VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maja.
Re: VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maj
Panowie,
oczywiście z Jasiem jesteśmy już zapisani na DBVII.
To co napisałem poniżej dotyczy DBVI, nie wiem jak zrobić link, a myślę, że koledzy, którzy wybierają się na Dzicz po raz pierwszy powinni przeczytać chociaż końcową część moich "wypocin".
Wiem, że trochę późno na relację, ale dorzucę swoje trzy grosze.
O tym dlaczego jeżdżę na Dzicz nie będę się rozpisywał – napisał o tym Markus – „dopóki będę się bał tego terenu, dopóty będę w nim jeździł”! A Dzicz nie jest dla każdego. Ale o tym później.
Jak zwykle miałem jechać z Jasiem, ale choroba powaliła mojego team-partnera i pojechałem razem z Emilem (Rincon 680), dla którego była to pierwsza Dzicz. Na szczęście Emil ma bardzo bogate doświadczenia crossowe i quadowe. Współpraca na trasie zapowiadała się bardzo interesująco.
Zaczęliśmy od OS-3. Znam ten odcinek z DB2 więc w większości zastosowałem te same rozwiązania co kiedyś. Niestety zbyt dosłownie… otóż na DB2 mojemu team partnerowi wywinęła się lina z wyciągarki na pierwszym długim podjeździe. TERAZ zdarzyło się to ponownie i to w tym samym miejscu! Zawiodło przygotowanie quada – ale czy da się sprawdzić wszystkie elementy? Zabawa z przepleceniem i zawiązaniem liny spowodowała, że usłyszeliśmy kolejnych zawodników. Szybka drapka, zjazd i 30 metrowa młaka do 40 metrowego podjazdu. Rozpinam 50 metrów liny asekuracyjnej i zaczynam się wciągać na wyciągarce podpinając się do liny asekuracyjnej, żeby zrobić przepinkę wyciągarki do kolejnego drzewa. Emil czeka, żeby po mojej pierwszej przepince wykorzystać linę asekuracyjną w ten sam sposób. Emil przepuszcza MParysa razem z team partnerem, którzy podpinają się pod mojego quada. Niestety żaden quad nie jest w stanie utrzymać się na trawersie bez asekuracji, a mi brakuje 2 metrów liny do przepinki. Wszystkie pasy już wykorzystane – sytuacja pachnie paranoją. Do mojego quada podpięte są dwie maszyny, lina asekuracyjna nie wytrzyma takiego obciążenia, a ja nie mogę zrobić przepinki. MParys dociąga się jak najbliżej do mojego quada ciągnąc za sobą team partnera. Chce się zaczepić się do innego drzewa. Lina asekuracyjna tego nie utrzyma. Jesteśmy strasznie zmęczeni walką i zblokowani. To co wszyscy razem zrobiliśmy na tej górce było grubą paranoją. Niestety sam się do niej też przyczyniłem. Cóż, miało być dobrze, wyszło jak zwykle… Ratuje nas z opresji Markus, zareagował jak wytrawny organizator imprez – przyjechał „rozładować” korek. MParys z team partnerem odjeżdżają z miejsca kaźni, które sami sobie zgotowaliśmy, a ja wyciągam Emila na górę. Niestety tu okazuje się, że całe to wyciąganie rozładowało mój akumulator. U Emila podejrzewamy wodę w paliwie – quad nie ma mocy i przerywa. Niestety musimy wyjechać z tego OS-u do bazy do mechaników BUD-GUM. Szkoda bo wiedziałem, że dalej ten OS nie był już taki ciężki… Po reanimacji akku, zgodnie z zasadami nie możemy już wrócić na OS3 – jedziemy prosto na OS4. To już zupełnie inna jazda! Większość na kole, fajna woda do przemycia chłodnicy, górki, dołki, ZABAWA! To znaczy byłaby zabawa, gdyby nie prychająca i kaszląca Hondziawka Emila. Emil dokonywał cudów jadąc sprzętem, który miał tyle mocy co motorynka… szkoda mogliśmy razem powalczyć, a tak tylko wkurzaliśmy się na brak denaturatu do ”wyciągnięcia” wody z benzyny. Chociaż zawsze można było zrobić tzw. „niedźwiedziówkę” czyli denaturat przefiltrowany przez chleb, następnie rozrzedzony wodą z wybiegu dla niedźwiedzi z warszawskiego ZOO… Przed tą próbą powstrzymał nas brak denaturatu, odpowiedniej wody i Regulamin rajdu, który zabrania jazdy pod wpływem alkoholu… Doganiamy MParysa, pomagamy przy szybkiej asekuracji w dół. Honda Emila nie chce jechać, szybka decyzja – ustalamy, że Emil wraca do bazy a ja dołączę do MParysa, chłopaki akceptują taki pomysł (dzięki dla MParysa). Z możliwości jednak nie korzystam – Honda Emila odżyła – ruszamy i po 500 metrach Honda znowu traci moc, nie wkręca się na obroty. Woda w paliwie zupełnie psuje nam zabawę. Dojeżdżam do 20 metrowego zjazdu, który w sumie strasznie nie wygląda, ale jak widzę liście i śliskie błoto to zaczynam się rozglądać za drzewem do asekuracji. Podchodzi do mnie sędzia i mówi, że wszyscy zjeżdżają tu z asekuracją bo jest piekielnie ślisko. Na nieszczęście sprzedaje mi „info” że jeden gość zjechał to bez asekuracji – albo był to Benek albo Szyna. Skoro zrobił to jeden z Nich to ja na pewno NIE DAM RADY… i jak zwykle w takich przypadkach z czystej „staropolskiej” przekory z hasłem na ustach „CO JA NIE DAM RADY?!?!?!?” zjeżdżam bez asekuracji… w połowie zjazdu quad jest już bokiem, zero trakcji, działa tylko siła ciążenia czuję, że przesadziłem, zaraz będzie rolka przez bok, więc … „gaz do dechy” zgodnie z Frankiem Kimono i wyprostowałem quada, rolki nie będzie, ale wpadam między dwa drzewa z taką prędkością, że… Mogę powiedzieć tak – UDAŁO SIĘ! Zaczynam jednak twierdzić, że im jestem starszy tym głupszy! Po co ja się porywam na rzeczy, które robi Benek i Szyna, skoro im nie dorastam do pięt??? NO COMMENTS.
Na szczęście na tym OS-ie mamy szansę „odkuć” się psychicznie – spotykamy nasze ulubione fotoreporterki i zaliczamy sesję zdjęciową w miłym towarzystwie. Resztę OS jedziemy na kole, na koniec mamy tylko krótki ale stromy zjazd, który robimy z asekuracją, bo tak jak kiedyś powiedział Grot – „w sumie szkoda w tak głupi sposób zrolować 30 tyś zł”…
Wstaje nowy dzień, jedziemy na OS5, Honda Emila raz jedzie raz staje, a ja nie wiem dlaczego dostaję takiego kopa „energii”, że nic nie jest w stanie mnie zatrzymać. OS5 robimy w średnim tempie ze względu na Hondę Emila, na koniec udzielamy wywiadów dla OwsiakTV i Emil podejmuje decyzję o zjeździe do bazy. Spotykam JakubaM i Darka Rolnickiego, chłopaki mówią mi, gdzie znajdę ich zapasowe paliwo – mam się zatankować i dogonić ich na OS1. Zaczynam OS1 sam, spotykam Markusa, który zagrzewa mnie do walki. Wchodzę w swój rytm i zasuwam jak mały motorek. Doganiam JakubaM i Darka, pomagają mi i puszczają mnie przodem. Ten OS to rewelacja – piękne trawersy na szybkości, jazda koło rzeczki i podjazd 70m? 100m? Oglądam ten podjazd z dołu szybko ustalam, że wezmę to prawą stroną, robię długi rozpęd, wpadam na pierwszą półkę, tnę trawersem w lewo dla nabrania prędkości i już kieruję się do prawej strony tak jak planowałem, a tu piękne korzenie, pieńki – już wiem dlaczego tutaj nie było „wyjeżdżone”… W sumie nie ma czasu na rozmyślania – grunt to nie dać się „wybić” z rytmu i szukać trakcji. Na górę wpadam już na pełnym gwizdku – tak dla frajdy, że udało mi się podjechać „na raz”! Gratulacje w jednoosobowym zespole i szybka ocena jak teraz zjechać? Tak jak pisałem wraz ze wschodem słońca dopadła mnie jakaś „extra” energia – zjazd na „ósemce”, dwa razy przepinka na tylną wyciągarkę (dzięki za pomoc przy przepinkach chłopakom z Dragon Wincha – mam nadzieję, że pomagali mi nie tylko dlatego, że mam ich wyciągarkę! ). Potem kawałek młaki, wyjazd , zjazd i koniec OS1. W sumie jechałem sam, ale tak naprawdę pomagali mi Ci, których znam i Ci, których widziałem pierwszy raz. Dziękuję i mam nadzieję, że będę miał szansę kiedyś się odwdzięczyć. Ten OS to były 2 godziny dużej frajdy! I o to w tym wszystkim chodzi!
OS 2 to jazda strumieniem, pełen relaks i na koniec trudności w postaci stromych wyskoków i powrotów do strumienia, parę podjazdów, zjazdów, trawersów – po prostu zabawa, brak "siłówki", zmęczenia. Technika, operowanie gazem – to co wszyscy lubimy! Do pewnego momentu przejazd był bardzo szybki, pod koniec wymagał więcej „zaangażowania”. Prawdę mówiąc ze względu na to, że byłem już ostatnim zawodnikiem na tym OS-ie czułem się jak kolarz z tablicą „KONIEC WYŚCIGU”. Fajnie, że w trudniejszych momentach mogłem liczyć na pomoc sędziów. Dzięki! Wiem, że chcieliście się mnie już „pozbyć” z tego OS-u, żeby nareszcie pojechać do bazy i odpocząć! Oczywiście żartuję! Wielkie dzięki za pomoc! Na tym OS-ie znowu zaliczyłem zupełnie nieplanowaną sesje zdjęciową! Za co także dziękuję! Wszystko to robię, nie dla siebie, tylko dla Ronina żeby podtrzymać wypracowaną przez Niego chlubną tradycję!
Według mnie rajd był bardzo zróżnicowany terenowo, taśmy były poprowadzone bardzo dobrze i mądrze – było wszystko – winch, młaka, woda, górki, strumień, głębsza woda, długie podjazdy, krótkie nawroty. WSZYSTKO! Dzięki Łukaszowi, Markusowi i wszystkim pracującym dla Dziczy znowu wyjeździłem się do upadłego. Rajd był trudny i męczący, po raz kolejny pokazał, że wygrywa go ten, kto dowiezie zwycięstwo do mety – brawa dla Grota i Jarka! Pomyślcie co by się działo na trasie, gdyby przez dwa dni przed rajdem padał deszcz… to by była „masakra jakaś”!
Ostatnia sprawa – Dzicz Bieszczadzka to nie jest rajd dla wszystkich.
Po pierwsze tak jak pisałem trzeba czuć respekt do tego terenu (ja boję się przez cały czas!) i znać swoje możliwości, nie można ryzykować, bo konsekwencje mogą być dużo poważniejsze niż na „płaskim”. Oczywiście każdy ma ustawiony poziom „ryzyka” na innym poziomie – zależy to od psychiki, techniki jazdy, doświadczenia. Tak jak pisałem – to co jest w stanie zrobić Benek, Szyna i wielu innych zawodników, dla mnie często ociera się już o ryzyko. Muszę o tym pamiętać. Po drugie – tego terenu trudno jest się nauczyć w czasie „Dziczy” – lepiej zrobić tak jak mój kolega – żeby zrozumieć o co chodzi w Dziczy i żeby się przygotować do tego rajdu – najpierw pojechał na "Bieszczady dla Wszystkich", „obwąchał teren”, sprawdził swoje umiejętności i stwierdził, że wystartuje w Dziczy, ale przedtem musi się jeszcze „wjeździć” w ten teren na kolejnych "Bieszczadach".
Błędy popełnia każdy raider, nawet najlepszy – przykłady z ostatniej Dziczy potwierdzają niestety tę zasadę. Dla mniej doświadczonych najważniejsze jednak jest, żeby nie przeceniać swoich możliwości i nie startować w takim rajdzie jak Dzicz bez odpowiedniego przygotowania i doświadczenia. Po trzecie – ten rajd powinien utrzymywać niższe stany „ciśnienia” u uczestników, pomaganie innym kolegom, ustępowanie i pozytywne nastawienie tworzy klimat tego rajdu. Brawo do Szyny za Fairplay!
Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle – wymądrzyłem się!
Pozdrawiam
Śmigło
oczywiście z Jasiem jesteśmy już zapisani na DBVII.
To co napisałem poniżej dotyczy DBVI, nie wiem jak zrobić link, a myślę, że koledzy, którzy wybierają się na Dzicz po raz pierwszy powinni przeczytać chociaż końcową część moich "wypocin".
Wiem, że trochę późno na relację, ale dorzucę swoje trzy grosze.
O tym dlaczego jeżdżę na Dzicz nie będę się rozpisywał – napisał o tym Markus – „dopóki będę się bał tego terenu, dopóty będę w nim jeździł”! A Dzicz nie jest dla każdego. Ale o tym później.
Jak zwykle miałem jechać z Jasiem, ale choroba powaliła mojego team-partnera i pojechałem razem z Emilem (Rincon 680), dla którego była to pierwsza Dzicz. Na szczęście Emil ma bardzo bogate doświadczenia crossowe i quadowe. Współpraca na trasie zapowiadała się bardzo interesująco.
Zaczęliśmy od OS-3. Znam ten odcinek z DB2 więc w większości zastosowałem te same rozwiązania co kiedyś. Niestety zbyt dosłownie… otóż na DB2 mojemu team partnerowi wywinęła się lina z wyciągarki na pierwszym długim podjeździe. TERAZ zdarzyło się to ponownie i to w tym samym miejscu! Zawiodło przygotowanie quada – ale czy da się sprawdzić wszystkie elementy? Zabawa z przepleceniem i zawiązaniem liny spowodowała, że usłyszeliśmy kolejnych zawodników. Szybka drapka, zjazd i 30 metrowa młaka do 40 metrowego podjazdu. Rozpinam 50 metrów liny asekuracyjnej i zaczynam się wciągać na wyciągarce podpinając się do liny asekuracyjnej, żeby zrobić przepinkę wyciągarki do kolejnego drzewa. Emil czeka, żeby po mojej pierwszej przepince wykorzystać linę asekuracyjną w ten sam sposób. Emil przepuszcza MParysa razem z team partnerem, którzy podpinają się pod mojego quada. Niestety żaden quad nie jest w stanie utrzymać się na trawersie bez asekuracji, a mi brakuje 2 metrów liny do przepinki. Wszystkie pasy już wykorzystane – sytuacja pachnie paranoją. Do mojego quada podpięte są dwie maszyny, lina asekuracyjna nie wytrzyma takiego obciążenia, a ja nie mogę zrobić przepinki. MParys dociąga się jak najbliżej do mojego quada ciągnąc za sobą team partnera. Chce się zaczepić się do innego drzewa. Lina asekuracyjna tego nie utrzyma. Jesteśmy strasznie zmęczeni walką i zblokowani. To co wszyscy razem zrobiliśmy na tej górce było grubą paranoją. Niestety sam się do niej też przyczyniłem. Cóż, miało być dobrze, wyszło jak zwykle… Ratuje nas z opresji Markus, zareagował jak wytrawny organizator imprez – przyjechał „rozładować” korek. MParys z team partnerem odjeżdżają z miejsca kaźni, które sami sobie zgotowaliśmy, a ja wyciągam Emila na górę. Niestety tu okazuje się, że całe to wyciąganie rozładowało mój akumulator. U Emila podejrzewamy wodę w paliwie – quad nie ma mocy i przerywa. Niestety musimy wyjechać z tego OS-u do bazy do mechaników BUD-GUM. Szkoda bo wiedziałem, że dalej ten OS nie był już taki ciężki… Po reanimacji akku, zgodnie z zasadami nie możemy już wrócić na OS3 – jedziemy prosto na OS4. To już zupełnie inna jazda! Większość na kole, fajna woda do przemycia chłodnicy, górki, dołki, ZABAWA! To znaczy byłaby zabawa, gdyby nie prychająca i kaszląca Hondziawka Emila. Emil dokonywał cudów jadąc sprzętem, który miał tyle mocy co motorynka… szkoda mogliśmy razem powalczyć, a tak tylko wkurzaliśmy się na brak denaturatu do ”wyciągnięcia” wody z benzyny. Chociaż zawsze można było zrobić tzw. „niedźwiedziówkę” czyli denaturat przefiltrowany przez chleb, następnie rozrzedzony wodą z wybiegu dla niedźwiedzi z warszawskiego ZOO… Przed tą próbą powstrzymał nas brak denaturatu, odpowiedniej wody i Regulamin rajdu, który zabrania jazdy pod wpływem alkoholu… Doganiamy MParysa, pomagamy przy szybkiej asekuracji w dół. Honda Emila nie chce jechać, szybka decyzja – ustalamy, że Emil wraca do bazy a ja dołączę do MParysa, chłopaki akceptują taki pomysł (dzięki dla MParysa). Z możliwości jednak nie korzystam – Honda Emila odżyła – ruszamy i po 500 metrach Honda znowu traci moc, nie wkręca się na obroty. Woda w paliwie zupełnie psuje nam zabawę. Dojeżdżam do 20 metrowego zjazdu, który w sumie strasznie nie wygląda, ale jak widzę liście i śliskie błoto to zaczynam się rozglądać za drzewem do asekuracji. Podchodzi do mnie sędzia i mówi, że wszyscy zjeżdżają tu z asekuracją bo jest piekielnie ślisko. Na nieszczęście sprzedaje mi „info” że jeden gość zjechał to bez asekuracji – albo był to Benek albo Szyna. Skoro zrobił to jeden z Nich to ja na pewno NIE DAM RADY… i jak zwykle w takich przypadkach z czystej „staropolskiej” przekory z hasłem na ustach „CO JA NIE DAM RADY?!?!?!?” zjeżdżam bez asekuracji… w połowie zjazdu quad jest już bokiem, zero trakcji, działa tylko siła ciążenia czuję, że przesadziłem, zaraz będzie rolka przez bok, więc … „gaz do dechy” zgodnie z Frankiem Kimono i wyprostowałem quada, rolki nie będzie, ale wpadam między dwa drzewa z taką prędkością, że… Mogę powiedzieć tak – UDAŁO SIĘ! Zaczynam jednak twierdzić, że im jestem starszy tym głupszy! Po co ja się porywam na rzeczy, które robi Benek i Szyna, skoro im nie dorastam do pięt??? NO COMMENTS.
Na szczęście na tym OS-ie mamy szansę „odkuć” się psychicznie – spotykamy nasze ulubione fotoreporterki i zaliczamy sesję zdjęciową w miłym towarzystwie. Resztę OS jedziemy na kole, na koniec mamy tylko krótki ale stromy zjazd, który robimy z asekuracją, bo tak jak kiedyś powiedział Grot – „w sumie szkoda w tak głupi sposób zrolować 30 tyś zł”…
Wstaje nowy dzień, jedziemy na OS5, Honda Emila raz jedzie raz staje, a ja nie wiem dlaczego dostaję takiego kopa „energii”, że nic nie jest w stanie mnie zatrzymać. OS5 robimy w średnim tempie ze względu na Hondę Emila, na koniec udzielamy wywiadów dla OwsiakTV i Emil podejmuje decyzję o zjeździe do bazy. Spotykam JakubaM i Darka Rolnickiego, chłopaki mówią mi, gdzie znajdę ich zapasowe paliwo – mam się zatankować i dogonić ich na OS1. Zaczynam OS1 sam, spotykam Markusa, który zagrzewa mnie do walki. Wchodzę w swój rytm i zasuwam jak mały motorek. Doganiam JakubaM i Darka, pomagają mi i puszczają mnie przodem. Ten OS to rewelacja – piękne trawersy na szybkości, jazda koło rzeczki i podjazd 70m? 100m? Oglądam ten podjazd z dołu szybko ustalam, że wezmę to prawą stroną, robię długi rozpęd, wpadam na pierwszą półkę, tnę trawersem w lewo dla nabrania prędkości i już kieruję się do prawej strony tak jak planowałem, a tu piękne korzenie, pieńki – już wiem dlaczego tutaj nie było „wyjeżdżone”… W sumie nie ma czasu na rozmyślania – grunt to nie dać się „wybić” z rytmu i szukać trakcji. Na górę wpadam już na pełnym gwizdku – tak dla frajdy, że udało mi się podjechać „na raz”! Gratulacje w jednoosobowym zespole i szybka ocena jak teraz zjechać? Tak jak pisałem wraz ze wschodem słońca dopadła mnie jakaś „extra” energia – zjazd na „ósemce”, dwa razy przepinka na tylną wyciągarkę (dzięki za pomoc przy przepinkach chłopakom z Dragon Wincha – mam nadzieję, że pomagali mi nie tylko dlatego, że mam ich wyciągarkę! ). Potem kawałek młaki, wyjazd , zjazd i koniec OS1. W sumie jechałem sam, ale tak naprawdę pomagali mi Ci, których znam i Ci, których widziałem pierwszy raz. Dziękuję i mam nadzieję, że będę miał szansę kiedyś się odwdzięczyć. Ten OS to były 2 godziny dużej frajdy! I o to w tym wszystkim chodzi!
OS 2 to jazda strumieniem, pełen relaks i na koniec trudności w postaci stromych wyskoków i powrotów do strumienia, parę podjazdów, zjazdów, trawersów – po prostu zabawa, brak "siłówki", zmęczenia. Technika, operowanie gazem – to co wszyscy lubimy! Do pewnego momentu przejazd był bardzo szybki, pod koniec wymagał więcej „zaangażowania”. Prawdę mówiąc ze względu na to, że byłem już ostatnim zawodnikiem na tym OS-ie czułem się jak kolarz z tablicą „KONIEC WYŚCIGU”. Fajnie, że w trudniejszych momentach mogłem liczyć na pomoc sędziów. Dzięki! Wiem, że chcieliście się mnie już „pozbyć” z tego OS-u, żeby nareszcie pojechać do bazy i odpocząć! Oczywiście żartuję! Wielkie dzięki za pomoc! Na tym OS-ie znowu zaliczyłem zupełnie nieplanowaną sesje zdjęciową! Za co także dziękuję! Wszystko to robię, nie dla siebie, tylko dla Ronina żeby podtrzymać wypracowaną przez Niego chlubną tradycję!
Według mnie rajd był bardzo zróżnicowany terenowo, taśmy były poprowadzone bardzo dobrze i mądrze – było wszystko – winch, młaka, woda, górki, strumień, głębsza woda, długie podjazdy, krótkie nawroty. WSZYSTKO! Dzięki Łukaszowi, Markusowi i wszystkim pracującym dla Dziczy znowu wyjeździłem się do upadłego. Rajd był trudny i męczący, po raz kolejny pokazał, że wygrywa go ten, kto dowiezie zwycięstwo do mety – brawa dla Grota i Jarka! Pomyślcie co by się działo na trasie, gdyby przez dwa dni przed rajdem padał deszcz… to by była „masakra jakaś”!
Ostatnia sprawa – Dzicz Bieszczadzka to nie jest rajd dla wszystkich.
Po pierwsze tak jak pisałem trzeba czuć respekt do tego terenu (ja boję się przez cały czas!) i znać swoje możliwości, nie można ryzykować, bo konsekwencje mogą być dużo poważniejsze niż na „płaskim”. Oczywiście każdy ma ustawiony poziom „ryzyka” na innym poziomie – zależy to od psychiki, techniki jazdy, doświadczenia. Tak jak pisałem – to co jest w stanie zrobić Benek, Szyna i wielu innych zawodników, dla mnie często ociera się już o ryzyko. Muszę o tym pamiętać. Po drugie – tego terenu trudno jest się nauczyć w czasie „Dziczy” – lepiej zrobić tak jak mój kolega – żeby zrozumieć o co chodzi w Dziczy i żeby się przygotować do tego rajdu – najpierw pojechał na "Bieszczady dla Wszystkich", „obwąchał teren”, sprawdził swoje umiejętności i stwierdził, że wystartuje w Dziczy, ale przedtem musi się jeszcze „wjeździć” w ten teren na kolejnych "Bieszczadach".
Błędy popełnia każdy raider, nawet najlepszy – przykłady z ostatniej Dziczy potwierdzają niestety tę zasadę. Dla mniej doświadczonych najważniejsze jednak jest, żeby nie przeceniać swoich możliwości i nie startować w takim rajdzie jak Dzicz bez odpowiedniego przygotowania i doświadczenia. Po trzecie – ten rajd powinien utrzymywać niższe stany „ciśnienia” u uczestników, pomaganie innym kolegom, ustępowanie i pozytywne nastawienie tworzy klimat tego rajdu. Brawo do Szyny za Fairplay!
Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle – wymądrzyłem się!
Pozdrawiam
Śmigło
- cerrone
- Posty: 567
- Rejestracja: pn 07 sty, 2008
- Quad:: Yamaha RingRoad
- Lokalizacja: bieszczady
- Kontakt:
Re: VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maj
Lista obecności :
1.MParys
2.Benek
3.Janusz
4.Rafał (team karkonosze)
5.Oskar
6.Mateusz (quadoo)
7.Grot
8.Jarek (fit flex)
9.Waldo
10.Szyna
11.Świetlik
12
13.
14. team Szyna mega luzik
15.Prezziguzzi (team Polson)
16.Śmigło
17.Jasiu (Śmigło motocykle )
18.Andrzej Kozłowski
19.Rafał Kapuściński
20.Piotr Pocięgiel
21.Marcin Pocięgiel (inferno team )
22.Wojciech Krupa
23.Marek Barnowski (Witów team)
24.Wojtek Pauk (team Polson)
25.Jack
26.Ralf (Gro Canion )
27.Jacek Jur (team partner Waldo )
28.Tomasz Sitarek
29.Artur Sitarek (Brachu team)
30.Darobm
31.JakubM (Bud Gum)
32.Bogdan Barnowski
33.Przemek Barnowski (Witów team)
czekamy na resztę zgłoszeń
1.MParys
2.Benek
3.Janusz
4.Rafał (team karkonosze)
5.Oskar
6.Mateusz (quadoo)
7.Grot
8.Jarek (fit flex)
9.Waldo
10.Szyna
11.Świetlik
12
13.
14. team Szyna mega luzik
15.Prezziguzzi (team Polson)
16.Śmigło
17.Jasiu (Śmigło motocykle )
18.Andrzej Kozłowski
19.Rafał Kapuściński
20.Piotr Pocięgiel
21.Marcin Pocięgiel (inferno team )
22.Wojciech Krupa
23.Marek Barnowski (Witów team)
24.Wojtek Pauk (team Polson)
25.Jack
26.Ralf (Gro Canion )
27.Jacek Jur (team partner Waldo )
28.Tomasz Sitarek
29.Artur Sitarek (Brachu team)
30.Darobm
31.JakubM (Bud Gum)
32.Bogdan Barnowski
33.Przemek Barnowski (Witów team)
czekamy na resztę zgłoszeń
Ostatnio zmieniony pn 29 mar, 2010 przez cerrone, łącznie zmieniany 1 raz.
Yamaha RingRoad
- cerrone
- Posty: 567
- Rejestracja: pn 07 sty, 2008
- Quad:: Yamaha RingRoad
- Lokalizacja: bieszczady
- Kontakt:
Re: VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maj
34.DA6VI6D
35.Bartek Jarzyna
35.Bartek Jarzyna
Yamaha RingRoad
- cerrone
- Posty: 567
- Rejestracja: pn 07 sty, 2008
- Quad:: Yamaha RingRoad
- Lokalizacja: bieszczady
- Kontakt:
Re: VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maj
Mam Wielką przyjemność poinformować Was o pozyskaniu na DB nowego sponsora jest to :
Yamaha RingRoad
- cerrone
- Posty: 567
- Rejestracja: pn 07 sty, 2008
- Quad:: Yamaha RingRoad
- Lokalizacja: bieszczady
- Kontakt:
Re: VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maj
media na DB VII reprezentować będą min
quadzik
owsiak tv
atv polska
off road pl
profesjonale zdjęcia zapewni :
Materatz
i nowa postać pod nieobecność " ssaków leśnych"
Pasza fotoreporter mocno znany w światku off rodowym
tu przykładowa galeria w jego wykonaniu :
klik
quadzik
owsiak tv
atv polska
off road pl
profesjonale zdjęcia zapewni :
Materatz
i nowa postać pod nieobecność " ssaków leśnych"
Pasza fotoreporter mocno znany w światku off rodowym
tu przykładowa galeria w jego wykonaniu :
klik
Yamaha RingRoad
Re: VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maj
"cerrone"
i nowa postać pod nieobecność " ssaków leśnych"
Pasza fotoreporter mocno znany w światku off rodowym
tu przykładowa galeria w jego wykonaniu :
klik
Zdjęcia Paszy zawsze oglądam z wielką przyjemnością - na Jego zdjęciach się też uczyłam.
I skoro będzie na DB, to już spokojnie nie musimy męczyć ewentualnego sponsora o zmianę biletów . Jezeli jednak się uda, to gdzieś zza któregoś krzaka..... incognito
- cerrone
- Posty: 567
- Rejestracja: pn 07 sty, 2008
- Quad:: Yamaha RingRoad
- Lokalizacja: bieszczady
- Kontakt:
Re: VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maj
Lista obecności :
1.MParys
2.Benek
3.Janusz
4.Rafał (team karkonosze)
5.Oskar
6.Mateusz (quadoo)
7.Grot
8.Jarek (fit flex)
9.Waldo
10.Szyna
11.Świetlik
12
13.
14. team Szyna mega luzik
15.Prezziguzzi (team Polson)
16.Śmigło
17.Jasiu ( team Śmigło - motocykle )
18.Andrzej Kozłowski
19.Rafał Kapuściński
20.Piotr Pocięgiel
21.Marcin Pocięgiel (inferno team )
22.Wojciech Krupa
23.Marek Barnowski ( Witów team)
24.Wojtek Pauk (Polson team)
25.Jack
26.Ralf (team Gro Canion )
27.Jacek Jur (team partner Waldo )
28.Tomasz Sitarek
29.Artur Sitarek ( team Brachu )
30.Darobm
31.JakubM (team Bud Gum )
32.Bogdan Barnowski
33.Przemek Barnowski ( team witów )
34.DA6VI6D
35.Bartek Jarzyna
36.Ciapek
37.Carington
zapraszamy i czekamy na resztę zgłoszeń
1.MParys
2.Benek
3.Janusz
4.Rafał (team karkonosze)
5.Oskar
6.Mateusz (quadoo)
7.Grot
8.Jarek (fit flex)
9.Waldo
10.Szyna
11.Świetlik
12
13.
14. team Szyna mega luzik
15.Prezziguzzi (team Polson)
16.Śmigło
17.Jasiu ( team Śmigło - motocykle )
18.Andrzej Kozłowski
19.Rafał Kapuściński
20.Piotr Pocięgiel
21.Marcin Pocięgiel (inferno team )
22.Wojciech Krupa
23.Marek Barnowski ( Witów team)
24.Wojtek Pauk (Polson team)
25.Jack
26.Ralf (team Gro Canion )
27.Jacek Jur (team partner Waldo )
28.Tomasz Sitarek
29.Artur Sitarek ( team Brachu )
30.Darobm
31.JakubM (team Bud Gum )
32.Bogdan Barnowski
33.Przemek Barnowski ( team witów )
34.DA6VI6D
35.Bartek Jarzyna
36.Ciapek
37.Carington
zapraszamy i czekamy na resztę zgłoszeń
Yamaha RingRoad
- cerrone
- Posty: 567
- Rejestracja: pn 07 sty, 2008
- Quad:: Yamaha RingRoad
- Lokalizacja: bieszczady
- Kontakt:
Re: VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maj
Przez najbliższy tydzień będziemy z Markusem pracować nad VII DB i wytyczeniem trasy
także pierwsze zdjątka zaraz po weeku majowym
Pozdro dla Wszystkich i miłego wypoczynku na weekendzie
także pierwsze zdjątka zaraz po weeku majowym
Pozdro dla Wszystkich i miłego wypoczynku na weekendzie
Yamaha RingRoad
- cerrone
- Posty: 567
- Rejestracja: pn 07 sty, 2008
- Quad:: Yamaha RingRoad
- Lokalizacja: bieszczady
- Kontakt:
Re: VII Dzicz Bieszczadzka Puchar 2010 (2 edycja) 14-16.maj
Sponsorzy VII edycji (drugiej - pucharu 2010 )
Yamaha RingRoad