Miałem dwa wyjscia, kontrolowany zjazd powolny i relatywni szybki zjazd na H.
Bomba hamuje GENIALNIE silnikiem, ale zdjecydowałem się na pierwszy wariant.
Miejsce jest kraterem po zapadnięciu się poddziemnej kopalni. Sciany są porażającej pochyłości a ta była najłagodniejsza i nadawała się do zjazdu.
Zacząłem na quadzie ale, po ok 5 m, zablokowałem hamulec i zszedłam z maszyny. Zrobiło się niefajnie. Mało brakowało a bym strzelił rolke przez przód.
Tutaj okazało się ,że rozwiazania Bomby są genialne:
1. Klamka jest jedna do przednich i tylnych kół.
2. Klamka ma BLOKADĘ!
Co z tego wynika?
siedziałem , kucając jedną nogą na lewym stopniu bomby trzymając klamkę i próbując zapobiec skręceniu kól...druga noge miałem na ziemi
Podłoże było niestety dość sypko-piaszczyste a nachylenie takie, że z najwiekszym trudem udawało się hamować, bo quad zaczynał staczać się mimo to w dół. Do tego nachylenie było tak silne, że mimo mocnego uścisku nie mogłem w pełni dociskac klamki i blkować kół (może dobrze)
Od czasu do czasu któreś koło trafiało na wiekszy opór i z ogromną siła chciało skręcać. Gdyby tak się stało, kilkunastometrowa rolka byłaby nieunikniona.
Ostatnie 10m prawie pusciłem hamulec bo było juz bardzo niefajnie. Hamując silnikiem quad zjechał na dół.
Gdybym został na quadzie, pewnie bym rolował...chyba, żebym naprawdę szybko to pokonał, bo wypłaszczenie było dosć łagodne.....
Modlitowom nie było końca.....byłem sam a do bazy było ze 25 km...do najbliższej osady min. 5km.
W tym samym zapadlisku miałem jeszcze jedną podobną przygodą, ale tam miałem inny problem. Znalazłem się pomiędzy quadem a drzewem na ostrym zjeździe, bo zbocze poza swoją stromością, było jeszcze dziurawe i quad położył się trochę na bok...ale zablokowałem klamkę i zrobiłem koalę wokół drzewa przedostając się na jego druga stronę....
taki to miły weekend.....a właściwie jego pierwsza część. Druga, sobotnia wkrótce...