Dakar 2007

Archiwum quadowych imprez, które odbyły się poza granicami Polski.
Awatar użytkownika
Krzysztof Wronowski
Posty: 1339
Rejestracja: pn 29 sie, 2005
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krzysztof Wronowski » czw 18 sty, 2007

Komornicki o rajdzie Dakar:

16.01.2007
TERAZ BĘDZIE ŁATWIEJ

Dzisiejszy etap był ostatnią, wyniszczającą afrykańską próbą. Wszyscy którzy przetrwali, pożegnali wielkie wydmy i hektary piachu. Pętla wokół Nemy była stosunkowo prosta i szybka, co doskonale widać po małych różnicach czasowych pomiędzy czołówką a wolniejszymi załogami. Trasa wiodąca do Dakaru prowadzić będzie teraz po szybkich, twardych szutrowych traktach gdzie tradycyjnie łatwo można w głupi sposób stracić dobrą pozycję. Teraz wszyscy będą oglądali krajobrazy bliższe cywilizacji a to, co miało się rozstrzygnąć na wielkiej Saharze skończyło się dzisiaj.
Doskonale widać to po zespole Mitsubishi, który wyraźnie zwolnił a Peterhansel z Alphandem zamiast gonić za wszelką cenę czujnie pilnowali swoich pozycji. Teraz nikt nie będzie ryzykował, no, chyba że ktoś z ogona postanowi zabłysnąć i pojedzie pełnym ogniem. Dzisiaj na pewno zabłysnął Al Attiyah ale jego wygrana wcale nie wynika tylko i wyłącznie ze spokojnego tempa asów Mitsubishi. Nasser nie raz udowodnił, że potrafi być bardzo szybki. W tegorocznym Dakarze kilka razy plasował się w ścisłej czołówce nawet na najtrudniejszych etapach. Inna sprawa to jego BMW. Niemiecka firma dopiero zaczyna raczkować po pustyni więc dystans do Mitsubishi jest zrozumiały. Nie można ot tak przeskoczyć wieloletniej legendy trzech diamentów. Co by nie mówić Niemcy uczą się bardzo szybko, chociaż za Odrą wcale nie ma pustyni. W „beemce“ zachwycił również Chicherit, który jechał bardzo szybko i skutecznie. Niestety przesadził, ale za to akurat nie można winić samochodu. Było za szybko, i już.
„Fabryki“ to liga, która jest poza zasięgiem konkurencji. Jedynym „prywaciarzem“, który ma na nich sposób jest Schlesser. Jego buggy jest bardzo szybkie i nie jedyne, chociaż pozostałe „tylnonapędówki“ jadą z tyłu. Największe wrażenie zrobiły na mnie jednoosobowe buggy. Te auta w tym roku starują pierwszy raz. To takie swoiste połączenie samochodu i motocykla, tyle że z silnikiem Porsche. Kierowca musi zupełnie sam obsługiwać całą nawigację i jeszcze jechać. Szybko jechać. Faceci, którzy jadą tymi wynalazkami są po prostu niesamowici.
Niesamowici są również nasi chłopcy jadący Land Roverem. Albert z Jarkiem dachowali, rozbijali, przebijali, wypadali, ale jadą dalej i przed dotarciem do Dakaru powstrzymać ich może tylko jakiś wyjątkowo wredny pech. Limit tego ostatniego chyba jednak już wyczerpali. Podobne nadziej może mieć Hołowczyc, który tak jak mówiłem wcześniej, jedzie w systemie 0-1. Albo ma problemy, albo jest bardzo szybki. Dzisiaj jechał z problemami. Uszkodził półoś, stracił prawie dwie godziny i szanse na dobry wynik w generalnce. Może uda mu się przeskoczyć o jedną dziesiątkę do góry w wynikach, ale jego Nissan też nie jest niezniszczalny. Konsekwentnie i skutecznie jedzie za to Czachor, który dzisiaj był 16-ty. W klasyfikacji generalnej jest na dwunastej pozycji ale do poprzedzającej go dwójki nie traci zbyt wiele, więc może jeszcze zaatakuje.
Do mety w Dakarze zostało jeszcze pięć etapów. Będzie dużo łatwiej, ale wszyscy, którzy za szybko się odprężą mogą tego żałować. W Dakarze nie ma nic pewnego, no, może poza wjazdem na rampę na mecie…
A jutro dzien relaksu,odcinek dojazdowy.
16.01.2007 JUŻ PO WSZYSTKIM?

Wczorajszy etap z Tichit do Nemy był drugą częścią maratonu bez pomocy serwisów. Wielu kierowców wyjątkowo dotkliwie przekonało się o tym, że maraton trzeba przejechać rozważnie. Na dzisiejszą próbę wyjechali mocno zniszczonymi i zmęczonymi maszynami. 494km wczorajszego odcinka to szybka, piaskowo-kamienista próba. Poniedziałkowy etap okazał się być wielką katastrofą dla zespołu Volkswagena, którego szefostwo podobno uzależniło dalszy rozwój projektu Race Touarega w zależności od zwycięstwa w tym roku. Wiadomo że raczej na pewno Niemcy nie wygrają tegorocznej edycji. Oczywiście rajd trwa nadal i wszystko może się zdarzyć, ale De Villiers i Sainz nie mogą liczyć na to że Peterhansel i Alphand zaprzepaszczą prowadzenie.
Wystartował też Hołowczyc, który miał ogromne problemy w niedzielę. W niedzielny wieczór wielu postawiło na nim krzyżyk i puściło w świat informację, że Polak się wycofał. Każdy przejechany kilometr w warunkach rajdowych jest bardzo cenny, dlatego Hołek zrobił wszystko, żeby zmartwychwstać. Chociaż w klasyfikacji generalnej jest bardzo daleko, kręci niezłe czasy. Widać wyraźnie, że jedzie bardzo szybko, można powiedzieć... w systemie 0-1. Albo się rozpadnie, albo wykręci doskonały rezultat. Nie ulega wątpliwości że Hołek ciągle sprawdza wytrzymałość swojego Nissana i nie odpuszcza mu ani na moment.
Ogromnie cieszę się z dobrego wyniku Schlessera, który wygrał wczorajszą próbę a w generalce jedzie jako trzeci zaraz za asami Mitsubishi. Jean Louis to legenda i gwiazda Dakaru, która wciąż przypomina że jeszcze nie zgasła. W tym roku wycofał się główny sponsor i Schlesser wystawił tylko jeden samochód. Walka w pojedynkę z potęgą fabryk jest wyjątkowo niewdzięczna, ale na niektórych odcinkach Francuz pokazuje, że jego doświadczenie i Baggy jego konstrukcji może konkurować z największymi koncernami. Co klasa to klasa...
Nie można nie wspomnieć o naszych motorach. Jacek, największy z pośród polskich filozofów Dakaru jest nie do podrobienia i nie do pobicia! Myślę że jego systematyczność i zimny, wyrachowany umysł zapewni mu po raz kolejny miejsce w pierwszej dziesiątce. Markowi Dąbrowskiemu ciągle niestety dokucza stara kontuzja ręki, dlatego musi jechać mniej ryzykownie aby dojechać do mety.
Trzymamy kciuki …..
14.01.2007
Niedziela

SĄDNY DZIEŃ – ETAP PRAWDY

Dzisiejszy etap z Ataru do Tichit od początku budził wielki respekt. To jedna z najtrudniejszych i najdłuższych prób tegorocznego Dakaru. Krótka dojazdówka i aż 585 km odcinka specjalnego już na papierze budzą szacunek nie wspominając o bezposredniej konfrontacji twarzą w twarz.
Najszybszy dzisiaj Giniel De Villiers przebijał się przez pustynię ponad 7,5 godziny – to o czymś świadczy. Organizatorzy, być może celowo, największego etapowego zabójcę zaplanowali po dniu przerwy. Cała karawana ruszyła na trasę wypoczęta i zregenerowana – i zawodnicy i maszyny.
Pecha miał Hołowczyc, który jechał bardzo szybko popełnił błąd. Już po kilkunastu kilometrach, na kamienistym i krętym fragmencie uderzył w coś, co było zdecydowanie za twarde i oddało urywając tylni most. Uderzenie musiało być na prawdę potężne. Hołowczyc pogrzebał szanse na dobry wynik, ale udało mu się naprawić samochód. Nie wiem jak on to zrobił. Auto ruszyło w kierunku Tichit około 18:30, ale próba przejchania nocą 500km pustyni jest samobójcza. Pokonywanie wysokich wydm wygląda miej więcej tak: na podjeździe nie widać nic poza ciemnym niebem i tak na prawdę nie wiadomo kiedy wydma się urywa. Potem jest już tylko lot w dół. Światła samochodu wyznaczają jedynie wąski tunel i nikomu nie życzę tego, co czeka teraz Hołowczyca.
Nawet jeżeli Hołek jakimś cudem dotrze do mety, wcale nie ma gwarancji, że pojedzie dalej. Jutro start etapu jest praktycznie przy samym biwaku, więc będzie bardzo mało czasu na jakiekolwiek naprawy a sędziowie są bezwzględni. Podobną sytuację miałem podczas pierwszego Dakaru, w którym startowałem. Dotarliśmy na metę ale start zamknięto 45 minut przed naszym przyjazdem. Chociaż na miejscu byli jeszcze wszyscy sędziowie, nie było szansy na dalszą jazdę. Rajd się skończył.
Poważnie oberwał też Unimog Grześka i Rafała. Stracili całkowicie skrzynię biegów i sami nie byli w stanie naprawić auta na tyle, żeby podejmować dalszą walkę. Udało im się prowizorycznie zreanimować przekładnię i na pierwszym biegu toczą się do startu. Jedyne co im pozostało to dojechać do Dakaru po asfalcie.
Niedaleko miejsca, gdzie utknął Unimog, dachowali chłopcy w Land Roverze ale na szczęście nic poważnego się nie stało i jadą dalej. Niestety stracili światła. Nie wiem jak będą dalej podróżować w ciemnościach.
Na dzisiejszym etapie doskonale było widać kto jest mocny na wydmach. Na pozycji lidera utrzymał się De Villiers, który od początku był moim faworytem. Ostro zaatakowały Mitsubishi i to akurat nie dziwi, bo te auta zawsze lepiej radziły sobie w najtrudniejszych pustynnych wartunkach niż konkurencja. Kolejna rzecz to kierowcy. Peterhansel i Alphand to obecnie najbardziej doświadczeni zawodnicy jadący w czołówce. Sainz, który jechał doskonale stracił około godziny. Ducha wyzionęło wspomaganie kierownicy. Mimo tego Carlosowi należą się ogromne słowa uznania. Jedzie jak natchniony. Klasę pokazał również Al Attiyah, który ósmy etap skończył na doskonałej, czwartej pozycji. Nasser zawsze był bardzo szybki na wydmach i dzisiaj pokazał na co go stać. W pierwszej części etapu jechał nawet jako drugi mając przed sobą tylko fabrycznego Touarega De Villiersa.
Kolejne trzy etapy będą podobne do dzisiejszego, chociaż na pewno nie tak męczące. Będą również tym prawdziwym Dakarem – piaszczystym, ciężkim i niebezpiecznym.
Myślę, że dopiero rano będziemy wiedzieli jak naprawdę będzie wyglądała lista startowa następnego odcinka rajdu.
3fun - bo quady są naszą pasją

Awatar użytkownika
Krzysztof Wronowski
Posty: 1339
Rejestracja: pn 29 sie, 2005
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krzysztof Wronowski » czw 18 sty, 2007

Hołek już po kilkunastu kilometrach, na kamienistym i krętym fragmencie uderzył w coś, co było zdecydowanie za twarde i oddało urywając tylni most. Uderzenie musiało być na prawdę potężne. Hołowczyc pogrzebał szanse na dobry wynik, ale udało mu się naprawić samochód. Nie wiem jak on to zrobił. Auto ruszyło w kierunku Tichit około 18:30, ale próba przejchania nocą 500km pustyni jest samobójcza. Pokonywanie wysokich wydm wygląda miej więcej tak: na podjeździe nie widać nic poza ciemnym niebem i tak na prawdę nie wiadomo kiedy wydma się urywa. Potem jest już tylko lot w dół. Światła samochodu wyznaczają jedynie wąski tunel i nikomu nie życzę tego, co czeka teraz Hołowczyca.
Tego faceta należy podziwiać , w d.upie mam co większość o nim mówi , że gwiazda i itp, jest wielki...
3fun - bo quady są naszą pasją

Awatar użytkownika
Krzysztof Wronowski
Posty: 1339
Rejestracja: pn 29 sie, 2005
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krzysztof Wronowski » czw 18 sty, 2007

Za serwisem Rajdy4x4:

Dakar - zawodnicy Diverse Extreme Team o wczorajszym odcinku.


Albert Gryszczuk i Jarek Kazberuk, załoga Diverse Extreme TVN Turbo Team, są już coraz bliżej upragnionego celu. Dziesiąty etap rajdu Dakar ukończyli na 97. miejscu. Ich przygody, problemy i awarie sprzętu stanowią gotowy scenariusz do czwartej części przygód Indiany Jonesa. Dakar jest nieprzewidywalny, ale biorąc pod uwagę waleczność naszych zawodników, ta historia również może zakończyć się happy endem.

Etap w kształcie pętli na odcinku Nema-Nema stworzono z konieczności. Kiedy w listopadzie ubiegłego roku pojawiły się pogłoski, że rajdowa karawana może stać się celem terrorystów, organizatorzy podjęli decyzję o skróceniu fragmentu trasy przebiegającej przez terytorium Mali. W zastępstwie pojawiła się licząca 366 kilometrowa pętla, ze startem i metą pod miejscowością Nema. Większa część odcinka przebiegała szlakami z miękkiego piachu, ale kierowcy mieli też do pokonania sawannę. To zapowiedź kolejnego etapu, z którym załoga Diverse Extreme TVN Turbo Team zmierzy się już w czwartek.

„Etap okazał się trudny nie ze względu na długość, ale przede wszystkim z powodu wysokiej temperatury – ocenił Jarek Kazberuk. – Na pustyni było grubo ponad 30 stopni, a w kabinie pewnie jeszcze ze dwadzieścia więcej. Nie mamy okien bocznych, więc trochę powietrza wlatywało do środka. Jednak generalnie jechaliśmy jak w saunie. My się do tego szybko przyzwyczailiśmy, znacznie gorzej upał znosił samochód. Zaczęła przegrzewać się skrzynia biegów i silnik. Potem, już po kilku godzinach odmówiły posłuszeństwa liczniki odległości, tzw. haldy. Dlatego w niektórych miejscach, zwłaszcza w piachu, trzeba było jechać spokojniej.”

Albert Gryszczuk: „Najważniejsze, że trafiliśmy bez większych problemów do Nema. Każdy kilometr pokonanego piasku przybliża nas do mety w Dakarze, teraz jest już całkiem blisko. We środę mamy dojazdówkę i jedziemy do Ayoun, nadal w Mauretanii. Tam nocujemy i startujemy dopiero w czwartek rano. W praktyce mamy prawie dwa dni wolnego. Trochę odsapniemy przed ostatnimi etapami i końcówką w Senegalu.
3fun - bo quady są naszą pasją

Awatar użytkownika
Krzysztof Wronowski
Posty: 1339
Rejestracja: pn 29 sie, 2005
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krzysztof Wronowski » czw 18 sty, 2007

Z ostatniej chwili:
Jacek Czachor wykręcił 3 czas na dzisiejszym odcinku !!! :shock:
3fun - bo quady są naszą pasją

Awatar użytkownika
Krzysztof Wronowski
Posty: 1339
Rejestracja: pn 29 sie, 2005
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krzysztof Wronowski » pt 19 sty, 2007

Specjalnie dla portalu admoto.pl relacje prosto z rajdowych tras dostarcza Rafał Jemielita, który już po raz drugi uczestniczy jako korespondent w Rajdzie Dakar.

Jest on dziennikarzem pasjonujacym się szczególnie sportami motoryzacyjnymi. Kilka lat pracował w "Giełdzie Samochodowej", obecnie w miesięczniku "Playboy" :

2007-01-18

Mój bohater









Każdy ma swojego bohatera, z którym się utożsamia i którego chciałby naśladować. Rosjanie mieli kiedyś Pawkę Morozowa, który zadenuncjował rodziców (co zresztą później okazało się propagandową fabrykacją), a Niemcy kochali się w baronie von Richthofenie - romantycznym lotniku, który bez litości, ale z gracją i elegancją zabijał wrogich Anglików. To bohaterowie źli. Bo są też dobrzy, mili i zawsze chętnie widziani.



Moim bohaterem jest dziś Carlos Sainz. Hiszpana oglądałem wiele razy w rajdach WRC, dwa razy ścisnąłem mu prawicę, a raz przy śniadaniu zamieniliśmy kilka słów. Dlaczego go lubię? Proste. Bo jest najlepszym kierowcą rajdowym na świecie. Wprawdzie w historycznych rankingach i statystykach prześcignął go Sebastien Loeb, ale po prawdzie nie było innej możliwości - Hiszpan kilka lat temu zawiesił kask na kołku i odszedł na zasłużoną (sportową) emeryturę. To znaczy chciał odejść, bo potem przyszła propozycja z Volkswagena, żeby "El Matador" wsiadł w pustynnego Race Touarega i dał jeszcze Niemcom zwycięstwo nad Saharą. Sainz zaczął ostro i szybko się pustyni nauczył. Jeździ ostro, z ogniem, widowiskowo i co najważniejsze - skutecznie. W tegorocznym "Dakarze" miał znowu pecha i chyba tego rajdu nie zdoła wygrać, ale nie poddaje się i pędzi, pędzi jak wiatr. Wygrał już siedem etapów-oesów, a tego nie da się przecież kupić czy podrobić. Gdyby nie felerna elektronika, której nikt na oesie naprawić nie potrafił, na pewno dojechałby do Senegalu na najwyższym podium. Do końca rajdu zostały tylko trzy etapy, ale ja wierzę, że "El Matador" nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Założymy się?


Obrazek



po więcej odsyłam tu: http://www.admoto.pl/Dakar2007/dakar.asp
3fun - bo quady są naszą pasją

Awatar użytkownika
Krzysztof Wronowski
Posty: 1339
Rejestracja: pn 29 sie, 2005
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krzysztof Wronowski » sob 20 sty, 2007

Rajd Dakar: groźny wypadek Hołowczyca, problemy Czachora

Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin (Nissan Navara) mieli wypadek podczas 13. etapu Rajdu Dakar. Polski kierowca nie doznał poważnych obrażeń, ale został helikopterem przetransportowany do punktu medycznego w Tambakundzie. Jacek Czachor (KTM) pomylił trasę i stracił prawie 1,5 godziny do zwycięzcy Cirila Despresa (KTM).

Wśród kierowców samochodów etap wygrał Carlos Sainz (Volkswagen), drugi był Stephane Peterhansel (Mitsubishi) tracąc 26 s do Hiszpana. Peterhansel jest liderem rajdu w klasyfikacji generalnej, Sainz jest na 9 miejscu.

Do wypadku Hołowczyca doszło na 140. kilometrze odcinka specjalnego. Samochód wpadł w dziurę na trasie, a następnie przekoziołkował. Lekarz, który pojawił się na miejscu wypadku, nie stwierdził żadnych poważnych obrażeń u kierowcy i pilota.

Polak doznał stłuczenia klatki piersiowej i najprawdopodobniej ma pęknięte żebra. Helikopterem został przetransportowany do punktu medycznego w Tambakundzie, gdzie znajdowała się meta etapu.

Piątkowy etap był także pechowy dla lidera klasyfikacji generalnej Rajdu Dakar w rywalizacji motocyklistów, Marca Comy (KTM). Hiszpan miał wypadek na 56 kilometrze trasy, przewrócił się i doznał obrażeń głowy. Został przewieziony śmigłowcem do bazy rajdu skąd został zabrany do szpitala w Dakarze.

Coma nie stracił przytomności i przed odlotem do szpitala w Dakarze rozmawiał z menedżerem zespołu Repsol KTM, Jordim Arcaronsem. "Marc jest bardzo poobijany - powiedział Arcarons. - Czekają go badania w Dakarze, a potem w Barcelonie. Nie pamięta szczegółów wypadku. Mówił, że jechał poza drogą i uderzył w drzewo".

Coma zabłądził po 34 kilometrach jazdy po trasie odcinka specjalnego. W chwili wypadku pędził równoległą trasą do szlaku, którym poruszali się inni motocykliści. W tym czasie Jacek Czachor jechał razem z Hiszpanem.

żódło : wp.pl
3fun - bo quady są naszą pasją

Awatar użytkownika
Krzysztof Wronowski
Posty: 1339
Rejestracja: pn 29 sie, 2005
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krzysztof Wronowski » sob 20 sty, 2007

Czachor drugi na mecie 14. etapu



Jacek Czachor (KTM) zajął drugie miejsce na przedostatnim, czternastym odcinku specjalnym Rajdu Dakar o długości 225 km, zlokalizowanym na trasie etapu z Tambacounda do Dakaru w Senegalu. Polski motocyklista awansował na dziesiątą pozycję w klasyfikacji generalnej.



Po raz drugi w tegorocznej edycji Dakaru, Czachor znalazł się na podium, poprzednio był trzeci na 12. etapie. Wyniki kapitana Orlen Teamu są najlepszymi w historii polskich startów w najtrudniejszym rajdzie świata.



Podczas sobotniej próby Czachor przegrał tylko, o niewiele ponad dwie minuty, z Brazylijczykiem Jeanem De Azevedo. Trzeci był Łotysz Janis Vinters (KTM). Do zwycięzcy stracił pięć minut.



Prowadzący w klasyfikacji łącznej motocyklistów Francuz Cyril Despres (KTM) został sklasyfikowany w sobotę na piątym miejscu. W "generalce" wyprzedza o 36 minut rodaka Davida Casteu i o 53 min Amerykanina Chrisa Blaisa. Czachor traci do lidera cztery godziny i 24 minuty.



W nieoficjalnej jeszcze klasyfikacji 14. etapu Marek Dąbrowski był 28



Obrazek



żródło : PAP
3fun - bo quady są naszą pasją

Awatar użytkownika
Krzysztof Wronowski
Posty: 1339
Rejestracja: pn 29 sie, 2005
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krzysztof Wronowski » pn 22 sty, 2007

Dakar co chwila upomina się o ofiary , po ostatnim etapie zmarł na zawał motocyklista ...

Pamięci ich wszystkich...

1979 - Francuski motocyklista Patrick Dodin zginął w okolicach Agadeszu. Zawodnik przewrócił się a nie dopięty kask spadł mu z głowy.

1982 - Holender Bert Oosterhuis, jadący Yamahą, zmarł w wyniku obrażeń doznanych podczas upadku.

1983 - Kolejny motocyklista, Francuz Jean-Noel Pineau, zabił się na bardzo szybkim, utwardzonym odcinku trasy w pobliżu Ouagadougou.

1986 - Na terenie Francji, w pobliżu Sete, zginął, potrącony przez samochód na trasie dojazdowej, japoński motocyklista Yasuo Kaneko

- W katastrofie helikoptera w pobliżu Gourma-Rharous, na granicy Nigru, zginął twórca Rajdu Dakar Thierry Sabine oraz cztery towarzyszące mu osoby - piosenkarz Daniel Balavoine, dziennikarz Nathaly Odent, pilot Francois-Xavier Bagnoud i radiotelegrafista Jean-Paul Lefur.

1988 - Holender Kees Van Loevezijn, nawigator załogi ciężarówki DAF zginął na miejscu, gdy wypadł z kabiny.

- Francuz Patrick Canado, pilot załogi samochodu terenowego, poniósł śmierć w kolizji z innym autem biorącym udział w rajdzie.

1991 - Francuz Charles Cabannes, kierowca ciężarówki serwisowej, został śmietletnie postrzelony na terenie Mali.

1992 - Koło Sabhy w Libii Francuzi Jean-Marie Sounillac i Laurent Le Bourgeois, zginęli w kraksie samochodu serwisowego.

- Znany francuski motocyklista Gilles Lalay, odniósł śmiertelne obrażenia w kolizji z autem ekipy medycznej rajdu, na trasie dojazdowej.

1994 - Motocyklista belgijski Michel Sansen, zginął w wypadku na trasie dojazdowej.

1996 - Na trasie z Foum El Hassan do Smara Francuz Laurent Gueguen zginął w wyniku eksplozji swej ciężarówki.

1997 - Motocyklista - amator, Francuz Jean-Pierre Leduc zabił się na trasie na terenie Mali.

2002 - Francuz Daniel Vergnes, główny mechanik zespołu Toyoty, poniósł śmierć w wypadku drogowym na trasie dojazdowej w Mauretanii.

2003 - Pilot załogi Toyoty, 48-letni Francuz Bruno Cauvy zginął w kraksie na trasie dziesiątego etapu rajdu.

2005 - Hiszpański motocyklista Jose Manuel Perez zmarł po czterech dniach od upadku na trasie siódmego etapu

- Włoski motocyklista Fabrizio Meoni zmarł w wieku 47 lat w wyniku zatrzymania akcji serca, podczas 11 etapu.

2006 - Australijski motocyklista Andy Caldecott zginął w wyniku upadku na 250. kilometrze dziewiątego etapu, prowadzącego z Nawakszut do Kiffy w Mauretanii.

2007 - Na 142. kilometrze czwartego etapu z El Rachidii do Warzazatu w Maroku zginął 29-letni motocyklista Emer Symons. Pochodzący z RPA zawodnik debiutował w tej imprezie.

- Po ukończeniu 14. etapu na drodze dojazdowej do biwaku
w pobliżu Dakaru w Senegalu zmarł na atak serca 42-letni francuski motocyklista Eric Aubijoux.

[']
3fun - bo quady są naszą pasją

Awatar użytkownika
Krzysztof Wronowski
Posty: 1339
Rejestracja: pn 29 sie, 2005
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Krzysztof Wronowski » wt 23 sty, 2007

I po Dakarze 2007

Wyniki 29. Rajdu Dakar

MOTOCYKLE - generalna (ukończyło 132 zawodników)

1 002 DESPRES (FRA) KTM 51:36:53
2 008 CASTEU (FRA) KTM 52:11:12 + 00:34:19
3 009 BLAIS (USA) KTM 52:28:59 + 00:52:06
...
10 016 CZACHOR (POL) KTM 56:00:57 + 04:24:04
24 017 DABROWSKI (POL) KTM 60:58:02 + 09:21:09


"Production" (ukończyło 33 zawodników)

1 023 VINTERS (LAT) KTM 54:21:14
2 024 STANOVNIK (SLO) KTM 58:11:41 + 03:50:27
3 116 VINTERS (LAT) KTM 58:44:46 + 04:23:32

-- do 250 ccm (brak)


-- 251 - 450 ccm (ukończyło 9 zawodników)
1 092 DE GROOT (HOL) HONDA 67:41:19
2 204 TORUNLAR (TUR) KTM 70:15:31 + 02:34:12
3 152 RONCONI (ITA) YAMAHA 70:30:53 + 02:49:34

-- pow. 450 ccm (ukończyło 24 zawodników)
1 023 VINTERS (LAT) KTM 54:21:14
2 024 STANOVNIK (SLO) KTM 58:11:41 + 03:50:27
3 116 VINTERS (LAT) KTM 58:44:46 + 04:23:32


"Super Production" (ukończyło 93 zawodników)

1 002 DESPRES (FRA) KTM 51:36:53
2 008 CASTEU (FRA) KTM 52:11:12 + 00:34:19
3 009 BLAIS (USA) KTM 52:28:59 + 00:52:06
...
9 016 CZACHOR (POL) KTM 56:00:57 + 04:24:04
20 017 DABROWSKI (POL) KTM 60:58:02 + 09:21:09

-- do 250 ccm (brak)


-- 251 - 450 ccm (ukończyło 50 zawodników)
1 010 RODRIGUES (POR) YAMAHA 54:07:34
2 020 MARCHINI (FRA) YAMAHA 54:37:20 + 00:29:46
3 085 BETHYS (FRA) HONDA 55:03:26 + 00:55:52

-- pow. 450 ccm (ukończyło 43 zawodników)
1 002 DESPRES (FRA) KTM 51:36:53
2 008 CASTEU (FRA) KTM 52:11:12 + 00:34:19
3 009 BLAIS (USA) KTM 52:28:59 + 00:52:06
...
6 016 CZACHOR (POL) KTM 56:00:57 + 04:24:04
10 017 DABROWSKI (POL) KTM 60:58:02 + 09:21:09



"Quad" (ukończyło 6 zawodników)

1 260 MACHACEK (CZE) YAMAHA 71:40:26
2 261 AVENDANO (ESP) SUZUKI 76:55:15 + 05:14:49
3 256 PENA (ESP) CAN - AM 78:18:58 + 06:38:32

-- do 400 ccm (ukończył 1 zawodnik)
1 261 AVENDANO (ESP) SUZUKI 76:55:15

-- pow. 401 ccm (ukończyło 5 zawodników)
1 260 MACHACEK (CZE) YAMAHA 71:40:26
2 256 PENA (ESP) CAN - AM 78:18:58 + 06:38:32
3 252 MOREL (FRA) CAN - AM 80:41:33 + 09:01:07


===================================================================================================

SAMOCHODY - generalna (ukończyło 109 zalóg)

1 302 PETERHANSEL (FRA)/ COTTRET (FRA) MITSUBISHI 45:53:37
2 300 ALPHAND (FRA) / PICARD (FRA) MITSUBISHI 46:01:03 + 00:07:26
3 310 SCHLESSER (FRA) / DEBRON (FRA) SCHLESSER 47:27:34 + 01:33:57
...
94 489 GRYSZCZUK (POL) / KAZBERUK (POL) LAND-ROVER 91:29:07 + 45:35:30


"Super Production" (ukończyło 95 załóg)
1 302 PETERHANSEL (FRA) / COTTRET (FRA) MITSUBISHI 45:53:37
2 300 ALPHAND (FRA) / PICARD (FRA) MITSUBISHI 46:01:03 + 00:07:26
3 310 SCHLESSER (FRA) / DEBRON (FRA) SCHLESSER 47:27:34 + 01:33:57
...
83 489 GRYSZCZUK (POL) / KAZBERUK (POL) LAND-ROVER 91:29:07 + 45:35:30

-- 4x4 petrol (ukończyło 47 załóg)
1 302 PETERHANSEL (FRA) / COTTRET (FRA) MITSUBISHI 45:53:37
2 300 ALPHAND (FRA) / PICARD (FRA) MITSUBISHI 46:01:03 + 00:07:26
3 306 MASUOKA (JAP) / MAIMON (FRA) MITSUBISHI 48:38:08 + 02:44:31
...
43 489 GRYSZCZUK (POL) / KAZBERUK (POL) LAND-ROVER 91:29:07 + 45:35:30


4x4 twin petrol (brak)


-- 4x4 diesel (ukończyło 38 załóg)
1 305 MILLER (USA) / PITCHFORD (AFS) VOLKSWAGEN 48:03:53
2 309 AL ATTIYAH (QAT) / GUEHENNEC (FRA) BMW 49:25:36 + 01:21:43
3 313 SOUSA (POR) / SCHULZ (ALL) VOLKSWAGEN 51:04:31 + 03:00:38


--2 driving wheels (ukończyło 10 załóg)
1 310 SCHLESSER (FRA) / DEBRON (FRA) SCHLESSER 47:27:34
2 318 HENRARD (BEL) / BECUE (BEL) VOLKSWAGEN 54:22:06 + 06:54:32
3 368 ERRANDONEA (FRA) / GARCIN (FRA) BUGGY 55:16:03 + 07:48:29


"Mass-produced" (ukończyło 13 załóg)
1 340 MITSUHASHI (JPN) / MIURA (JAP) TOYOTA 60:24:26
2 343 STRUGO (FRA) / FERRI (FRA) NISSAN 60:56:23 + 00:31:57
3 325 CHABOT (FRA) / PILLOT (FRA) TOYOTA 62:51:55 + 02:27:29

-- 4x4 petrol (ukończyły 3 załogi)
1 343 STRUGO (FRA) / FERRI (FRA) NISSAN 60:56:23
2 345 BELMONDO (FRA) / LENEVEU (FRA) NISSAN 64:55:11 + 03:58:48
3 376 BESSON (FRA) / KORNSTEIN (unk) MERCEDES 84:31:48 + 23:35:25

-- 4x4 diesel (ukończyło 10 załóg)
1 340 MITSUHASHI (JPN) / MIURA (JAP) TOYOTA 60:24:26
2 325 CHABOT (FRA) / PILLOT (FRA) TOYOTA 62:51:55 + 02:27:29
3 346 YAMADA (JAP) / ARAKAWA (JAP) OYOTA 64:46:05 + 04:21:39

"Open" (ukończyła 1 załoga)
1 320 GORDON (USA) / GRIDER (USA) HUMMER 52:57:44

-- scoring regulations (ukończyła 1 załoga)
1 320 GORDON (USA) / GRIDER (USA) HUMMER 52:57:44

-- 4x4 (brak)

=====================================================================================================

CIĘŻARÓWKI - generalna (ukończyło 60 załóg)

1 501 STACEY (HOL) / GOTLIB (BEL) / DER KINDEREN (HOL) MAN 54:03:05
2 527 MARDEEV (RUS) / BELYAEV (RUS) / NIKOLAEV (RUS) KAMAZ 57:13:57 + 03:10:52
3 512 LOPRAIS (CZE) / GILAR (CZE) TATRA 58:48:35 + 04:45:30

"T4" (ukończyło 60 załóg)
1 501 STACEY (HOL) / GOTLIB (BEL) / DER KINDEREN (HOL) MAN 54:03:05
2 527 MARDEEV (RUS) / BELYAEV (RUS) / NIKOLAEV (RUS) KAMAZ 57:13:57 + 03:10:52
3 512 LOPRAIS (CZE) / GILAR (CZE) TATRA 58:48:35 + 04:45:30

-- 4x4 production

-- 6 to 8 wheel
3fun - bo quady są naszą pasją

ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy zagraniczne”