguś dba o to, żebym mógł normalnie funkcjonować i bez bólu czy zakwasów przystępować do kolejnego etapu rywalizacji. To oznacza codzienne, około godzinne masaże całego ciała: pleców, rąk i nóg. Po przejechaniu kilkuset kilometrów dziennie na quadzie podczas zawodów stawy wymagają regulacji, a mięśnie rozluźnienia
Briefing
Codziennie pod wieczór organizowany jest briefing. Obecność zawodników jest obowiązkowa tylko podczas pierwszego briefingu w Limie. Podczas kolejnych wystarczy obecność jednego z członków zespołu. Podczas briefingów dowiadujemy się nieco więcej o trasie kolejnego etapu, organizatorzy mówią na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę, gdzie na trasie mogą wystąpić niebezpieczne miejsca. Po briefingu jest jeszcze czas, żeby przeanalizować swojego roadbooka i ponanosić własne oznaczenia.
Mały relaks
Czasu na relaks i wyciszenie podczas Dakaru nie mam zbyt wiele - po prysznicu i kolacji, a w większości przypadków nawet jeszcze przed, dopadają mnie osoby odpowiedzialne na obsługę medialną zespołu:) Przygotowujemy m.in. wypowiedzi do materiałów dla dziennikarzy, nagrania do radia, post z relacją na mojego bloga i vloga na YouTube oraz kilka innych rzeczy... Kiedy mam trochę czasu zerkam do internetu - coraz więcej osób zostawia swoje komentarze na facebookowym fanpage’u i moim blogu - taki doping naprawdę pomaga. Po męczącym dniu, słowa wsparcia od kibiców potrafią pomóc na nowo naładować akumulator.
Podziękowania
Na koniec chciałbym serdecznie pozdrowić całą redakcję Autoklub.pl oraz czytelników portalu. Dziękuję, że interesujecie się tym, co u mnie słychać! Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłem Wam to, jak wygląda Dakar od zaplecza. Do zobaczenia w Polsce!
Pozdrowienia z Dakaru,
Łukasz Łaskawiec
źródło: autoklub.pl
http://terenowe.autoklub.pl/news/dakaro ... awca,46911
- milu$
- Moderator
- Posty: 163
- Rejestracja: czw 28 gru, 2006
- Quad:: Przedrajdowy
- Imię: Marek
- Lokalizacja: legionowo
Re: Rajd Dakar 2013
Informacje od Łukasza Łaskawca z dnia 17.01.2013
DAKAR 2013, ETAP 12: Fiambala - Copiapo
Łoker będzie walczył do końca
O wielkim pechu może mówić Łukasz Łaskawiec, który w tym tygodniu wygrał dwa etapy Rajdu Dakar w klasyfikacji quadów. Czwartkowy, 12 etap rozpoczął świetnie, na pierwszych punktach kontrolnych meldował się jako najszybszy zawodnik. Niestety, około 50 km przed metą na kilka godzin zatrzymała go z pozoru błaha awaria techniczna - uszkodzona zębatka napędowa.
Zawodnicy przeprawili się dziś przez Andy i wrócili do rywalizacji na terytorium Chile. Pokonali 393 kilometry dojazdówki i 319 km odcinka, na którym wydmy Atacamy przeplatały się z szybszymi i bardziej kamienistymi partiami.
Stojąc pomiędzy 6 i 7 waypointem, Łoker stracił ponad cztery godziny, co przesunęło go na czternaste miejsce w klasyfikacji generalnej Dakaru. Zawiodła część, którą wczoraj mechanicy profilaktycznie wymienili na nową.
Łukasz Łaskawiec: Dzisiejszy etap był dla mnie bardzo pechowy. Na początku jechało mi się świetnie, trzymałem dobre, szybkie tempo, które dawało mi pierwszą lokatę na punktach kontroli czasu. Między 6 i 7 waypointem, czyli w końcowej partii odcinka musiałem się jednak zatrzymać. Okazało się, że starła się zupełnie nowa, założona wczoraj zębatka i silnik nie mógł przenieść napędu na tylne koła. Nie miałem ze sobą tej części i musiałem czekać na jej dostarczenie przez ekipę Grzegorza Barana, który startuje ciężarówką i któremu chciałbym za pomoc bardzo podziękować. Po naprawie odpaliłem quada i dojechałem do mety. Czuję ogromną, sportową złość - na dwa dni przed zakończeniem rajdu przydarzyła się awaria, która praktycznie wykluczyła mnie z walki o podium w generalce. Nie zamierzam się jednak poddawać. Jutro wstanę, wsiądę na quada i będę walczył tak, jakby dzisiejsze wypadki nie miały miejsca.
W piątek 18 stycznia na zawodników czeka 13 etap rywalizacji z Copiapo do La Sereny. Przed ostatni dzień Dakaru 2013 to 441 km odcinka i 294 km dojazdówki.
Źródło: lukaszlaskawiec.com
DAKAR 2013, ETAP 12: Fiambala - Copiapo
Łoker będzie walczył do końca
O wielkim pechu może mówić Łukasz Łaskawiec, który w tym tygodniu wygrał dwa etapy Rajdu Dakar w klasyfikacji quadów. Czwartkowy, 12 etap rozpoczął świetnie, na pierwszych punktach kontrolnych meldował się jako najszybszy zawodnik. Niestety, około 50 km przed metą na kilka godzin zatrzymała go z pozoru błaha awaria techniczna - uszkodzona zębatka napędowa.
Zawodnicy przeprawili się dziś przez Andy i wrócili do rywalizacji na terytorium Chile. Pokonali 393 kilometry dojazdówki i 319 km odcinka, na którym wydmy Atacamy przeplatały się z szybszymi i bardziej kamienistymi partiami.
Stojąc pomiędzy 6 i 7 waypointem, Łoker stracił ponad cztery godziny, co przesunęło go na czternaste miejsce w klasyfikacji generalnej Dakaru. Zawiodła część, którą wczoraj mechanicy profilaktycznie wymienili na nową.
Łukasz Łaskawiec: Dzisiejszy etap był dla mnie bardzo pechowy. Na początku jechało mi się świetnie, trzymałem dobre, szybkie tempo, które dawało mi pierwszą lokatę na punktach kontroli czasu. Między 6 i 7 waypointem, czyli w końcowej partii odcinka musiałem się jednak zatrzymać. Okazało się, że starła się zupełnie nowa, założona wczoraj zębatka i silnik nie mógł przenieść napędu na tylne koła. Nie miałem ze sobą tej części i musiałem czekać na jej dostarczenie przez ekipę Grzegorza Barana, który startuje ciężarówką i któremu chciałbym za pomoc bardzo podziękować. Po naprawie odpaliłem quada i dojechałem do mety. Czuję ogromną, sportową złość - na dwa dni przed zakończeniem rajdu przydarzyła się awaria, która praktycznie wykluczyła mnie z walki o podium w generalce. Nie zamierzam się jednak poddawać. Jutro wstanę, wsiądę na quada i będę walczył tak, jakby dzisiejsze wypadki nie miały miejsca.
W piątek 18 stycznia na zawodników czeka 13 etap rywalizacji z Copiapo do La Sereny. Przed ostatni dzień Dakaru 2013 to 441 km odcinka i 294 km dojazdówki.
Źródło: lukaszlaskawiec.com
- milu$
- Moderator
- Posty: 163
- Rejestracja: czw 28 gru, 2006
- Quad:: Przedrajdowy
- Imię: Marek
- Lokalizacja: legionowo
Re: Rajd Dakar 2013
Informacje od Rafała Sonika z dnia 17.01.2013
Sonik: będę jechać, czując na plecach jego oddech
Argentyna pożegnała tegoroczny Dakar w Andach. Zawodnikom zostało już niespełna 1400 km do mety w Santiago de Chile i w czwartkowe popołudnie, na mecie w Copiapo mogli już poczuć delikatną bryzę wiejącą znad Oceanu Spokojnego. Na zróżnicowanym, 12. etapie Rafał Sonik uplasował się na piątym miejscu wśród quadowców i utrzymał trzecie miejsce klasyfikacji generalnej, choć za jego plecami trwa morderczy wyścig o zrzucenie go z podium.
Jak przyznał sam krakowianin, największą zmorą czwartkowego etapu był fakt, że z powodu 13. miejsce na trasie do Fiambali, musiał rozpoczynać kolejny dzień rywalizacji w gronie słabszych zawodników. - Wyprzedziłem ośmiu quadowców i chyba 20 motocyklistów. Jazda w tumanach pyłu kosztowała mnie jednak sporo sił. Na szczęście wynik jest dobry. Piąte miejsce pozwala wierzyć, że jutro będzie się jechać znacznie przyjemniej – powiedział Rafał Sonik, który w klasyfikacji generalnej niezmiennie zajmuje trzecie miejsce. Czwarty jest Lucas Bonetto, tracący do kapitana reprezentacji Polski 37 minut i 12 sekund.
- Trudno. Będę musiał do końca jechać, czując na plecach oddech, ścigającego mnie rywala. Może będzie to motywujące – przyznał Sonik, który liczył na powiększenie przewagi przed ostatnimi dwoma etapami. Niestety zadania nie ułatwia mu również quad, który na długich prostych nie potrafi jechać tak szybko jak pojazdy rywali. - Sebastian Husseini mówił mi, że jego Honda może jechać nawet 125 km/h. Moja prędkość w najlepszym wypadku sięga 110 km/h. Jak powiedział mi jeden z dakarowych wyjadaczy, nie mogąc utrzymać dobrego tempa na prostych, nie mam szans na wygranie etapu. Nawet idealną jazdą po wydmach nie nadrobię takiej straty czasu.
W takich sytuacjach kluczowy jest odpoczynek. Na to jednak SuperSonik również nie narzeka. - Znam Dakar na tyle dobrze, że umiem maksymalnie wykorzystać czas na wypoczynek i przespać te pięć, sześć godzin.Wkładam do uszu zatyczki i zasypiam – zdradził swoją prostą metodę quadowiec.
Niestety na mecie wciąż nie pojawił się Łukasz Łaskawiec, który z powodów technicznych ugrzązł pomiędzy szóstym i siódmym pomiarem czasu. Znów świetnie spisał się Adam Małysz, który na mecie stawił się z 15. czasem i w klasyfikacji generalnej jest o "oczko" wyżej. Piotr Beaupre dojechał na 37. miejscu i w klasyfikacji samochodów jest 38. Świetnie zaprezentował się też Jakub Przygoński – 6. w 12. etapie i 10. w "generalce". Jacek Czachor zameldował się na finiszu jako 30., a Marek Dąbrowski 85. motocyklista.
W piątek zawodnicy zmierzą się z przedostatnim odcinkiem tegorocznej rywalizacji z Copiapo do La Sereny. Trasa liczy sobie 735 km, w tym 441 km odcinka specjalnego. Najważniejsze to nie dać się ponieść eforii z powodu zbliżającej się mety, bo Dakar potrafi niemiło zaskakiwać nawet na ostatnich kilometrach.
Wyniki 12. etapu:
1. Sebastian Husseini (ARE) Honda 04:36:54
2. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha +01.08
3. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +03.21
...
5. Rafał Sonik (POL) Yamaha +18.29
Klasyfikacja generalna quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 43:01:35
2. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +01.52.35
3. Rafał Sonik (POL) Yamaha +03.04.20
RafalSonik.pl
Sonik: będę jechać, czując na plecach jego oddech
Argentyna pożegnała tegoroczny Dakar w Andach. Zawodnikom zostało już niespełna 1400 km do mety w Santiago de Chile i w czwartkowe popołudnie, na mecie w Copiapo mogli już poczuć delikatną bryzę wiejącą znad Oceanu Spokojnego. Na zróżnicowanym, 12. etapie Rafał Sonik uplasował się na piątym miejscu wśród quadowców i utrzymał trzecie miejsce klasyfikacji generalnej, choć za jego plecami trwa morderczy wyścig o zrzucenie go z podium.
Jak przyznał sam krakowianin, największą zmorą czwartkowego etapu był fakt, że z powodu 13. miejsce na trasie do Fiambali, musiał rozpoczynać kolejny dzień rywalizacji w gronie słabszych zawodników. - Wyprzedziłem ośmiu quadowców i chyba 20 motocyklistów. Jazda w tumanach pyłu kosztowała mnie jednak sporo sił. Na szczęście wynik jest dobry. Piąte miejsce pozwala wierzyć, że jutro będzie się jechać znacznie przyjemniej – powiedział Rafał Sonik, który w klasyfikacji generalnej niezmiennie zajmuje trzecie miejsce. Czwarty jest Lucas Bonetto, tracący do kapitana reprezentacji Polski 37 minut i 12 sekund.
- Trudno. Będę musiał do końca jechać, czując na plecach oddech, ścigającego mnie rywala. Może będzie to motywujące – przyznał Sonik, który liczył na powiększenie przewagi przed ostatnimi dwoma etapami. Niestety zadania nie ułatwia mu również quad, który na długich prostych nie potrafi jechać tak szybko jak pojazdy rywali. - Sebastian Husseini mówił mi, że jego Honda może jechać nawet 125 km/h. Moja prędkość w najlepszym wypadku sięga 110 km/h. Jak powiedział mi jeden z dakarowych wyjadaczy, nie mogąc utrzymać dobrego tempa na prostych, nie mam szans na wygranie etapu. Nawet idealną jazdą po wydmach nie nadrobię takiej straty czasu.
W takich sytuacjach kluczowy jest odpoczynek. Na to jednak SuperSonik również nie narzeka. - Znam Dakar na tyle dobrze, że umiem maksymalnie wykorzystać czas na wypoczynek i przespać te pięć, sześć godzin.Wkładam do uszu zatyczki i zasypiam – zdradził swoją prostą metodę quadowiec.
Niestety na mecie wciąż nie pojawił się Łukasz Łaskawiec, który z powodów technicznych ugrzązł pomiędzy szóstym i siódmym pomiarem czasu. Znów świetnie spisał się Adam Małysz, który na mecie stawił się z 15. czasem i w klasyfikacji generalnej jest o "oczko" wyżej. Piotr Beaupre dojechał na 37. miejscu i w klasyfikacji samochodów jest 38. Świetnie zaprezentował się też Jakub Przygoński – 6. w 12. etapie i 10. w "generalce". Jacek Czachor zameldował się na finiszu jako 30., a Marek Dąbrowski 85. motocyklista.
W piątek zawodnicy zmierzą się z przedostatnim odcinkiem tegorocznej rywalizacji z Copiapo do La Sereny. Trasa liczy sobie 735 km, w tym 441 km odcinka specjalnego. Najważniejsze to nie dać się ponieść eforii z powodu zbliżającej się mety, bo Dakar potrafi niemiło zaskakiwać nawet na ostatnich kilometrach.
Wyniki 12. etapu:
1. Sebastian Husseini (ARE) Honda 04:36:54
2. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha +01.08
3. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +03.21
...
5. Rafał Sonik (POL) Yamaha +18.29
Klasyfikacja generalna quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 43:01:35
2. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +01.52.35
3. Rafał Sonik (POL) Yamaha +03.04.20
RafalSonik.pl
- milu$
- Moderator
- Posty: 163
- Rejestracja: czw 28 gru, 2006
- Quad:: Przedrajdowy
- Imię: Marek
- Lokalizacja: legionowo
Re: Rajd Dakar 2013
Informacje od Rafała Sonika z dnia 18.01.2013
Podium na wyciągnięcie ręki, Sonik trafił do... kopalni
Malownicze, złote wydmy nad brzegiem Oceanu Spokojnego nie zrobiły wielkiego wrażenia na uczestnikach Dakaru. Po przejechaniu niemal ośmiu tysięcy kilometrów, każdy z zawodników myśli już tylko o jednym – o mecie. Na 13. etapie rywalizacji w Ameryce Południowej Rafał Sonik uzyskał 6. czas i choć ścigający go Argentyńczyk odrobił część strat, kapitan Poland National Team wciąż ma sporą przewagę i jest coraz bliżej drugiego w swojej karierze, dakarowego podium.
Przedostatni etap z pewnością nie był układany z myślą o quadzie Sonika. W drugiej części odcinka specjalnego dominowały proste, na których znacznie słabszy quad polskiego rajdowca nie miał szans ze sprzętem rywali. - Dla mnie im trudniejszy odcinek, im bardziej wymagający technicznie i fizycznie, tym lepiej. Najbardziej odpowiadają mi trasy piaszczyste, kręte, wydmowe. Tam liczy się technika, a nie tylko to, ile ktoś ma gazu do odkręcenia – mówił na mecie krakowianin.
Etap Dakaru bez przygody jest etapem straconym. Tym razem na szczęście miała ona charakter bardziej humorystyczny. - Około 20 km przed metą wyjechałem zza góry i okazało się, że stoi tam grupa lokalnych, chilijskich quadowców, która dopingowała zawodników. Tak się ucieszyli na mój widok, że zaczęli podskakiwać na tych quadach i machać. Tak wymachiwali rękami, że się pomyliłem w trasie. Dojechałem aż do bramy kopalni. Była zamknięta na głucho, więc stwierdziłem, że tędy raczej rajd nie jedzie i zawróciłem. Okazało się potem, że w to samo miejsce i z tego samego powodu trafił chwilę później Tomas Maffei – śmiał się SuperSonik.
To chwilowe zboczenie z trasy kosztowało kapitana Poland National Team kilka cennych minut, ale przed startem ostatniego etapu polski quadowiec jest spokojny. - Jeśli nie będzie żadnych "afer" z quadem, albo w nawigacji, to przewaga, którą mam powinna wystarczyć, by wywalczyć dla Polski podium.
Liczący 441 km odcinek specjalny na trasie z Copiapo do La Sereny wygrał pochodzący z RPA Serel van Biljon. - Na pierwszej części trasy dogonił mnie i wyprzedził. Potem ja radziłem sobie lepiej na wydmach, przez które tak naprawdę go przeciągnąłem. Kiedy ponownie teren zrobił się bardziej prosty i szybszy, on od razu wystrzelił jak z procy. Za chwilę zniknął mi z oczu i jak się okazało dzięki temu wygrał odcinek – opowiada Sonik, który na metę dotarł z szóstym czasem. Łukasz Łaskawiec po ogromnych problemach ze skrzynią biegów nie ma już szans na miejsce w pierwszej dziesiątce, ale walczy do końca i piątek udało mu się osiągnąć siódmy wynik w stawce.
Wciąż szanse na miejsce w pierwszej dziesiątce ma Jakub Przygoński, który na piątkowym odcinku specjalnym zanotował 9. czas i brakuje mu pięciu minut, by przesunąć się na 10. pozycję w "generalce". Jacek Czachor był na mecie 32. i w klasie motocyklów plasuje się na doskonałej 22. lokacie. Marek Dąbrowski był 80. i w "generalce" zajmuje tę samą pozycję. W stawce samochodów niezmiennie podziw budzi Adam Małysz, który po wykręceniu 24. czasu etapu ma szansę dowieźć do mety świetne, 15. miejsce. Piotr Beaupre był w piątek 37., a Dariusz Żyła 75. Załoga ciężarówki Baran, Boba, Jachacy dotarła na 44. miejscu. Drugi z polskich zespołów miał niestety ogromnego pecha. Szustkowski, Kazberuk i Białowąs stanęli podczas podjazdu na wydmę i okazało się, że rozpadła się ich skrzynia biegów. Członkowie Poland National Team jednak się nie poddają i mają nadzieję po nocnych naprawach rano stawić się na biwaku.
Długo oczekiwany, uroczysty finał rywalizacji będzie mieć miejsce w stolicy kraju, Santiago de Chile. Aby tam dotrzeć zawodnicy będą musieli jeszcze pokonać 630 km, z czego jednak zaledwie zaledwie 128 km to pomiarowy odcinek specjalny. Jeśli przebiegnie bezawaryjnie i bez przygód, ostatni etap tegorocznego Dakaru nie powinien przynieść zmian w klasyfikacji generalnej.
Wyniki 13. etapu:
1. Sarel van Biljon (ZFA) E-ATV 04:42:45
2. Sebastian Husseini (ARE) Honda +00.41
3. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +00.48
...
6. Rafał Sonik (POL) Yamaha +13.22
7. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha +14.47
Klasyfikacja generalna Quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 47:47:19
2. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +01.50.24
3. Rafał Sonik (POL) Yamaha +03.14.43
...
13. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha +08.35.30
RafalSonik.pl
Podium na wyciągnięcie ręki, Sonik trafił do... kopalni
Malownicze, złote wydmy nad brzegiem Oceanu Spokojnego nie zrobiły wielkiego wrażenia na uczestnikach Dakaru. Po przejechaniu niemal ośmiu tysięcy kilometrów, każdy z zawodników myśli już tylko o jednym – o mecie. Na 13. etapie rywalizacji w Ameryce Południowej Rafał Sonik uzyskał 6. czas i choć ścigający go Argentyńczyk odrobił część strat, kapitan Poland National Team wciąż ma sporą przewagę i jest coraz bliżej drugiego w swojej karierze, dakarowego podium.
Przedostatni etap z pewnością nie był układany z myślą o quadzie Sonika. W drugiej części odcinka specjalnego dominowały proste, na których znacznie słabszy quad polskiego rajdowca nie miał szans ze sprzętem rywali. - Dla mnie im trudniejszy odcinek, im bardziej wymagający technicznie i fizycznie, tym lepiej. Najbardziej odpowiadają mi trasy piaszczyste, kręte, wydmowe. Tam liczy się technika, a nie tylko to, ile ktoś ma gazu do odkręcenia – mówił na mecie krakowianin.
Etap Dakaru bez przygody jest etapem straconym. Tym razem na szczęście miała ona charakter bardziej humorystyczny. - Około 20 km przed metą wyjechałem zza góry i okazało się, że stoi tam grupa lokalnych, chilijskich quadowców, która dopingowała zawodników. Tak się ucieszyli na mój widok, że zaczęli podskakiwać na tych quadach i machać. Tak wymachiwali rękami, że się pomyliłem w trasie. Dojechałem aż do bramy kopalni. Była zamknięta na głucho, więc stwierdziłem, że tędy raczej rajd nie jedzie i zawróciłem. Okazało się potem, że w to samo miejsce i z tego samego powodu trafił chwilę później Tomas Maffei – śmiał się SuperSonik.
To chwilowe zboczenie z trasy kosztowało kapitana Poland National Team kilka cennych minut, ale przed startem ostatniego etapu polski quadowiec jest spokojny. - Jeśli nie będzie żadnych "afer" z quadem, albo w nawigacji, to przewaga, którą mam powinna wystarczyć, by wywalczyć dla Polski podium.
Liczący 441 km odcinek specjalny na trasie z Copiapo do La Sereny wygrał pochodzący z RPA Serel van Biljon. - Na pierwszej części trasy dogonił mnie i wyprzedził. Potem ja radziłem sobie lepiej na wydmach, przez które tak naprawdę go przeciągnąłem. Kiedy ponownie teren zrobił się bardziej prosty i szybszy, on od razu wystrzelił jak z procy. Za chwilę zniknął mi z oczu i jak się okazało dzięki temu wygrał odcinek – opowiada Sonik, który na metę dotarł z szóstym czasem. Łukasz Łaskawiec po ogromnych problemach ze skrzynią biegów nie ma już szans na miejsce w pierwszej dziesiątce, ale walczy do końca i piątek udało mu się osiągnąć siódmy wynik w stawce.
Wciąż szanse na miejsce w pierwszej dziesiątce ma Jakub Przygoński, który na piątkowym odcinku specjalnym zanotował 9. czas i brakuje mu pięciu minut, by przesunąć się na 10. pozycję w "generalce". Jacek Czachor był na mecie 32. i w klasie motocyklów plasuje się na doskonałej 22. lokacie. Marek Dąbrowski był 80. i w "generalce" zajmuje tę samą pozycję. W stawce samochodów niezmiennie podziw budzi Adam Małysz, który po wykręceniu 24. czasu etapu ma szansę dowieźć do mety świetne, 15. miejsce. Piotr Beaupre był w piątek 37., a Dariusz Żyła 75. Załoga ciężarówki Baran, Boba, Jachacy dotarła na 44. miejscu. Drugi z polskich zespołów miał niestety ogromnego pecha. Szustkowski, Kazberuk i Białowąs stanęli podczas podjazdu na wydmę i okazało się, że rozpadła się ich skrzynia biegów. Członkowie Poland National Team jednak się nie poddają i mają nadzieję po nocnych naprawach rano stawić się na biwaku.
Długo oczekiwany, uroczysty finał rywalizacji będzie mieć miejsce w stolicy kraju, Santiago de Chile. Aby tam dotrzeć zawodnicy będą musieli jeszcze pokonać 630 km, z czego jednak zaledwie zaledwie 128 km to pomiarowy odcinek specjalny. Jeśli przebiegnie bezawaryjnie i bez przygód, ostatni etap tegorocznego Dakaru nie powinien przynieść zmian w klasyfikacji generalnej.
Wyniki 13. etapu:
1. Sarel van Biljon (ZFA) E-ATV 04:42:45
2. Sebastian Husseini (ARE) Honda +00.41
3. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +00.48
...
6. Rafał Sonik (POL) Yamaha +13.22
7. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha +14.47
Klasyfikacja generalna Quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 47:47:19
2. Ignacio Nicolas Casale (CHL) Yamaha +01.50.24
3. Rafał Sonik (POL) Yamaha +03.14.43
...
13. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha +08.35.30
RafalSonik.pl
- milu$
- Moderator
- Posty: 163
- Rejestracja: czw 28 gru, 2006
- Quad:: Przedrajdowy
- Imię: Marek
- Lokalizacja: legionowo
Re: Rajd Dakar 2013
Informacje od Łukasza Łaskawca z dnia 18.01.2012
RAJD DAKAR, ETAP 13: Copiapo - La Serena
W piątek rozegrano przedostatni odcinek Rajdu Dakar, który prowadził z Copiapo do La Sereny. Zawodnicy pokonali 735 km trasy, w tym 441 km czasówki. Łukasz Łaskawiec po wczorajszych przygodach startował jako 26 zawodnik i koncentrował się na odrabianiu start. Na mecie zameldował się na siódmej pozycji.
Zawodnicy pokonali dziś ponad 400 km odcinka malowniczą trasą ciągnącą się miejscami wzdłuż wybrzeża Pacyfiku. Ścigali się też u podnóża Andów na wysokości prawie 3000 m.n.p.m. Łukasz Łaskawiec prezentował równą jazdę i bez większych problemów dojechał do mety przesuwając się o 19 miejsc. W klasyfikacji generalnej rajdu znajduje się na 13 pozycji.
Łukasz Łaskawiec: Wczoraj na trasie spędziłem przeszło dziewięć godzin, na szczęście dziś startowaliśmy trochę później, więc miałem trochę czasu na odpoczynek. Dzisiejszy odcinek był dość długi, 441 kilometrów. Ścigaliśmy się po wydmach, ale nie tak dużych jak na poprzednich etapach. Czasówka była podzielona na dwie części z 60 kilometrową neutralizacją pomiędzy odcinkami. Quad dojechał dziś do mety bez problemów, ale mechanicy przed jutrzejszym etapem będą musieli zrobić jego gruntowny przegląd, żebym miał pewność, że osiągnę metę.
Rajd Dakar to impreza, która od zawodników biorących w niej udział wymaga sporej odporności psychicznej i wytrzymałości psychicznej. Czołówka rozpoczyna przygotowanie do rajdu... kilka dni po zakończeniu poprzedniego Dakaru. O tym, jak wyglądają całoroczne przygotowania do Dakaru, opowiada Bartosz Skwarczek, Prezes General Coaching i trener personalny Łukasza Łaskawca:
Z Łukaszem pracuję już prawie 3 lata. Zaczynaliśmy, gdy Łoker był jeszcze naturszczykiem – zawodnikiem bardzo utalentowanym, bez żadnego specjalnego przygotowania fizycznego. Po prostu świetnie jeździł. Zaczęliśmy od pracy u podstaw, treningów ogólnorozwojowych, nauki techniki ćwiczeń, podstaw diety. Kolejne miesiące, to ciągłe podnoszenie poprzeczki – treningi siłowe, wytrzymałościowe, wysokointensywne i funkcjonalne zaprojektowane przeze mnie specjalnie do tej dyscypliny sportu i możliwości Łukasza. Aktualnie w sezonie przygotowawczym Łoker trenuje nawet 2 razy dziennie. Na bieżąco dopasowujemy program obciążeń i ćwiczeń. Treningi muszą być uzupełnione odpowiednią dietą. W przypadku Rajdu Dakar, kluczowe znaczenie ma dostarczanie energii nie tylko w odpowiedniej ilości, ale także w odpowiednim czasie. Etapy są bardzo długie i wyczerpujące, stąd konieczność takiego zaopatrywania organizmu, by starczało nie tylko na cały dzień ścigania, ale i na fazę regeneracji po etapie. Dieta Łukasza jest oparta na właściwych proporcjach białka, węglowodanów i zdrowych tłuszczy, oraz witamin i minerałów.. Dzisiaj, dzięki ciężkiej pracy, Łukasz jest zawodnikiem kompletnym, tzn. silnym na każdym polu rywalizacji – fizycznie i psychicznie. Z drugiej strony, trenujemy dopiero 3 lata i tak młody zawodnik, pomimo tego, że jest już Mistrzem Świata i Europy, ma wszystkie najlepsze swoje wyniki jeszcze przed sobą. Jeśli Łoker utrzyma reżim treningowy, jest w stanie za kilka lat być niewiarygodnie dobrym zawodnikiem - prognozuje Bartosz Skwarczek.
Źródło: lukaszlaskawiec.com
RAJD DAKAR, ETAP 13: Copiapo - La Serena
W piątek rozegrano przedostatni odcinek Rajdu Dakar, który prowadził z Copiapo do La Sereny. Zawodnicy pokonali 735 km trasy, w tym 441 km czasówki. Łukasz Łaskawiec po wczorajszych przygodach startował jako 26 zawodnik i koncentrował się na odrabianiu start. Na mecie zameldował się na siódmej pozycji.
Zawodnicy pokonali dziś ponad 400 km odcinka malowniczą trasą ciągnącą się miejscami wzdłuż wybrzeża Pacyfiku. Ścigali się też u podnóża Andów na wysokości prawie 3000 m.n.p.m. Łukasz Łaskawiec prezentował równą jazdę i bez większych problemów dojechał do mety przesuwając się o 19 miejsc. W klasyfikacji generalnej rajdu znajduje się na 13 pozycji.
Łukasz Łaskawiec: Wczoraj na trasie spędziłem przeszło dziewięć godzin, na szczęście dziś startowaliśmy trochę później, więc miałem trochę czasu na odpoczynek. Dzisiejszy odcinek był dość długi, 441 kilometrów. Ścigaliśmy się po wydmach, ale nie tak dużych jak na poprzednich etapach. Czasówka była podzielona na dwie części z 60 kilometrową neutralizacją pomiędzy odcinkami. Quad dojechał dziś do mety bez problemów, ale mechanicy przed jutrzejszym etapem będą musieli zrobić jego gruntowny przegląd, żebym miał pewność, że osiągnę metę.
Rajd Dakar to impreza, która od zawodników biorących w niej udział wymaga sporej odporności psychicznej i wytrzymałości psychicznej. Czołówka rozpoczyna przygotowanie do rajdu... kilka dni po zakończeniu poprzedniego Dakaru. O tym, jak wyglądają całoroczne przygotowania do Dakaru, opowiada Bartosz Skwarczek, Prezes General Coaching i trener personalny Łukasza Łaskawca:
Z Łukaszem pracuję już prawie 3 lata. Zaczynaliśmy, gdy Łoker był jeszcze naturszczykiem – zawodnikiem bardzo utalentowanym, bez żadnego specjalnego przygotowania fizycznego. Po prostu świetnie jeździł. Zaczęliśmy od pracy u podstaw, treningów ogólnorozwojowych, nauki techniki ćwiczeń, podstaw diety. Kolejne miesiące, to ciągłe podnoszenie poprzeczki – treningi siłowe, wytrzymałościowe, wysokointensywne i funkcjonalne zaprojektowane przeze mnie specjalnie do tej dyscypliny sportu i możliwości Łukasza. Aktualnie w sezonie przygotowawczym Łoker trenuje nawet 2 razy dziennie. Na bieżąco dopasowujemy program obciążeń i ćwiczeń. Treningi muszą być uzupełnione odpowiednią dietą. W przypadku Rajdu Dakar, kluczowe znaczenie ma dostarczanie energii nie tylko w odpowiedniej ilości, ale także w odpowiednim czasie. Etapy są bardzo długie i wyczerpujące, stąd konieczność takiego zaopatrywania organizmu, by starczało nie tylko na cały dzień ścigania, ale i na fazę regeneracji po etapie. Dieta Łukasza jest oparta na właściwych proporcjach białka, węglowodanów i zdrowych tłuszczy, oraz witamin i minerałów.. Dzisiaj, dzięki ciężkiej pracy, Łukasz jest zawodnikiem kompletnym, tzn. silnym na każdym polu rywalizacji – fizycznie i psychicznie. Z drugiej strony, trenujemy dopiero 3 lata i tak młody zawodnik, pomimo tego, że jest już Mistrzem Świata i Europy, ma wszystkie najlepsze swoje wyniki jeszcze przed sobą. Jeśli Łoker utrzyma reżim treningowy, jest w stanie za kilka lat być niewiarygodnie dobrym zawodnikiem - prognozuje Bartosz Skwarczek.
Źródło: lukaszlaskawiec.com
- milu$
- Moderator
- Posty: 163
- Rejestracja: czw 28 gru, 2006
- Quad:: Przedrajdowy
- Imię: Marek
- Lokalizacja: legionowo
Re: Rajd Dakar 2013
Informacje prasowe od Rafała Sonika z dnia 19.01.2013
Rafał Sonik na podium Rajdu Dakar
Po pokonaniu ponad ośmiu tysięcy kilometrów przez wszystkie rodzaje pustyń, niedostępne góry, pampę i bezdroża trzech krajów Ameryki Południowej Rafał Sonik po raz drugi w swojej karierze stanął na podium Rajdu Dakar. Na trasie ostatniego etapu z La Sereny do Santiago de Chile zajął siódme miejsce i tym samym utrzymał doskonałe, trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej rywalizacji quadów.
- Teraz najważniejsza jest meta. Nie będę forsował tempa, ani robił żadnych głupot – mówił dzień przed ostatnim odcinkiem kapitan reprezentacji Polski w rajdach terenowych. Rzeczywiście krakowianin kontrolował sytuację i tempo, które pozwoliło mu spokojnie utrzymać przewagę nad ścigającym go Argentyńczykiem Lucasem Bonetto.
Na finiszu w Santiago de Chile przyznał, że ma trzy ogromne powody do radości. - Po pierwsze reprezentacja. Dzięki niej wiedziałem, że nie jesteśmy jak pojedyncze źdźbła trawy, tylko stanowimy siłę. Zupełnie zmieniło się nasze podejście do startu i nastawienie psychiczne. Codzienne rozmowy z Jarkiem Kazberukiem, Adamem Małyszem, Rafałem Martonem, czy Grześkiem Baranem były bardzo budujące. Po drugie moja znakomita ekipa - najlepsza z jaką do tej pory miałem okazję współpracować. Można było na nich polegać. Jestem nimi zachwycony. I po trzecie, oczywiście końcowy rezultat. Zostałem wybrany kapitanem po to żeby poprowadzić naszą reprezentację i żebym w jakimś sensie był wzorem. To mi dawało poczucie, że nie mogę się wygłupiać, bo jadę nie tylko dla siebie. Jeśli pokażę, że daję radę, to będzie to motywujące dla wszystkich. W tej perspektywie trzecie miejsce daje mi ogromną, dodatkową radość, bo oznacza, że spełniłem oczekiwania, które sam przed sobą postawiłem – mówił szczęśliwy kapitan Poland National Team.
"SuperSonik" przyznał również, że do ostatniego etapu jechał z duszą na ramieniu, nie będą cały czas przekonanym, czy jego quad wytrzyma trudy wszystkich 14 etapów. - Czuję wielką ulgę, że mój quad wytrzymał. Cały czas byłem niepewny i nie wiedziałem ile mogę z niego wycisnąć. Bałem się, że "przycisnę" za mocno i odmówi mi posłuszeństwa. Na szczęście wszystko się udało, co zawdzięczam wspaniałej pracy moich mechaników. Prawdopodobnie mogłem z niego wydusić więcej i urwać godzinę, ale to się wie dopiero po fakcie przyznał rajdowiec.
Rafał Sonik po raz drugi w swojej karierze stanął na podium Dakaru. W 2009, kiedy debiutował w tym morderczym rajdzie również wspiął się na najniższy stopień podium. W tym roku musiał odeprzeć ataki licznych miejscowych zawodników, reprezentujących Argentynę i Chile, którzy doskonale znają teren rywalizacji i nie pozwalali mu nawet na chwilę dekoncentracji.
Niemal bezbłędna nawigacja, bardzo dobra technicznie jazda w wymagającym terenie i doświadczenie pozwoliły SuperSonikowi przez cały rajd jechać w ścisłej czołówce, a następnie mimo braku choć jednej wygranej etapowej jako pierwszy Polak po raz drugi wspiął się na dakarowe podium. Poza nim, w całej historii rajdu, miejsce w pierwszej trójce wywalczył tylko jeden nasz rodak - Łukasz Łaskawiec. Młody zawodnik po wielu problemach technicznych na trasie, tym razem zakończył rywalizację na 13. pozycji.
Na mecie zlokalizowanej na Plaza de la Constitucion w Santiago de Chile triumfował po raz drugi w swojej karierze Marcos Patronelli. Drugi był reprezentant Chile Ignacio Nicolas Casale. - To nie były takie tłumy, jak w Buenos Aires, ale też witało nas bardzo dużo ludzi. Tłum zaczynał wiwatować oczywiście głównie, kiedy na mecie pojawiali się lokalni zawodnicy, ale mnie największą radość sprawiło to, że przyjechałem na metę przed samochodami i ciężarówkami, dzięki czemu mogłem witać na finiszu wielu naszych reprezentantów. Szkoda, że zabrakło wśród nich Krzyśka Hołowczyca, a na przedostatnim etapie, rajd pechowo skończył się dla jednej z naszych "ciężkich załóg". Jarek Kazberuk, Robin Szustkowski i Wojtek Białowąs stawili się jednak w Santiago, by witać swoich kolegów – zakończył Rafał Sonik.
Końcowa klasyfikacja quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 49:42.42
2. Ignacio Nicoal Casale (CH) Yamaha + 1:50.35
3. Rafał Sonik (POL) Yamaha + 3:16.49
...
13. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha + 8:35.31
RafalSonik.pl
Rafał Sonik na podium Rajdu Dakar
Po pokonaniu ponad ośmiu tysięcy kilometrów przez wszystkie rodzaje pustyń, niedostępne góry, pampę i bezdroża trzech krajów Ameryki Południowej Rafał Sonik po raz drugi w swojej karierze stanął na podium Rajdu Dakar. Na trasie ostatniego etapu z La Sereny do Santiago de Chile zajął siódme miejsce i tym samym utrzymał doskonałe, trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej rywalizacji quadów.
- Teraz najważniejsza jest meta. Nie będę forsował tempa, ani robił żadnych głupot – mówił dzień przed ostatnim odcinkiem kapitan reprezentacji Polski w rajdach terenowych. Rzeczywiście krakowianin kontrolował sytuację i tempo, które pozwoliło mu spokojnie utrzymać przewagę nad ścigającym go Argentyńczykiem Lucasem Bonetto.
Na finiszu w Santiago de Chile przyznał, że ma trzy ogromne powody do radości. - Po pierwsze reprezentacja. Dzięki niej wiedziałem, że nie jesteśmy jak pojedyncze źdźbła trawy, tylko stanowimy siłę. Zupełnie zmieniło się nasze podejście do startu i nastawienie psychiczne. Codzienne rozmowy z Jarkiem Kazberukiem, Adamem Małyszem, Rafałem Martonem, czy Grześkiem Baranem były bardzo budujące. Po drugie moja znakomita ekipa - najlepsza z jaką do tej pory miałem okazję współpracować. Można było na nich polegać. Jestem nimi zachwycony. I po trzecie, oczywiście końcowy rezultat. Zostałem wybrany kapitanem po to żeby poprowadzić naszą reprezentację i żebym w jakimś sensie był wzorem. To mi dawało poczucie, że nie mogę się wygłupiać, bo jadę nie tylko dla siebie. Jeśli pokażę, że daję radę, to będzie to motywujące dla wszystkich. W tej perspektywie trzecie miejsce daje mi ogromną, dodatkową radość, bo oznacza, że spełniłem oczekiwania, które sam przed sobą postawiłem – mówił szczęśliwy kapitan Poland National Team.
"SuperSonik" przyznał również, że do ostatniego etapu jechał z duszą na ramieniu, nie będą cały czas przekonanym, czy jego quad wytrzyma trudy wszystkich 14 etapów. - Czuję wielką ulgę, że mój quad wytrzymał. Cały czas byłem niepewny i nie wiedziałem ile mogę z niego wycisnąć. Bałem się, że "przycisnę" za mocno i odmówi mi posłuszeństwa. Na szczęście wszystko się udało, co zawdzięczam wspaniałej pracy moich mechaników. Prawdopodobnie mogłem z niego wydusić więcej i urwać godzinę, ale to się wie dopiero po fakcie przyznał rajdowiec.
Rafał Sonik po raz drugi w swojej karierze stanął na podium Dakaru. W 2009, kiedy debiutował w tym morderczym rajdzie również wspiął się na najniższy stopień podium. W tym roku musiał odeprzeć ataki licznych miejscowych zawodników, reprezentujących Argentynę i Chile, którzy doskonale znają teren rywalizacji i nie pozwalali mu nawet na chwilę dekoncentracji.
Niemal bezbłędna nawigacja, bardzo dobra technicznie jazda w wymagającym terenie i doświadczenie pozwoliły SuperSonikowi przez cały rajd jechać w ścisłej czołówce, a następnie mimo braku choć jednej wygranej etapowej jako pierwszy Polak po raz drugi wspiął się na dakarowe podium. Poza nim, w całej historii rajdu, miejsce w pierwszej trójce wywalczył tylko jeden nasz rodak - Łukasz Łaskawiec. Młody zawodnik po wielu problemach technicznych na trasie, tym razem zakończył rywalizację na 13. pozycji.
Na mecie zlokalizowanej na Plaza de la Constitucion w Santiago de Chile triumfował po raz drugi w swojej karierze Marcos Patronelli. Drugi był reprezentant Chile Ignacio Nicolas Casale. - To nie były takie tłumy, jak w Buenos Aires, ale też witało nas bardzo dużo ludzi. Tłum zaczynał wiwatować oczywiście głównie, kiedy na mecie pojawiali się lokalni zawodnicy, ale mnie największą radość sprawiło to, że przyjechałem na metę przed samochodami i ciężarówkami, dzięki czemu mogłem witać na finiszu wielu naszych reprezentantów. Szkoda, że zabrakło wśród nich Krzyśka Hołowczyca, a na przedostatnim etapie, rajd pechowo skończył się dla jednej z naszych "ciężkich załóg". Jarek Kazberuk, Robin Szustkowski i Wojtek Białowąs stawili się jednak w Santiago, by witać swoich kolegów – zakończył Rafał Sonik.
Końcowa klasyfikacja quadów:
1. Marcos Patronelli (ARG) Yamaha 49:42.42
2. Ignacio Nicoal Casale (CH) Yamaha + 1:50.35
3. Rafał Sonik (POL) Yamaha + 3:16.49
...
13. Łukasz Łaskawiec (POL) Yamaha + 8:35.31
RafalSonik.pl
- milu$
- Moderator
- Posty: 163
- Rejestracja: czw 28 gru, 2006
- Quad:: Przedrajdowy
- Imię: Marek
- Lokalizacja: legionowo
Re: Rajd Dakar 2013
Informacje od Łukasza Łaskawca z dnia 19.01.2013
RAJD DAKAR, ETAP 14: La Serena – Santiago
Łukasz Łaskawiec na mecie Rajdu Dakar
Choć dopiero jutro zawodnicy wjadą oficjalnie na metę w Santiago de Chile, to właśnie dziś przejechali ostatni, czternasty etap 35. Rajdu Dakar 2013. Łukasz Łaskawiec startujący quadem zajął na nim czwarte miejsce, a w klasyfikacji generalnej, mimo wielu problemów technicznych, dojechał na trzynastej pozycji. Był jedynym Polakiem, który podczas tegorocznej edycji Dakaru odnosił zwycięstwa etapowe.
Dzisiejszy, finałowy etap z La Sereny do Santiago, jak się okazało, wcale nie należał do najłatwiejszych. Mimo iż sam odcinek specjalny był stosunkowo krótki - jego długość wynosiła zaledwie 128 km, to zarówno trudne warunki atmosferyczne jak i poziom trudności, powodowały iż do ostatnich metrów trzeba było zachować maksymalną koncentrację. Łoker przejechał pierwszą cześć etapu zajmując na poszczególnych waintpointach raz pierwsze i trzy razy drugie miejsce. Dopiero przed samą metą wyprzedziło go dwóch zawodników, co ostatecznie ulokowało go dziś na czwartej pozycji.
Łukasz Łaskawiec: Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy mnie wspierali przez cały czas trwania rajdu. To było dla mnie bardzo ważne, że byliście ze mną. Dakar to bardzo trudny rajd. Mnie w tym roku pokonały awarie techniczne, ale mam nadzieję, że dwa etapowe zwycięstwa też dały Wam trochę radości. Dzisiejszy odcinek nie był wbrew pozorom łatwy. Nazwałbym go nawet niebezpiecznym. Nawierzchnia była luźna, przez co było także ślisko. Było też sporo kamieni, dlatego musiałem minimalnie zwolnić, bo najważniejsze to dojechać do
mety. Jestem bardzo zmęczony tymi dwoma tygodniami jazdy, ale mimo wszystko szczęśliwy, że ukończyłem ten najtrudniejszy rajd świata. Mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele Dakarów.
Oficjalna ceremonia mety 35.Rajdu Dakar rozpocznie się jutro (niedziela) na Placu Konstytucji w Santiago de Chile około godz. 10.00
Źródło: lukaszlaskawiec.com
RAJD DAKAR, ETAP 14: La Serena – Santiago
Łukasz Łaskawiec na mecie Rajdu Dakar
Choć dopiero jutro zawodnicy wjadą oficjalnie na metę w Santiago de Chile, to właśnie dziś przejechali ostatni, czternasty etap 35. Rajdu Dakar 2013. Łukasz Łaskawiec startujący quadem zajął na nim czwarte miejsce, a w klasyfikacji generalnej, mimo wielu problemów technicznych, dojechał na trzynastej pozycji. Był jedynym Polakiem, który podczas tegorocznej edycji Dakaru odnosił zwycięstwa etapowe.
Dzisiejszy, finałowy etap z La Sereny do Santiago, jak się okazało, wcale nie należał do najłatwiejszych. Mimo iż sam odcinek specjalny był stosunkowo krótki - jego długość wynosiła zaledwie 128 km, to zarówno trudne warunki atmosferyczne jak i poziom trudności, powodowały iż do ostatnich metrów trzeba było zachować maksymalną koncentrację. Łoker przejechał pierwszą cześć etapu zajmując na poszczególnych waintpointach raz pierwsze i trzy razy drugie miejsce. Dopiero przed samą metą wyprzedziło go dwóch zawodników, co ostatecznie ulokowało go dziś na czwartej pozycji.
Łukasz Łaskawiec: Przede wszystkim chciałbym podziękować wszystkim kibicom, którzy mnie wspierali przez cały czas trwania rajdu. To było dla mnie bardzo ważne, że byliście ze mną. Dakar to bardzo trudny rajd. Mnie w tym roku pokonały awarie techniczne, ale mam nadzieję, że dwa etapowe zwycięstwa też dały Wam trochę radości. Dzisiejszy odcinek nie był wbrew pozorom łatwy. Nazwałbym go nawet niebezpiecznym. Nawierzchnia była luźna, przez co było także ślisko. Było też sporo kamieni, dlatego musiałem minimalnie zwolnić, bo najważniejsze to dojechać do
mety. Jestem bardzo zmęczony tymi dwoma tygodniami jazdy, ale mimo wszystko szczęśliwy, że ukończyłem ten najtrudniejszy rajd świata. Mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele Dakarów.
Oficjalna ceremonia mety 35.Rajdu Dakar rozpocznie się jutro (niedziela) na Placu Konstytucji w Santiago de Chile około godz. 10.00
Źródło: lukaszlaskawiec.com