Polaris RZR w Bieszczadach
Polaris RZR w Bieszczadach
KINGSAJZ dla każdego!!!!
I kilka słów z mojej strony...
Dziekując Prezziemu i POLSON'owi oraz Grzegorzowi za przyzwolenie skorzystania z QuadzikoWozu w tym czasie podzielę się swoją opinią po kilkudniowym obcowaniu w trudnych warunkach górskich w Bieszczadach...
Oczywiście nawiązując do technicznego opisu Sheltona z linku na ATV Polska - swoimi zdjęciami niestety nie dysponuję, bo deszczowe warunki nie pozwoliły pogodzić jednozałogową jazdę i robienie zdjęć jednocześnie.
A zatem...
Polaris RZR 800 – Alternatywa…
Poza wspomnianymi już „bolączkami” natury technicznej dodam kilka słów dotyczących trakcji i komfortu jazdy…
W ciągu kilku ostatnich dni "majówkowych" w dość wymagającym i trudnym górskim terenie mieliśmy okazję testować pojazd "quado-podobny"...
Polaris RZR 800 czyli mała i zgrabna terenówka na podzespołach quada wykonała robotę w terenie na 5 z (-).
5-tka bo pracowała dzielnie i nie dała się zrzucić z ostrych podjazdów, trawersów, mega olbrzymich kolein… „Minusik” niestety za "bolączki" wieku dziecięcego, czyli głównie niedopracowana elektryka która nikła w oczach a szukać jej trzeba było dość długo...
Na pierwszy rzut oka „Rejzer” faktycznie brzmi ostrzej i jego design ma równie ciekawy, ostry wygląd.
Klatka a raczej stelaż kapotażowy pozwala w miarę wygodnie wsiąść do pojazdu i sprawia wrażenie solidnie wykonanego „zestawu ochronnego”. W moim pojeździe opcjonalnie została doposażona w daszek oraz przednią szybę. O ile daszek z materiału „skayo-podobnego” raczej nie będzie tolerował najeżdżanych gałęzi o tyle doskonale chroni przed deszczem i sypiącym spod kół błotem. Szyba czołowa faktycznie mogła by być wyposażona w jedną ręcznie operowaną wycieraczkę - nawet rodem z wojennych Gazików, UAZów czy Willysów – pozwoliła by oczyścić szybę choćby prowizorycznie ale bez wysiadania z pojazdu!
Do samej „klatki” we wnętrz dodałbym tylko dodatkowe uchwyty dla rąk nad głową i za plecami pasażera, które przydały by się przy stromych trawersach, zjazdach i podjazdach aby poprawić komfort pasażera. Siatki boczne chroniące przedział „kabiny” zaczepiane są na trzy klamry które tylko pozornie dają poczucie trzymania kierowcy i pasażera, ale i nie po to służą aby trzymać ciało bo od tego są pasy oraz pałąki wychodzące ze stelaża chroniące ramiona. Siatka natomiast raczej ma służyć ochronie przed wyciąganiem rąk i nóg na boki pojazdu lub ich wypadnięciu przy rolowaniu…
Skoro wspomniałem o pasach bezpieczeństwa to w miejsce 3-punktowych pasów raczej zasadniejsze znalazły by się pasy szelkowe trzymające całe ciało dość solidnie przypasane do całkiem wygodnego fotela z zagłówkiem. Do tego mechanizmy naciągające pasy nie będą narażone na zachlapanie błotem czy dostaniu się kamieni i tym samym nie będą blokowały pasów. Klamry zaczepowe mogły by być podejrzane rodem ze strażackich samochodów, bowiem wypięcie zaczepu pasów w brudnych i grubych rękawicach nieco utrudniać będzie ich obsługę.
Ale tu już tuningowcy będą wiedzieli co mają zrobić.
Kierownica doskonale leży w rękach, pokryta jest skórą, lecz może się ślizgać w dłoniach bez rękawiczek gdy nasiąknie wodą, a już na pewno będzie się ślizgać gdy poczuje błoto. Natomiast jest wyposażona w ciekawy i funkcjonalny mechanizm - regulację wysokości położenia koła kierownicy z amortyzatorem – w tej funkcji jest to hamulec położenia kolumny kierownicy.
Pierwsze wrażenie po usadowieniu się za kierownicą daje odczuć myśl konstruktorów.
Duży, czytelny, przyjemnie dla oka i nie rażący w nocy podświetlony zegar Polarisa skierowany pod lekkim kątem w kierunku kierowcy, przełączniki napędu 4WD i świateł są pod ręką, dźwignia zmiany biegów podobnie. Poniżej jej praktyczne dwa głębokie przetłoczenia w obudowie na butelki z napojami oraz dostępna z siedzenia kieszeń pod fotelem kierowcy.
Po stronie pasażera uchwyt z regulacją głębokości do trzymania się rękoma. Ot taka sztywna kierownica z manetkami…
O dziwo pomimo dość „quadowych” rozmiarów RZR’a w przedziale kierowcy i pasażera jest dość imponująca wygoda dla załogi.
Podłoga mogła by być wyposażona we wklejone plastikowe maty lub choćby wycieraczki do butów (w ciężarówkach podobne znajdują się na wewnętrznych częściach błotników tzw. maty anty rozbryzgowe). Ubłocone buty nie ślizgały by się po gładkiej plastikowej podłodze i łatwo by je wypłukać wodą z błota. Może warto o tym pomyśleć.
Bolączką jest dość „miękki” pedał gazu. Sprężyna powrotna pedału gazu nie hamuje na podskokach w terenie nawet ciężaru stopy uzbrojonej w ciężki but. Stąd niekorzystne podskoki i szarpnięcia powodowane nie precyzyjnym operowaniem stopy – sądzę że twardsza sprężyna wespół z matą antypoślizgową jako podłoże na podłodze wykluczy to zjawisko.
Faktycznie brakuje ręcznego i precyzyjnego cięgna gazu tuż przy kierownicy (a przydało by się takie rodem skopiowane z ciągników Ursusa tuż przy kierownicy), aby dostosować minimalną prędkość kroczącą pojazdu w trudnych warunkach bez ryzyka przypadkowego dociśnięcia pedału stopą.
Fotele całkiem przyzwoite i trzymające ciało, dość łatwo wyjmują się z uchwytów, natomiast do regulacji w kierunku podłużnym (od i do kierownicy) potrzebny jest już „imbusik” którym po zwolnieniu 4 śrubek ustawiamy wymaganą odległość. Regulacja odległości fotela niestety wymaga jego wyjęcia z RZR’a.
Zawieszenie działa sprawnie, jest dość sztywne, ale opinia fachowców jest taka a nie inna więc bez wnikania w szczegóły - wymaga modyfikacji, bo przy swojej wadze te akurat komponenty z quada wymagają poprawy.
Układ stabilizacji nie mniej bardzo pomaga w trudnym terenie – miejscami ponad metrowe koleiny (co widać na zdjęciach) musiałem brać pomiędzy koła, stąd jedna część spokojnie jadąc po środku kolein stabilizowała koła, które szły w tym momencie maksymalnie na tzw. „doskonałości opon” i nie pozwoliła się stoczyć z bardzo mocnego najazdu w głąb koleiny. Tu precyzja opanowania kierownicy wsparta olbrzymimi właściwościami trakcyjnymi RZR’a, nie tnie błota i stromizny staczając pojazd w koleinę, lecz idzie w ślad za kierownicą.
„Rejzer” pomimo swej długości posiada doskonały kąt natarcia, dzięki daleko wysuniętym kołom. Ogranicza go jedynie dłuższy niż u quadów rozstaw osi i szeroka podłoga, nie mniej wspina się doskonale. Podobnie jest z kątem zejścia, gdzie krótki zwis ramy nie wystaje za koła pojazdu.
Bolączką dobierania środka ciężkości jest niecentralnie umieszczony silnik w tylnej części pojazdu tuż za plecami foteli i lekki przód, stąd tendencja do „odklejenia” się na stromych podjazdach, nie mniej przy zjeździe jest to zjawisko odwrotne i pomocne kierowcy.
Absolutnie do modyfikacji jest ochrona filtra powietrza i wylot z tłumika. O ile sam tłumik ma dość duże „gardło” aby tędy woda mogła zalać silnik przy brodzeniu w wodzie z niewielkim kolankiem blokującym wodę, to nadal jestem przekonany aby kawałkiem rurki wynieść wylot wydechu kilkanaście cm powyżej oryginału.
Jak na kilka dni spędzonych w ciężkim terenie Bieszczad moich kilka słów na temat „Rejzera” dołączam do i tak skromnego opisu Sheltona.
Nie mniej chóralnie doszliśmy do wniosku, że jest to „doskonały fundament” dla bardzo ciekawego, szalenie ambitnego pojazdu i przy wykonaniu kilku niezbędnych przy nim prac i modyfikacji będzie to pojazd który przez szereg lat w swojej kategorii nie będzie miał absolutnie żadnej konkurencji.
Jednym słowem - sprzęt śmiga bryyylantowo
Dziekując Prezziemu i POLSON'owi oraz Grzegorzowi za przyzwolenie skorzystania z QuadzikoWozu w tym czasie podzielę się swoją opinią po kilkudniowym obcowaniu w trudnych warunkach górskich w Bieszczadach...
Oczywiście nawiązując do technicznego opisu Sheltona z linku na ATV Polska - swoimi zdjęciami niestety nie dysponuję, bo deszczowe warunki nie pozwoliły pogodzić jednozałogową jazdę i robienie zdjęć jednocześnie.
A zatem...
Polaris RZR 800 – Alternatywa…
Poza wspomnianymi już „bolączkami” natury technicznej dodam kilka słów dotyczących trakcji i komfortu jazdy…
W ciągu kilku ostatnich dni "majówkowych" w dość wymagającym i trudnym górskim terenie mieliśmy okazję testować pojazd "quado-podobny"...
Polaris RZR 800 czyli mała i zgrabna terenówka na podzespołach quada wykonała robotę w terenie na 5 z (-).
5-tka bo pracowała dzielnie i nie dała się zrzucić z ostrych podjazdów, trawersów, mega olbrzymich kolein… „Minusik” niestety za "bolączki" wieku dziecięcego, czyli głównie niedopracowana elektryka która nikła w oczach a szukać jej trzeba było dość długo...
Na pierwszy rzut oka „Rejzer” faktycznie brzmi ostrzej i jego design ma równie ciekawy, ostry wygląd.
Klatka a raczej stelaż kapotażowy pozwala w miarę wygodnie wsiąść do pojazdu i sprawia wrażenie solidnie wykonanego „zestawu ochronnego”. W moim pojeździe opcjonalnie została doposażona w daszek oraz przednią szybę. O ile daszek z materiału „skayo-podobnego” raczej nie będzie tolerował najeżdżanych gałęzi o tyle doskonale chroni przed deszczem i sypiącym spod kół błotem. Szyba czołowa faktycznie mogła by być wyposażona w jedną ręcznie operowaną wycieraczkę - nawet rodem z wojennych Gazików, UAZów czy Willysów – pozwoliła by oczyścić szybę choćby prowizorycznie ale bez wysiadania z pojazdu!
Do samej „klatki” we wnętrz dodałbym tylko dodatkowe uchwyty dla rąk nad głową i za plecami pasażera, które przydały by się przy stromych trawersach, zjazdach i podjazdach aby poprawić komfort pasażera. Siatki boczne chroniące przedział „kabiny” zaczepiane są na trzy klamry które tylko pozornie dają poczucie trzymania kierowcy i pasażera, ale i nie po to służą aby trzymać ciało bo od tego są pasy oraz pałąki wychodzące ze stelaża chroniące ramiona. Siatka natomiast raczej ma służyć ochronie przed wyciąganiem rąk i nóg na boki pojazdu lub ich wypadnięciu przy rolowaniu…
Skoro wspomniałem o pasach bezpieczeństwa to w miejsce 3-punktowych pasów raczej zasadniejsze znalazły by się pasy szelkowe trzymające całe ciało dość solidnie przypasane do całkiem wygodnego fotela z zagłówkiem. Do tego mechanizmy naciągające pasy nie będą narażone na zachlapanie błotem czy dostaniu się kamieni i tym samym nie będą blokowały pasów. Klamry zaczepowe mogły by być podejrzane rodem ze strażackich samochodów, bowiem wypięcie zaczepu pasów w brudnych i grubych rękawicach nieco utrudniać będzie ich obsługę.
Ale tu już tuningowcy będą wiedzieli co mają zrobić.
Kierownica doskonale leży w rękach, pokryta jest skórą, lecz może się ślizgać w dłoniach bez rękawiczek gdy nasiąknie wodą, a już na pewno będzie się ślizgać gdy poczuje błoto. Natomiast jest wyposażona w ciekawy i funkcjonalny mechanizm - regulację wysokości położenia koła kierownicy z amortyzatorem – w tej funkcji jest to hamulec położenia kolumny kierownicy.
Pierwsze wrażenie po usadowieniu się za kierownicą daje odczuć myśl konstruktorów.
Duży, czytelny, przyjemnie dla oka i nie rażący w nocy podświetlony zegar Polarisa skierowany pod lekkim kątem w kierunku kierowcy, przełączniki napędu 4WD i świateł są pod ręką, dźwignia zmiany biegów podobnie. Poniżej jej praktyczne dwa głębokie przetłoczenia w obudowie na butelki z napojami oraz dostępna z siedzenia kieszeń pod fotelem kierowcy.
Po stronie pasażera uchwyt z regulacją głębokości do trzymania się rękoma. Ot taka sztywna kierownica z manetkami…
O dziwo pomimo dość „quadowych” rozmiarów RZR’a w przedziale kierowcy i pasażera jest dość imponująca wygoda dla załogi.
Podłoga mogła by być wyposażona we wklejone plastikowe maty lub choćby wycieraczki do butów (w ciężarówkach podobne znajdują się na wewnętrznych częściach błotników tzw. maty anty rozbryzgowe). Ubłocone buty nie ślizgały by się po gładkiej plastikowej podłodze i łatwo by je wypłukać wodą z błota. Może warto o tym pomyśleć.
Bolączką jest dość „miękki” pedał gazu. Sprężyna powrotna pedału gazu nie hamuje na podskokach w terenie nawet ciężaru stopy uzbrojonej w ciężki but. Stąd niekorzystne podskoki i szarpnięcia powodowane nie precyzyjnym operowaniem stopy – sądzę że twardsza sprężyna wespół z matą antypoślizgową jako podłoże na podłodze wykluczy to zjawisko.
Faktycznie brakuje ręcznego i precyzyjnego cięgna gazu tuż przy kierownicy (a przydało by się takie rodem skopiowane z ciągników Ursusa tuż przy kierownicy), aby dostosować minimalną prędkość kroczącą pojazdu w trudnych warunkach bez ryzyka przypadkowego dociśnięcia pedału stopą.
Fotele całkiem przyzwoite i trzymające ciało, dość łatwo wyjmują się z uchwytów, natomiast do regulacji w kierunku podłużnym (od i do kierownicy) potrzebny jest już „imbusik” którym po zwolnieniu 4 śrubek ustawiamy wymaganą odległość. Regulacja odległości fotela niestety wymaga jego wyjęcia z RZR’a.
Zawieszenie działa sprawnie, jest dość sztywne, ale opinia fachowców jest taka a nie inna więc bez wnikania w szczegóły - wymaga modyfikacji, bo przy swojej wadze te akurat komponenty z quada wymagają poprawy.
Układ stabilizacji nie mniej bardzo pomaga w trudnym terenie – miejscami ponad metrowe koleiny (co widać na zdjęciach) musiałem brać pomiędzy koła, stąd jedna część spokojnie jadąc po środku kolein stabilizowała koła, które szły w tym momencie maksymalnie na tzw. „doskonałości opon” i nie pozwoliła się stoczyć z bardzo mocnego najazdu w głąb koleiny. Tu precyzja opanowania kierownicy wsparta olbrzymimi właściwościami trakcyjnymi RZR’a, nie tnie błota i stromizny staczając pojazd w koleinę, lecz idzie w ślad za kierownicą.
„Rejzer” pomimo swej długości posiada doskonały kąt natarcia, dzięki daleko wysuniętym kołom. Ogranicza go jedynie dłuższy niż u quadów rozstaw osi i szeroka podłoga, nie mniej wspina się doskonale. Podobnie jest z kątem zejścia, gdzie krótki zwis ramy nie wystaje za koła pojazdu.
Bolączką dobierania środka ciężkości jest niecentralnie umieszczony silnik w tylnej części pojazdu tuż za plecami foteli i lekki przód, stąd tendencja do „odklejenia” się na stromych podjazdach, nie mniej przy zjeździe jest to zjawisko odwrotne i pomocne kierowcy.
Absolutnie do modyfikacji jest ochrona filtra powietrza i wylot z tłumika. O ile sam tłumik ma dość duże „gardło” aby tędy woda mogła zalać silnik przy brodzeniu w wodzie z niewielkim kolankiem blokującym wodę, to nadal jestem przekonany aby kawałkiem rurki wynieść wylot wydechu kilkanaście cm powyżej oryginału.
Jak na kilka dni spędzonych w ciężkim terenie Bieszczad moich kilka słów na temat „Rejzera” dołączam do i tak skromnego opisu Sheltona.
Nie mniej chóralnie doszliśmy do wniosku, że jest to „doskonały fundament” dla bardzo ciekawego, szalenie ambitnego pojazdu i przy wykonaniu kilku niezbędnych przy nim prac i modyfikacji będzie to pojazd który przez szereg lat w swojej kategorii nie będzie miał absolutnie żadnej konkurencji.
Jednym słowem - sprzęt śmiga bryyylantowo
.:GALEON:.
_______________________________________
Ogień w sercu, diamenty na twarzy... a błoto na plecach...
_______________________________________
Ogień w sercu, diamenty na twarzy... a błoto na plecach...