VI KASZUBSKI ZWIAD -WIELKI FINAŁ 13-15.11.2009 MORĄG
- rafall
- Posty: 69
- Rejestracja: pn 27 kwie, 2009
- Quad:: Kymco MXU 150, Suzuki KQ 750, Can Am Spyder
- Imię: Rafał
- Lokalizacja: Łebień/Lębork
Witam. trochę już ogarnięty(choć suzi ciągle na przyczepce stoi), wypoczęty dodam i kilka słów od siebie.
Zwiad wykończył mnie na maksa. Można by opisać go jednym słowem. Zaj...cie było. Organizatorzy postawili sobie i zawodnikom poprzeczkę wysoko.
Zacznijmy od początku.
Na miejscu razem z Chowaczem, Chudym i Piotrkiem, Eweliną i Justyną meldujemy się już ok 18(choć ok 15 km przed Krecikiem Piotrka bus odmówił posłuszeństwa i trzeba było go holować), szybki meldunek w Vitalisie. Do 21 czas jakoś zleciał przy ostatnich przygotowaniach i posiłku, temperatura na zewnątrz -0.5stC.
Godzina 21.00-odprawa w Kreciku, słowa mądrości od Shayby-co wolno co nie, przestroga, że Mech-bagno1 i 2 to ogółem do zrobienia ale trzeba uważać na wodę bo jest głęboko, os poch-las to ogółem trawersy-wszystko w glinie i liściach-300m w dół a tam jezioro(więc rolek w tym miejscu nie polecał ). Po odprawie aż jechać mi się trochę odechciało(myślę taka masakra to nie dla mnie, Chowacz podobnie do mnie) ale po kilku minutach hasło z uśmiechem "JEDZIEMY!", szybko zakładamy wodery i czekamy, ostatnie żarty, wokoło jakieś takie spięcie w powietrzu.
22.00-START- ok 50 maszyn, wszystko puszczone na raz, współczuję mieszkańcom wiosek przez które jechaliśmy, choć powiem że fajnie to wyglądało-i tak robimy Os-DOJAZD. Aż do Hajdasa, tam większość od razu uderza na ten Os, z Chowaczem jedziemy dalej. Os-NASYP 1 dojeżdżamy jako pierwsi, szybkie obejście terenu, szukanie pieczątek znajdujemy- po kolei zjeżdżamy quadami na dół do wody, jest głęboko ale się da, dwie pierwsze zdobyte, jednak musimy czekać bo koledzy z grizzlaków nas zastawili, ale fajnie było popatrzeć jak niektórzy pakują się w ciemno i na hura w najgłębszą wodę a potem w desperacji ratują maszyny bo tam dna nie ma. MYŚLENIE TO PODSTAWA-było na odprawie. szybko na nasyp z powrotem reszta pieczątek zdobyta bez problemu. Jedziemy dalej.
I tak dojeżdżamy do OS-MECH BAGNO 2 i 1. tam spotykamy Bułę, mówi na dwójkę nie ma co bo kolejki są. Razem jedziemy na 1, tam 4 pieczątki. pierwsze 3 idą bez problemu, potem ostatnia znów myślenie i znalazł się sposób, podjeżdżamy po kolei, ja, Chowacz i Buła. Trochę się męczymy przy pierwszej i drugiej suzi ale poszło po dociążeniu przodu na końcu podjeżdża Buła łapie się za zderzak żeby podbić pieczątkę i ześlizguję się po prawie po pachy do wody :DDD, a tam dalej dna nie czuć. MASAKRA! tak robimy ten i OS MECH BAGNO 2 podobnie, było głęboko!
Z kompletem pieczątek wracamy na OS-NASYP 2-błotnie ale zrobiony bez problemu w większości na kołach, choć żeśmy naszukali się pieczątek bo taś już nie było(ktoś się nudził). Tam spotykamy kolegę wracającego z Hajdasa-mówi "jest ciężko", spalił wyciągarkę, kilka rolek było .
Wracamy na Hajdasa-kolejek już nie ma, spotykamy Szymona i Piotrka z kolegą,mówią że się da ale jakieś terenówki tam się męczą, jedziemy, z Bułą robimy trzy pieczątki, następne po chwili oczekiwania i objechaniu terenówek kolejne pieczątki idą bez problemu, przy jednej znów ktoś się nudził i wykarczował kilka drzewek żeby ułatwić sobie dojazd z góry .
Jedziemy dalej mijając zdobyte już Os'y i quadowców się tam męczących, dojazdówka błotna i męcząca ale fajna jazda była tam, tak aż do OS- RZECZKA, bardzo fajny os,czysta woda miejscami do pasa, wszystko zdobyte na kołach, szybkie wylanie wody ze skrzyni(gdzieś nieszczelna uszczelka u mnie, bo Chowacz nie musiał tego robić) i dalej na OS-JEZIORO, tam spotykamy dwóch quadowców, myślą czy wjeżdżać, szybkie obejście tracka i wszystko wiadomo, 4 pieczątki zdobyte na kołach bez większego trudu, ale trzeba było uważać bo przy drzewkach na środku płynął rów ok 1.6m głęboki. Wracamy po tracku, widać tabliczki że Hodowla Ryb(było na odprawie, nie zjeżdżać z tacka!) ale do nie których nie dotarło co było widać po śladach.
Dojeżdżamy do "Jedzonka", przerwa, nareszcie. Grochówę wciągam jednym tchem, chwila przy ognisku, w pobliżu widać walczących quadowców w MEGA-BŁOCIE, tankowanie-tylko 5l weszło i bak full. Chwila zastanowienia, przemyślenia, rozmowa z Shaybą.
Ok 4.00 wyruszamy na OS-BAGNO 2. Z Chowaczem dojeżdżamy do pieczątki E3 po tracku, taśma na drzewo, wyciągarka i jazda do przodu po ciemku od drzewa do drzewa, tak zdobywamy 5 pieczątek, tam trochę twardego gruntu. Kolejne 4 pieczątki koło siebie w odległości ok 5-6 metrów od siebie, pośrodku breja po pas, tam prawie zostają moje wodery(tak mnie wciągnęło, że przy wychodzeniu urwały się szelki), znajdujemy wąski przesmyk między drzewami, 2 zdobyte, przejeżdżamy przez breję na kolejny wąski przesmyk przy 3 zwalonych konarach, tam między 2 drzewami i dwoma konarami w poprzek a wszystko po pas i więcej w breji, konary przeszkadzają, wszystko wokoło się rusza, znów chwila zadumy i myślenia. Chowacz:"nie da się, raczej". Ja:"Zobaczymy, jak tam wjedziemy" wyciągarka na zwalony konar i do przodu. Chowacz jedzie pierwszy, czekam z boku aż obie podbije, zdobyte. Szybka podmiana i ja wjeżdżam, trochę wysiłku i obie zdobyte. Przy wyciąganiu, moja wyciągarka przestaje zwijać linę. Myślę-"KONIEC!!, znów to samo. Jakoś wytargaliśmy mojego quada na twarde, szybka diagnoza-lina się poluzowała od bębna-narzędzia w ruch, robimy na miejscu po kolana w błocie. W tym czasie dojeżdża do nas 3 quadowców, chodzą, patrzą i odjeżdżają po tym jak jeden z nich po pachy się wpakował w breję. . Lina przykręcona, jedziemy dalej po twardym. Zostały 4 na osie, stawiamy maszyny, szukamy, jednej nie ma Z2, resztę robimy bez problemu pół na pół. OS skończony ok 6.30, jedziemy na "Jedzonko" tam nikogo nie ma. Robimy czasówkę bez problemu. Po chwili wraca Shayba, chwila rozmowy. mówię mu:"Jednej nie ma, chyba zerwana""Pół godziny jej szukałem z Chowaczem". Shayba:"A resztę macie, przecież dwie nie do zrobienia były." Jego mina i reszty wokół-bezcenna :diabeł: !
Jedziemy dalej. OS-POCH-LAS, w sumie robimy większość na kołach, jedynie przy podbijaniu pieczątek trzeba było asekurować quada we dwóch bo stromizna i glina sprawiały że nawet na hamulcu jechał na dół. tylko 4 pieczątki potrzebowały wyciągarki. W wąwozie zaliczam małą przewotkę na bok ale bez usterek, tam znów kilka pieczątek trzeba było szukać bo ktoś pozrywał taśmy. W pobliżu OS-BAGNO-LAS, wszystko blisko siebie 5 z 9 pieczątek potrzebowało wyciągarki ze względu na stan zmasakrowania terenu ale nie były trudne.
Kilka kilometrów dalej ostatni OS-RODEK, jedna pieczątka na wyciągarce, reszta na kołach. Pół godziny i zrobione. Koniec, stajemy, jemy kanapki.
Telefon do Shayby. Zapada decyzja "Robimy Turystyka!" i tak jadąc ok 40-50 non stop zdobywamy 5 dodatkowych pieczątek. W pobliżu bazy zapada decyzja że kończymy i zjeżdżamy do bazy( 1. brak paliwa a do stacji nie starczy, 2. robi się zimno, 3. zmęczenie, 4. jestem głodny!)
Tak więc ok 14.00 kończymy.
Mamy 74 pieczątki z rywalizacji i 5 z turystyka.
Telefon do Agi, że już w bazie czekamy.
Szybki prysznic, pakowanie quada na przyczepę i siedzimy w cieplutkim pokoju, posiłek. i odleciałem, budzę się o 17.30. Szykujemy się na biesiadę. A tam miłe zaskoczenie, dzik i %% :^^D: od organizatorów. Bawimy się do reszty sił a potem lulu.
Podsumowując. Było ZAJ...SCIE!! Rajd pierwsza klasa, można było i pojeźdźić i się namęczyć z wyciągarką. Dla każdego coś miłego.)))
Dziękuję Adze i Michałowi za super organizację i tereny, widoki na trasie bajkowe.
20.00 ogłoszenie wyników-i tu zaskoczenie ja i Marek 2 pierwsze miejsca ,ale nie daje nam spokoju dlaczego tak więc pędzimy do Shayby, okazuje się, że mimo lepszego czasu na Czasówce Marek rozmazał jedną z pieczątek. Ale nie to jest najważniejsze, liczą się słowa, które mówili inni. Dziękuje za nie wszystkim
W niedzielę do domu wracamy wypompowani i wykończeni.
Do zobaczenia na następnych KZ'tach :wizi: :wizi:
Pozdrawiam.
Gratulacje dla zwycięzców całej serii KZ. :brawo: :brawo1: :brawo:
-- dodano 16.11.2009 16:26 --
Kto ma niech da jakieś fotki. Michał Ty też, widziałem jak było kilku fotografów na os'ach, może coś masz.
Zwiad wykończył mnie na maksa. Można by opisać go jednym słowem. Zaj...cie było. Organizatorzy postawili sobie i zawodnikom poprzeczkę wysoko.
Zacznijmy od początku.
Na miejscu razem z Chowaczem, Chudym i Piotrkiem, Eweliną i Justyną meldujemy się już ok 18(choć ok 15 km przed Krecikiem Piotrka bus odmówił posłuszeństwa i trzeba było go holować), szybki meldunek w Vitalisie. Do 21 czas jakoś zleciał przy ostatnich przygotowaniach i posiłku, temperatura na zewnątrz -0.5stC.
Godzina 21.00-odprawa w Kreciku, słowa mądrości od Shayby-co wolno co nie, przestroga, że Mech-bagno1 i 2 to ogółem do zrobienia ale trzeba uważać na wodę bo jest głęboko, os poch-las to ogółem trawersy-wszystko w glinie i liściach-300m w dół a tam jezioro(więc rolek w tym miejscu nie polecał ). Po odprawie aż jechać mi się trochę odechciało(myślę taka masakra to nie dla mnie, Chowacz podobnie do mnie) ale po kilku minutach hasło z uśmiechem "JEDZIEMY!", szybko zakładamy wodery i czekamy, ostatnie żarty, wokoło jakieś takie spięcie w powietrzu.
22.00-START- ok 50 maszyn, wszystko puszczone na raz, współczuję mieszkańcom wiosek przez które jechaliśmy, choć powiem że fajnie to wyglądało-i tak robimy Os-DOJAZD. Aż do Hajdasa, tam większość od razu uderza na ten Os, z Chowaczem jedziemy dalej. Os-NASYP 1 dojeżdżamy jako pierwsi, szybkie obejście terenu, szukanie pieczątek znajdujemy- po kolei zjeżdżamy quadami na dół do wody, jest głęboko ale się da, dwie pierwsze zdobyte, jednak musimy czekać bo koledzy z grizzlaków nas zastawili, ale fajnie było popatrzeć jak niektórzy pakują się w ciemno i na hura w najgłębszą wodę a potem w desperacji ratują maszyny bo tam dna nie ma. MYŚLENIE TO PODSTAWA-było na odprawie. szybko na nasyp z powrotem reszta pieczątek zdobyta bez problemu. Jedziemy dalej.
I tak dojeżdżamy do OS-MECH BAGNO 2 i 1. tam spotykamy Bułę, mówi na dwójkę nie ma co bo kolejki są. Razem jedziemy na 1, tam 4 pieczątki. pierwsze 3 idą bez problemu, potem ostatnia znów myślenie i znalazł się sposób, podjeżdżamy po kolei, ja, Chowacz i Buła. Trochę się męczymy przy pierwszej i drugiej suzi ale poszło po dociążeniu przodu na końcu podjeżdża Buła łapie się za zderzak żeby podbić pieczątkę i ześlizguję się po prawie po pachy do wody :DDD, a tam dalej dna nie czuć. MASAKRA! tak robimy ten i OS MECH BAGNO 2 podobnie, było głęboko!
Z kompletem pieczątek wracamy na OS-NASYP 2-błotnie ale zrobiony bez problemu w większości na kołach, choć żeśmy naszukali się pieczątek bo taś już nie było(ktoś się nudził). Tam spotykamy kolegę wracającego z Hajdasa-mówi "jest ciężko", spalił wyciągarkę, kilka rolek było .
Wracamy na Hajdasa-kolejek już nie ma, spotykamy Szymona i Piotrka z kolegą,mówią że się da ale jakieś terenówki tam się męczą, jedziemy, z Bułą robimy trzy pieczątki, następne po chwili oczekiwania i objechaniu terenówek kolejne pieczątki idą bez problemu, przy jednej znów ktoś się nudził i wykarczował kilka drzewek żeby ułatwić sobie dojazd z góry .
Jedziemy dalej mijając zdobyte już Os'y i quadowców się tam męczących, dojazdówka błotna i męcząca ale fajna jazda była tam, tak aż do OS- RZECZKA, bardzo fajny os,czysta woda miejscami do pasa, wszystko zdobyte na kołach, szybkie wylanie wody ze skrzyni(gdzieś nieszczelna uszczelka u mnie, bo Chowacz nie musiał tego robić) i dalej na OS-JEZIORO, tam spotykamy dwóch quadowców, myślą czy wjeżdżać, szybkie obejście tracka i wszystko wiadomo, 4 pieczątki zdobyte na kołach bez większego trudu, ale trzeba było uważać bo przy drzewkach na środku płynął rów ok 1.6m głęboki. Wracamy po tracku, widać tabliczki że Hodowla Ryb(było na odprawie, nie zjeżdżać z tacka!) ale do nie których nie dotarło co było widać po śladach.
Dojeżdżamy do "Jedzonka", przerwa, nareszcie. Grochówę wciągam jednym tchem, chwila przy ognisku, w pobliżu widać walczących quadowców w MEGA-BŁOCIE, tankowanie-tylko 5l weszło i bak full. Chwila zastanowienia, przemyślenia, rozmowa z Shaybą.
Ok 4.00 wyruszamy na OS-BAGNO 2. Z Chowaczem dojeżdżamy do pieczątki E3 po tracku, taśma na drzewo, wyciągarka i jazda do przodu po ciemku od drzewa do drzewa, tak zdobywamy 5 pieczątek, tam trochę twardego gruntu. Kolejne 4 pieczątki koło siebie w odległości ok 5-6 metrów od siebie, pośrodku breja po pas, tam prawie zostają moje wodery(tak mnie wciągnęło, że przy wychodzeniu urwały się szelki), znajdujemy wąski przesmyk między drzewami, 2 zdobyte, przejeżdżamy przez breję na kolejny wąski przesmyk przy 3 zwalonych konarach, tam między 2 drzewami i dwoma konarami w poprzek a wszystko po pas i więcej w breji, konary przeszkadzają, wszystko wokoło się rusza, znów chwila zadumy i myślenia. Chowacz:"nie da się, raczej". Ja:"Zobaczymy, jak tam wjedziemy" wyciągarka na zwalony konar i do przodu. Chowacz jedzie pierwszy, czekam z boku aż obie podbije, zdobyte. Szybka podmiana i ja wjeżdżam, trochę wysiłku i obie zdobyte. Przy wyciąganiu, moja wyciągarka przestaje zwijać linę. Myślę-"KONIEC!!, znów to samo. Jakoś wytargaliśmy mojego quada na twarde, szybka diagnoza-lina się poluzowała od bębna-narzędzia w ruch, robimy na miejscu po kolana w błocie. W tym czasie dojeżdża do nas 3 quadowców, chodzą, patrzą i odjeżdżają po tym jak jeden z nich po pachy się wpakował w breję. . Lina przykręcona, jedziemy dalej po twardym. Zostały 4 na osie, stawiamy maszyny, szukamy, jednej nie ma Z2, resztę robimy bez problemu pół na pół. OS skończony ok 6.30, jedziemy na "Jedzonko" tam nikogo nie ma. Robimy czasówkę bez problemu. Po chwili wraca Shayba, chwila rozmowy. mówię mu:"Jednej nie ma, chyba zerwana""Pół godziny jej szukałem z Chowaczem". Shayba:"A resztę macie, przecież dwie nie do zrobienia były." Jego mina i reszty wokół-bezcenna :diabeł: !
Jedziemy dalej. OS-POCH-LAS, w sumie robimy większość na kołach, jedynie przy podbijaniu pieczątek trzeba było asekurować quada we dwóch bo stromizna i glina sprawiały że nawet na hamulcu jechał na dół. tylko 4 pieczątki potrzebowały wyciągarki. W wąwozie zaliczam małą przewotkę na bok ale bez usterek, tam znów kilka pieczątek trzeba było szukać bo ktoś pozrywał taśmy. W pobliżu OS-BAGNO-LAS, wszystko blisko siebie 5 z 9 pieczątek potrzebowało wyciągarki ze względu na stan zmasakrowania terenu ale nie były trudne.
Kilka kilometrów dalej ostatni OS-RODEK, jedna pieczątka na wyciągarce, reszta na kołach. Pół godziny i zrobione. Koniec, stajemy, jemy kanapki.
Telefon do Shayby. Zapada decyzja "Robimy Turystyka!" i tak jadąc ok 40-50 non stop zdobywamy 5 dodatkowych pieczątek. W pobliżu bazy zapada decyzja że kończymy i zjeżdżamy do bazy( 1. brak paliwa a do stacji nie starczy, 2. robi się zimno, 3. zmęczenie, 4. jestem głodny!)
Tak więc ok 14.00 kończymy.
Mamy 74 pieczątki z rywalizacji i 5 z turystyka.
Telefon do Agi, że już w bazie czekamy.
Szybki prysznic, pakowanie quada na przyczepę i siedzimy w cieplutkim pokoju, posiłek. i odleciałem, budzę się o 17.30. Szykujemy się na biesiadę. A tam miłe zaskoczenie, dzik i %% :^^D: od organizatorów. Bawimy się do reszty sił a potem lulu.
Podsumowując. Było ZAJ...SCIE!! Rajd pierwsza klasa, można było i pojeźdźić i się namęczyć z wyciągarką. Dla każdego coś miłego.)))
Dziękuję Adze i Michałowi za super organizację i tereny, widoki na trasie bajkowe.
20.00 ogłoszenie wyników-i tu zaskoczenie ja i Marek 2 pierwsze miejsca ,ale nie daje nam spokoju dlaczego tak więc pędzimy do Shayby, okazuje się, że mimo lepszego czasu na Czasówce Marek rozmazał jedną z pieczątek. Ale nie to jest najważniejsze, liczą się słowa, które mówili inni. Dziękuje za nie wszystkim
W niedzielę do domu wracamy wypompowani i wykończeni.
Do zobaczenia na następnych KZ'tach :wizi: :wizi:
Pozdrawiam.
Gratulacje dla zwycięzców całej serii KZ. :brawo: :brawo1: :brawo:
-- dodano 16.11.2009 16:26 --
Kto ma niech da jakieś fotki. Michał Ty też, widziałem jak było kilku fotografów na os'ach, może coś masz.