Udal sie bardzo

. Blota i wody jest w opor. Bylo jednak jeszcze duzo grubego lodu, ktory musielismy rozbijac jak lodolamacze

. Lekko nie bylo, na jednej z przepraw zalal sie Bruinek, po reanimacji odpalil, ale potem Zbiku chcial udowodnic wyzszosc Hondy w tym samym miejscu, ale tez polegla... Reanimacja pomogla i ruszylismy dalej.
Na jednym z rozlewisk Wisly byl nagly uskok i Honda zaczela odplywac z pradem

jak boja. Jeszcze tak wystraszonego Zbika nie widzialem

stal prawie po szyje w wodzie i trzymal ja tylko za tylni bagaznik. Szybkie podpiecie linki i wyciagnelismy ja na brzeg. Znowu powtorka reanimacji i odpalila, ale zapomnielismy sprawdzic oleju w silniku... Po kilkuset metrach zaczela przerywac. Po kontroli oleju okazalo sie, ze w silniku nie jest nawet "kawa z mlekiem" tylko "biala farba emulsyjna". No i niestety Foreman musial wrocic do bazy na lince. W garazu szybko plukanie silnika i bedzie dobrze. Jeszcze pozostanie zmiana oleju w dyfrach.
Bylo zaje*****, pomijajac przytopienie.
pzdr,
hawranek