Krzysztof Wronowski napisał:
MaciekP:wyciagam Sasankę na poczatku sierpnia na zimowanie...
Szkoda łajby ! rozeschnie się
Trzeba się kiedyś umówić na jakiś rejs koniecznie! Na Śniardwy przeznaczyłem dwa dni , to jeziorko ma swój urok - pół dnia na jednym halsie na bryzie prawie morskiej , niepowtarzalne wrażenia. ... Maćku może postaw Sasankę u nas w Marinie - akwen jest długości ponad 60 km i szerokości od 1 km do 4km czyli prawie trzy razy taki jak Zalew Zegrzyński bardzo urokliwe wody , jest kilka marin na pewno będziesz miał gdzie popływać i to godzinę drogi od domu
Przelot od wejścia na Śniardwy od storny Mikolajek do Okratowa to 2 godziny z wiatem i moze być z 7 godzin przy halsowce.
Zawsze mnie korcilo, zeby plynąć pod północnym brzegilem (koło Łuknajno) do Okartowa, ale wolałem bezpiecznieszy szlak wzdłuz boi.
co do wchodzenia do portu na żaglach, to często jest to zabronione. Kiedys, po przejsciu samotnym przy ostrym wietrze z Jagodnego, poprzez Niegocin do Gizycka, wparowałem do ciasnego portu w Gizycku Sportiną 595 na grocie i stanalem na jajeczko przy kei robiąc praktycznie "manewr zaruskiego". Bylem bardzo dumy, ale ryzyko bylo spore....
Teraz sam wchodze na silniku.
Kiedy sam zaczalem plywać (mialem 17 lat) to 15% lodek mialo ruskie Wieteroki, drugie 15% mialo 3.5 konne Saluty a reszta nic nie miala, wiec wchodzenie na zaglach bylo czyns zwyczajnym. Teraz kazdy jach ma zachodni silnik....to samo tyczy sie BURŁACZENIA. Wiesz, ze sam przeciaglnałem kiedys łodkę przez kanały na polnoc! Mialem zablokowany ster, tak, zeby lodla lekko odlywala ode mnie. Na jeziorkach stawialem maszt i zagle i plynalem do kolejnego odcinka kanalu. Szlo sie z 5 godzin. Teraz godzina na silniku...
Lodka stoi u Faryja w Ruciane i jest juz oplacona do kolejnego lata....dzieki za propozycje.
Strasznie sie wscieklem w tym roku. Plywalem w sumie 2 razy po 2 dni a z 10 godzin zajelo mi otaklowanie i roztakowanie lodki....horror...