ale tam mieliście FAJNIE !!! CUDNIE !Konrad_Wawa
I nam się udało załapać u Ciebie na foty.
Dzięki Shogun.
POMORSKIE BEZDROŻA
-
- Posty: 600
- Rejestracja: wt 01 sty, 2008
- Lokalizacja: w-wa
Ostatnio zmieniony śr 23 lip, 2008 przez robertyamaha, łącznie zmieniany 1 raz.
- Romulus
- Posty: 399
- Rejestracja: wt 27 lut, 2007
- Quad:: Nie ma. Bo nie mogę jeździć
- Imię: Roman
- Lokalizacja: Jabłonna
Dopiero dziś mogę skrobnąć parę słów odnośnie tej imprezy;
Dotarliśmy w składzie Denis Dominik i ja w piątek wczesnym popołudniem, chcieliśmy zrobić rozpoznanie okolicy i potrenować jazdę bez użycia wyciągarek. Ruszyliśmy na trasę około trzeciej prowadzi Denis ma mapy sztabowe okolic więc wyszukuje ciekawe kąski. Teren piękny, rzeczki tak na około kilka metrów poniżej poziomu gruntu, dużo błota bajka. Ziemia gliniasta tak że szybciutko udaje się na jakimś podjeździe zakopać po kolei wszystkie quady, wyciągamy się oczywiście bez wyciągarki, dajemy radę. Za chwile odkrywamy pochyłe błota, teren który dość stromo się wznosi ale cały czas jest to totalne bagno na dole zapadamy się wyżej kolan a w połowie wzniesienia do kolan, niewielka różnica, trakcji żadnej cały czas wyciągarki wyłączone, wyobraźnia już pracuje jakie to mega próby wymyślił dla nas organizator bo skoro takie cudo znaleźliśmy sami to co on nam zaaplikuje. Tak walczyliśmy około 4-5 godzin. Zjechaliśmy do bazy wczesnym wieczorkiem zameldowaliśmy się w biurze, pobraliśmy co trzeba tankowano i jesteśmy gotowi na pierwszy dzień zawodów.
Rano opóźnienie startu okazało się, że część prób musi być odwołane ze względu na odmowy właścicieli czy zarządców terenów na których miały odbywać się próby. Wydrukowanie nowych roadboków trochę trwa ale w końcu około 10:30 wyjeżdżamy na trasę. Szybka dojazdówka (12 km) do kratki pierwszej i jedziemy, szybko jest pierwsza pieczątka PK za nią łatwiutka PP i następnej PP brak (podobno była ale bardzo ukryta) następne PP ukryte w krzakach za podwójnym rowem dla Quadów żadne wyzwanie ale dla załóg samochodów bez wyciągarek ciężka robota kiforem, mnie by się nie chciało. Pieczątki są w tych samych miejscach (albo bardzo blisko) ale są osobne dla quadów i dla samochodów tak że nas nie dotyczą kolejki, podjeżdżamy po swoje i dalej (duży plus dla organizatora za taki pomysł) pieczątki są duże poręczne, łatwo je odbić, każdy dostał tusz tak że nie ma problemu z wyrazistością pieczątek. Jedyna uwaga karty dla quadów powinny być z grubszego papieru (myśmy w uzgodnieniu z organizatorem swoje podkleili taśmą). Na trasie trochę problemów z odległościami w roadbooku ale takie że można połapać się o co chodzi jedziemy sprawnie. Kolejna pieczątka PP zaznaczona w roadbooku ale pieczątki brak (nie wiedzieliśmy że to zapowiedź kłopotów na trasie), spotykamy team Shoguna, kręcą się po okolicy tak jak i my i szukamy PP, od tej chwili spotykaliśmy się co jakiś czas a w końcu jechaliśmy i współpracowaliśmy już razem. Następnie w roadbooku zaznaczona kratka „dalej po taśmach” ale taśm brak, kolejnych PP i PK również brak pieczątek. Zaznaczamy w braki w GPS może potem wrócimy , trzeba jechać bo czas goni kilometrów jeszcze przed nami trochę (cały roadbook 85 km). W tym czasie już wiemy, że trasa łatwa (dla quadów) nie trzeba było nawet pląbować wyciągarek bo i tak nie ma gdzie ich użyć , organizator jest samochodziarzem i ustawił trasę pod samochody, dla nas główna zabawa to nawigacja i podziwianie przepięknych terenów . Dojeżdżamy na żwirownię na niej ustawione trasy szybkościowe dla quadów i samochodów, obchodzimy trasę i na start, traska szybka najszybszy zawodnik z quadów (dwóch miało ten sam czas) uzyskał czas 34,03 s mój czas to trzeci wynik 34,98 s. Denis przeoczył gwałtowne obniżenie terenu i zalicza rolkę na szczęście jeździec cały tylko lekko oszołomiony a Vinsonik ma zgięty drążek, i kierownicę ale da się jechać dalej. Później okazało się, że wyniki ze żwirowni mają kapitalne znaczenie dla końcowego wyniku bowiem ze względu na zniknięcie znaczącej ilości pieczątek oraz taśm wynik etapu z roadbooka został anulowany i do klasyfikacji został wzięty tylko wynik ze żwirowni. Na tej próbie (w tym zresztą co Denis miejscu) miał miejsce jeszcze jeden dzwon quada wynik złamana ręka. Po żwirowni dwie pieczątki na zboczu o dziwo są, a dalej już tylko gorzej, taśm brak, pieczątek brak w końcu kontaktujemy się z organizatorem z pytaniem co jest grane, wiemy że oznakowania trasy i pieczątki nie znikają za sprawą uczestników bo jedziemy jako pierwsi w 5 quadów (team Shoguna i nasz) oraz z nami są dwa samochody. Z rozmowy z organizatorem oraz naszych obserwacji wynika, że jest to ewidentny sabotaż tej imprezy, ktoś po prostu likwiduje oznakowania i pieczątki, a ze względu na odległości musiała to być skoordynowana celowa akcja.
Z problemami ale przebijamy się dalej, odnajdujemy trasę i kilka pieczątek znowu łatwych dla quadów, w końcu spotykamy Wojtka tj. organizatora który próbuje ratować imprezę i wiesza nowe oznakowania i pieczątki na trasie. Zaskakujemy go że: po pierwsze dotarliśmy już tutaj podobno ten roadbook był na dwa dni a my jesteśmy na 60 km a do końca jeszcze 25km i cztery h, po drugie stwierdzamy że trasa dla nas quadów to wycieczka. Ponieważ jesteśmy w pięknym parowie ściany prawie pionowe, zwalone drzewa, woda ścieka wskazujemy dwa miejsca do zawieszenia pieczątek tak by było trochę zabawy, po zawieszeniu szybko je odbijamy i dalej na trasę. Zahaczamy jeszcze o stację benzynową bo z paliwem krucho i śmigamy po trasie. Przejeżdżamy końcówkę ekspresowo Shogun dał popis nawigacji w tempie iście sprinterskim (nie napiszę ile km/h bo Speed limit na trasie wg regulaminu to 50h/km). Zjeżdżamy do bazy a tam dym, samochodziarze dymią ile wlezie okazało się że nie tylko ginęły pieczątki i taśmy ale i policja dorzuciła swoje trzy grosze, były skargi na zbyt szybka jazdę po półwyspie Kretowinskim i chcieli przerwać imprezę, nawet taka informacja dotarła do części załóg i zjechały one do bazy a potem ponownie wróciły na trasę. Ale wobec tego oraz sabotażu na trasie wyniki tego dnia zostały anulowane, z wyłączeniem ww. żwirowni.
Dzień drugi to bardziej zabawa niż jazda dwie trasy dla samochodów jedna szybka na dochodzenia druga bagienna, my na quadach bawiliśmy się tylko w bagnie (zdjęcia umieścił Shogun – wielkie dzięki za te fotki oraz za galerię http://www.wiewiorek.pl/Galerie/Pomorsk ... index.html
Denis też coś dołoży), wykazaliśmy wyższość w takich warunkach quadów nad samochodami generalnie jeździliśmy w koło wtopionych aut niektóre nawet wybawiliśmy z opresji, robiliśmy za pojazdy prasowe a co sprytniejsi wywozili w bagno turystki, ubawiliśmy się setnie nie będę się tu rozpisywał bo zdjęcia oddają charakter tego dnia.
Po południ był pokaz motocyklowy „szlifierki” dały czadu, potem ogłoszenie wyników a w każdym razie to co po nich zostało i do domu.
Parę słów komentarza:
Impreza pomyślana fajnie, super trasy (praktycznie zero asfaltu) ale nie wykorzystane dla nas my chcemy jechać dołem wąwozu a nie patrzeć na niego w dół, jak jest błoto obok trasy to ono ma być na trasie i tyle.
Wiem, że organizator uważa tę imprezę za wtopę ale ja tak nie uważam i kilku kolegów również, po prostu chciał zrobić wszystko sam ale to nie miało prawa się udać. Konieczna jest osoba do kontroli trasy tuż przed zawodnikami (wszyscy pamiętamy problemy ze znikającymi pieczątkami na Yamachach Cup). Ja wyjeździłem się w ciekawych pięknych terenach, które przy odrobinie zaangażowania mogą posłużyć do stworzenia imprezy mega wymagającej dla profesjonalistów jak i dla turystów każdy znajdzie coś dla siebie. Dobrze że są ludzie którym chce się popracować i zorganizować taką imprezę.
Wojtku tu apeluję do Ciebie nie łam się i zorganizuj kolejne Pomorskie Bezdroża ( tu szybkie pytanie dlaczego Pomorskie), wyciągnij wnioski z tej edycji a chętni do wzięcia udziału znajdą się na pewno. Mnie już możesz zapisać na Pomorskie Bezdroża II.
Dotarliśmy w składzie Denis Dominik i ja w piątek wczesnym popołudniem, chcieliśmy zrobić rozpoznanie okolicy i potrenować jazdę bez użycia wyciągarek. Ruszyliśmy na trasę około trzeciej prowadzi Denis ma mapy sztabowe okolic więc wyszukuje ciekawe kąski. Teren piękny, rzeczki tak na około kilka metrów poniżej poziomu gruntu, dużo błota bajka. Ziemia gliniasta tak że szybciutko udaje się na jakimś podjeździe zakopać po kolei wszystkie quady, wyciągamy się oczywiście bez wyciągarki, dajemy radę. Za chwile odkrywamy pochyłe błota, teren który dość stromo się wznosi ale cały czas jest to totalne bagno na dole zapadamy się wyżej kolan a w połowie wzniesienia do kolan, niewielka różnica, trakcji żadnej cały czas wyciągarki wyłączone, wyobraźnia już pracuje jakie to mega próby wymyślił dla nas organizator bo skoro takie cudo znaleźliśmy sami to co on nam zaaplikuje. Tak walczyliśmy około 4-5 godzin. Zjechaliśmy do bazy wczesnym wieczorkiem zameldowaliśmy się w biurze, pobraliśmy co trzeba tankowano i jesteśmy gotowi na pierwszy dzień zawodów.
Rano opóźnienie startu okazało się, że część prób musi być odwołane ze względu na odmowy właścicieli czy zarządców terenów na których miały odbywać się próby. Wydrukowanie nowych roadboków trochę trwa ale w końcu około 10:30 wyjeżdżamy na trasę. Szybka dojazdówka (12 km) do kratki pierwszej i jedziemy, szybko jest pierwsza pieczątka PK za nią łatwiutka PP i następnej PP brak (podobno była ale bardzo ukryta) następne PP ukryte w krzakach za podwójnym rowem dla Quadów żadne wyzwanie ale dla załóg samochodów bez wyciągarek ciężka robota kiforem, mnie by się nie chciało. Pieczątki są w tych samych miejscach (albo bardzo blisko) ale są osobne dla quadów i dla samochodów tak że nas nie dotyczą kolejki, podjeżdżamy po swoje i dalej (duży plus dla organizatora za taki pomysł) pieczątki są duże poręczne, łatwo je odbić, każdy dostał tusz tak że nie ma problemu z wyrazistością pieczątek. Jedyna uwaga karty dla quadów powinny być z grubszego papieru (myśmy w uzgodnieniu z organizatorem swoje podkleili taśmą). Na trasie trochę problemów z odległościami w roadbooku ale takie że można połapać się o co chodzi jedziemy sprawnie. Kolejna pieczątka PP zaznaczona w roadbooku ale pieczątki brak (nie wiedzieliśmy że to zapowiedź kłopotów na trasie), spotykamy team Shoguna, kręcą się po okolicy tak jak i my i szukamy PP, od tej chwili spotykaliśmy się co jakiś czas a w końcu jechaliśmy i współpracowaliśmy już razem. Następnie w roadbooku zaznaczona kratka „dalej po taśmach” ale taśm brak, kolejnych PP i PK również brak pieczątek. Zaznaczamy w braki w GPS może potem wrócimy , trzeba jechać bo czas goni kilometrów jeszcze przed nami trochę (cały roadbook 85 km). W tym czasie już wiemy, że trasa łatwa (dla quadów) nie trzeba było nawet pląbować wyciągarek bo i tak nie ma gdzie ich użyć , organizator jest samochodziarzem i ustawił trasę pod samochody, dla nas główna zabawa to nawigacja i podziwianie przepięknych terenów . Dojeżdżamy na żwirownię na niej ustawione trasy szybkościowe dla quadów i samochodów, obchodzimy trasę i na start, traska szybka najszybszy zawodnik z quadów (dwóch miało ten sam czas) uzyskał czas 34,03 s mój czas to trzeci wynik 34,98 s. Denis przeoczył gwałtowne obniżenie terenu i zalicza rolkę na szczęście jeździec cały tylko lekko oszołomiony a Vinsonik ma zgięty drążek, i kierownicę ale da się jechać dalej. Później okazało się, że wyniki ze żwirowni mają kapitalne znaczenie dla końcowego wyniku bowiem ze względu na zniknięcie znaczącej ilości pieczątek oraz taśm wynik etapu z roadbooka został anulowany i do klasyfikacji został wzięty tylko wynik ze żwirowni. Na tej próbie (w tym zresztą co Denis miejscu) miał miejsce jeszcze jeden dzwon quada wynik złamana ręka. Po żwirowni dwie pieczątki na zboczu o dziwo są, a dalej już tylko gorzej, taśm brak, pieczątek brak w końcu kontaktujemy się z organizatorem z pytaniem co jest grane, wiemy że oznakowania trasy i pieczątki nie znikają za sprawą uczestników bo jedziemy jako pierwsi w 5 quadów (team Shoguna i nasz) oraz z nami są dwa samochody. Z rozmowy z organizatorem oraz naszych obserwacji wynika, że jest to ewidentny sabotaż tej imprezy, ktoś po prostu likwiduje oznakowania i pieczątki, a ze względu na odległości musiała to być skoordynowana celowa akcja.
Z problemami ale przebijamy się dalej, odnajdujemy trasę i kilka pieczątek znowu łatwych dla quadów, w końcu spotykamy Wojtka tj. organizatora który próbuje ratować imprezę i wiesza nowe oznakowania i pieczątki na trasie. Zaskakujemy go że: po pierwsze dotarliśmy już tutaj podobno ten roadbook był na dwa dni a my jesteśmy na 60 km a do końca jeszcze 25km i cztery h, po drugie stwierdzamy że trasa dla nas quadów to wycieczka. Ponieważ jesteśmy w pięknym parowie ściany prawie pionowe, zwalone drzewa, woda ścieka wskazujemy dwa miejsca do zawieszenia pieczątek tak by było trochę zabawy, po zawieszeniu szybko je odbijamy i dalej na trasę. Zahaczamy jeszcze o stację benzynową bo z paliwem krucho i śmigamy po trasie. Przejeżdżamy końcówkę ekspresowo Shogun dał popis nawigacji w tempie iście sprinterskim (nie napiszę ile km/h bo Speed limit na trasie wg regulaminu to 50h/km). Zjeżdżamy do bazy a tam dym, samochodziarze dymią ile wlezie okazało się że nie tylko ginęły pieczątki i taśmy ale i policja dorzuciła swoje trzy grosze, były skargi na zbyt szybka jazdę po półwyspie Kretowinskim i chcieli przerwać imprezę, nawet taka informacja dotarła do części załóg i zjechały one do bazy a potem ponownie wróciły na trasę. Ale wobec tego oraz sabotażu na trasie wyniki tego dnia zostały anulowane, z wyłączeniem ww. żwirowni.
Dzień drugi to bardziej zabawa niż jazda dwie trasy dla samochodów jedna szybka na dochodzenia druga bagienna, my na quadach bawiliśmy się tylko w bagnie (zdjęcia umieścił Shogun – wielkie dzięki za te fotki oraz za galerię http://www.wiewiorek.pl/Galerie/Pomorsk ... index.html
Denis też coś dołoży), wykazaliśmy wyższość w takich warunkach quadów nad samochodami generalnie jeździliśmy w koło wtopionych aut niektóre nawet wybawiliśmy z opresji, robiliśmy za pojazdy prasowe a co sprytniejsi wywozili w bagno turystki, ubawiliśmy się setnie nie będę się tu rozpisywał bo zdjęcia oddają charakter tego dnia.
Po południ był pokaz motocyklowy „szlifierki” dały czadu, potem ogłoszenie wyników a w każdym razie to co po nich zostało i do domu.
Parę słów komentarza:
Impreza pomyślana fajnie, super trasy (praktycznie zero asfaltu) ale nie wykorzystane dla nas my chcemy jechać dołem wąwozu a nie patrzeć na niego w dół, jak jest błoto obok trasy to ono ma być na trasie i tyle.
Wiem, że organizator uważa tę imprezę za wtopę ale ja tak nie uważam i kilku kolegów również, po prostu chciał zrobić wszystko sam ale to nie miało prawa się udać. Konieczna jest osoba do kontroli trasy tuż przed zawodnikami (wszyscy pamiętamy problemy ze znikającymi pieczątkami na Yamachach Cup). Ja wyjeździłem się w ciekawych pięknych terenach, które przy odrobinie zaangażowania mogą posłużyć do stworzenia imprezy mega wymagającej dla profesjonalistów jak i dla turystów każdy znajdzie coś dla siebie. Dobrze że są ludzie którym chce się popracować i zorganizować taką imprezę.
Wojtku tu apeluję do Ciebie nie łam się i zorganizuj kolejne Pomorskie Bezdroża ( tu szybkie pytanie dlaczego Pomorskie), wyciągnij wnioski z tej edycji a chętni do wzięcia udziału znajdą się na pewno. Mnie już możesz zapisać na Pomorskie Bezdroża II.
- Romulus
- Posty: 399
- Rejestracja: wt 27 lut, 2007
- Quad:: Nie ma. Bo nie mogę jeździć
- Imię: Roman
- Lokalizacja: Jabłonna
Poniżej e-mail jakiego dostałem od organizatora imprezy:
"dziękuję Ci bardzo za tę nader obiektywną relację. Nie mam na razie czasu by zalogować się w Quadziku. Chciałbym gwoli Scisłości byś dodał jedno w moim imieniu. Dotyczy to oznakowań i trasy. Otóż na części trasy która została ustalona alternatywnie przed imprezą pieczątki faktycznie JESZCZE nie wisiała. Puściłem uczestników po pierwotnej, oznakowanej części, a sam zamierzałem dowiesić brakujące 10 pieczątek na końcu trasy. NIestety nie wziąłem pod uwagę, że będę musiał walczyc z brakującymi pieczątkami tam gdzie definitywnie je powiesiłem. To złamało kark mojej kalkulacji. Skoncentrowałem się więc na tym by uzupełnić braki tam gdzie jechaliście. Ale z wielką przykrością, teraz, podczas sprzątania trasy, stwierdzam, że brakuje również pieczątek przez Was zdobytych i podbitych na kartach drogowych I to tylko tych trudnych. To samo tyczy się terenówek. To ewidentnie dzieło kogoś kto jechał w imprezie za wami. Uczestnik czy nie, nie wiem.
Nie dziwi mnie teraz fakt, że wielu jadących znalazło raptem 6 - 7 pieczątek i uparcie twierdzili, że więcej nie ma."
"dziękuję Ci bardzo za tę nader obiektywną relację. Nie mam na razie czasu by zalogować się w Quadziku. Chciałbym gwoli Scisłości byś dodał jedno w moim imieniu. Dotyczy to oznakowań i trasy. Otóż na części trasy która została ustalona alternatywnie przed imprezą pieczątki faktycznie JESZCZE nie wisiała. Puściłem uczestników po pierwotnej, oznakowanej części, a sam zamierzałem dowiesić brakujące 10 pieczątek na końcu trasy. NIestety nie wziąłem pod uwagę, że będę musiał walczyc z brakującymi pieczątkami tam gdzie definitywnie je powiesiłem. To złamało kark mojej kalkulacji. Skoncentrowałem się więc na tym by uzupełnić braki tam gdzie jechaliście. Ale z wielką przykrością, teraz, podczas sprzątania trasy, stwierdzam, że brakuje również pieczątek przez Was zdobytych i podbitych na kartach drogowych I to tylko tych trudnych. To samo tyczy się terenówek. To ewidentnie dzieło kogoś kto jechał w imprezie za wami. Uczestnik czy nie, nie wiem.
Nie dziwi mnie teraz fakt, że wielu jadących znalazło raptem 6 - 7 pieczątek i uparcie twierdzili, że więcej nie ma."
na forum 4x4 znalazłam odnośnik - http://morag.wm.pl/Atrakcyjne-Pomorskie-Bezdroza,50673 Milczeniem pomijam podpis: fot. organizator..... nie umieszczałam tam zdjęć, nie dawałam też zgody, bo nikt się nie pytał.... i nie byłam związana z organizacją tej imprezy.
Witam,
odnosnie organizacji i przebiegu imprezy Romulus napisał wyczerpującą relację. Zgadzam sie w 100%. Nic do dodania.
Ze swojej strony chciałem podziękować Wojtkowi za organizację imprezy, wytyczenie trasy i ogólne zaangażowanie. Pierwsze koty za płoty….Miłość do off roadu widać gołym okiem więc świetnie to wróży na przyszłość a doświadczenia zdobyte teraz muszą zaowocować na II edycji, na którą już się mogę zapisać. Okolica obfituje w świetne miejsca dla quadów pozostaje tylko wytyczyć odpowiednią trasę, zadbac o organizację, wygonic krasnoludki z lasu ( kradną pieczątki ) i skalibrować metromierz...
Pozdrawiam,
Obiecuje wkleić zdjęcia .... wkrótce.
odnosnie organizacji i przebiegu imprezy Romulus napisał wyczerpującą relację. Zgadzam sie w 100%. Nic do dodania.
Ze swojej strony chciałem podziękować Wojtkowi za organizację imprezy, wytyczenie trasy i ogólne zaangażowanie. Pierwsze koty za płoty….Miłość do off roadu widać gołym okiem więc świetnie to wróży na przyszłość a doświadczenia zdobyte teraz muszą zaowocować na II edycji, na którą już się mogę zapisać. Okolica obfituje w świetne miejsca dla quadów pozostaje tylko wytyczyć odpowiednią trasę, zadbac o organizację, wygonic krasnoludki z lasu ( kradną pieczątki ) i skalibrować metromierz...
Pozdrawiam,
Obiecuje wkleić zdjęcia .... wkrótce.
VINSON 500