Post
autor: zadlow » wt 14 sie, 2007
co tu pisać. Na skraju leśnej dróżki wystawało jakieś 15-20 cm kożenia i ja akurat musiałem o niego zahaczyć prawym kołem. Mnie katapultowało i jakoś tak nie fortunnie spadłem że zmiażdżyłem sobie nadgarstek (lewy) i rozciąłem nogę.prawą ( najprawdopodobniej o hamulec postojowy). Jazdę zakończyłem w karetce i na stole operacyjnym. Wizyta u ortopedy potwierdziła że czeka mnie 6 miesięcy walki o odzyskanie sprawności. A co najgorsze jest to że 1 września mam ślub i muszę być jak najbardziej sprawny. I jeszcze jedno w sobotę sprzedałem motocykl (z zamiarem kupna kolejnego) na którym przez kilka lat jazdy nic mi się nie stało a w dzień po sprzedaży taki klops.
Extreme Black Lucky Star Dream Team