[DB] "DZICZ BIESZCZADZKA"
Witam,ja rowniez oceniam impreze jako udana choc troche przesadzona skala trudnosci chyba dla obu tras,ale coz pewnie nastepnym razem powiemy ze pierwsza dzicz byla najlzejsza.dzieki dla wszystkich ktorzy nam pomagali,w szczegolnosci dla seby i buły za ustapienie miejsca.szkoda ze nie było podanej punktacji przed rozdaniem nagród bo napewno wplynelo by to na wynik koncowy,lukaszu mimo wszystko czekamy na zajecie stanowiska w sprawie karty darka,do zobaczenia na nastepnej imprezie
Wreszcie znalazłem chwilke czasu wiec wydam moja prywatna opinie ta temat rajdu.
Jesli chodzi o sam teren to prawda jest taka ze był to najtrudnijszy rajd na jakim byłem. A byłem na wielu.
Teren niesamowicie wymagajacy, techniczny i momentami niebezpieczny.
Do tej pory Poland Trophy osiagneło poziom trudnosci który wydawał sie nie do przeskoczenia ale DZICZ była jeszcze trudniejsza.
To nie znaczy ze z czyms sobie nie dawalismy rady, bo wszystko było do zrobienia i wszystko dało sie zrobic ale poziom prób i ich czestotliwość była jak do tej pory niespotykana.
Powiem szczerze że jak zobaczyłem co nam przygotował organizator to sie przeraziłem i to tylko o innych zawodników. Kazdy ma rózne doswiadcznie w rajdach i jedzie na róznym sprzecie. Fakt że wszyscy w miare równo jechali i obyło sie bez nieszczesliwych wypadków i połamanych quadów to jest naprawde godne uznania.
WSZYSCY KTORZY JECHALI TA TRASA I POKONYWALI KOLEJNE, CO RAZ TO TRUDNIEJSZE PROBY MOGA BYC Z SIEBIE W 100% USATYSWAKCJONOWANI.
Bralismy udział panowie w najtrudniejszym rajdzie.
Jesli chodzi o nasz team czyli MARKUS, BRYLAND, BUJANSKI to wszystko przebiegało bardzo sprawnie, skutecznie , chodz dla mnie odrobine za wolno. (po PT jestem przyzwyczajony do wiekszego cisnienia i szybszego, bardziej nerwowego pokonywania trasy. )
Rozumielismy sie bez słów. Kazdy wiedział co do niego nalezy i co ma robic.
Ja nawigowałem, pierwszy przejezdzałem dana próbe, oceniałem co i jak. Jacek Bujański zajoł sie kierowaniem i wykonywaniem uprzezy alpinistycznych, upuszczaniem quadów itp.(zreszta niesamowicie skutecznie) a Bryland pomagał wszystkim jak mogł, doradzał asekurował i pierwszy zucał sie do morderczej roboty.
Nocny odcninek zaczelismy naprawde dobrze , wszysko szło szybko i sprawnie az do momentu kiedy praktycznie w jednym czasie zarówno moja jak i Jacka WARN odmówiły posłuszeństwa.
Stracilismy około godziny na próby reaniamacji wincha a połowicznym skutkiem. Jacek swojego ponownie uruchomił, ale ja juz juz nie.
Jadąc na jedym winchu w dwa quady nastepuje jednak kolejny problem. Nie wiadomo jak wkrecam w przenie koło line Jacka który ja koło mojego quada rozwinoł i ..........urywam drazek kierowniczy.
Koła rozjechały sie w dwa rózne kierunki. Myslałem ze na do tej pory zdobytych dwóch pieczatkach moj udział w rajdzie sie zakonczył.
Decyzja. Rezygnuje z dalszej jazdy, wypychamy quada po za tasmy w błocie na dnie wawozu a chłopaki juz beze mnie jada dalej.
Nie do końca sie moge pogodzic ze po trzech godzianacj jazdy mój udział ma sie zakonczyć. Postanawiam sie nie poddawac jednak.
O pierwszej w nocy wykrecam drazek na trasie . Zostawiam quada, dostaje sie jakos do wioski, i zaczynaja sie poszukiwania jakiegos spawacza.
Godzine pozniej wybudzamy jakiegos tubulca ze snu ,proszac o pospwawanie urwanegio drazka.
Z nieukrywaną, niechecia owy pan, rozkłada spawareke i w 30 minut wszystko ładnie naprawia.
Podziwiam tego człowieka i jestem mu bardzo wdzieczny. U nas to bym w dzien na pomoc nie mógł liczyć.
Po drodze zabieram druga wyciagarke z bazy i wracam do trase. Z ledwoscia w ciemnosicach odnajduje mojego quada.
Wymiana drazka i wyciagarki w padajacym deszczu ciemnosciach i MŁACE które przelewała sie sie wszedzie, nie nalezy do przyjamnych ani łatwych zadań.
Mijajacy mnie zawodnicy staraja sie mi pomoc chociaż lepszym oswietleniem terenu, za co im dziekuje.
Juz robiło sie powoli widno gdy siadam ponownie na quada. O dziwo nowo założona wyciagarka TEZ NIE DZIAŁA. Załamałem sie.
Bez wincha wyjazd z tego wawozu jest niemozliwy.
Pomagaja mi POLARISY!!! Wyciagaja mnie swoimi "cieżarówkami" He he, Za co również chciałem im podziekować.
Jestem po piatej rano w bazie. Moj team po skonczeniu trasy spi. Ja zawijam rekawy i biore sie za ponowne uruchomienie wyciagarki.
Z dwóch przekazników składamy ( z kolega którego nie nam imienia) jeden. Dokrecam spawany drazek.
Z naprawami schodzi mi do 9.00 rano. O 10 mamy start. Szybka kawa, zmiana ciuchów i pomimio zdziwienia mojego teamu jestem gotowy do odcinka dziennego.
Na drugi dzien juz nie mamy zadnych problemów technicznych wszystko pokonujemy w mire szybko az do momentu napotkania TREWERSU.
70 metrówy trawers o kącie nachylenie około 60 stopni i poprzecznych nierownosiciach skutecznie zabiera nam ponad dwie godziny cennego czasu. Był to najtrudniejszy trawers jaki kiedykolwiek robiłem.
Jesteśmy jedyna załoga która go przejezdza.
Tego dnia zdobywamy 7 lub 8 pieczatek.
W kalsyfikacji końcowej zajmuje czwarte miejsce z 5 minutami strat do trzeciego.
No cóż gdyby nie awaria i wycofanie sie z odcinka nocnego było by na pewno lepiej.
Co do samej organizacji wszyscy wiemy ze nie było idealnie. Ale Łukasz o nich juz wie, zdaje sobie z nich sprawe i napewno bedzie sie starał w nastepnej edycji poprawic.
Plusami tego miejsca jest na prawde doskonały teren do jazdy, uprzejmi i mili ludzie (czego u nas nie ma). brak konfliktów z Policja i innymi władzami.
Z rajdu jestem bardzo zadowolony pomimo awarii i lekkiego niedosytu z ilości przejechanych kilometrów, na pewno jesli bedzie mozliowosc tam wróce.
Jeszcze raz dziekuje organizatorowi, Brylantowi, Jackowi i wszystkim tym którzy starali sie mi w jakis sposób pomóc.
Na zakonczenie chciałem dodac ze chłopaki na "ciezarówkach" czyli polarisy sa naprawde w pożadku. Uprzejmi, życzliwi z poczuciem humoru.
Gdyby jeszcze zmienili marke quadów na jakich jeżdza to .........mogłym nawet miec z nimi współny pokój na rajdzie
A tak wogule to powinni wam Tacho pozakładać. Tir to Tir!!! I to jeszcze z takim ładunkiem
Jesli chodzi o sam teren to prawda jest taka ze był to najtrudnijszy rajd na jakim byłem. A byłem na wielu.
Teren niesamowicie wymagajacy, techniczny i momentami niebezpieczny.
Do tej pory Poland Trophy osiagneło poziom trudnosci który wydawał sie nie do przeskoczenia ale DZICZ była jeszcze trudniejsza.
To nie znaczy ze z czyms sobie nie dawalismy rady, bo wszystko było do zrobienia i wszystko dało sie zrobic ale poziom prób i ich czestotliwość była jak do tej pory niespotykana.
Powiem szczerze że jak zobaczyłem co nam przygotował organizator to sie przeraziłem i to tylko o innych zawodników. Kazdy ma rózne doswiadcznie w rajdach i jedzie na róznym sprzecie. Fakt że wszyscy w miare równo jechali i obyło sie bez nieszczesliwych wypadków i połamanych quadów to jest naprawde godne uznania.
WSZYSCY KTORZY JECHALI TA TRASA I POKONYWALI KOLEJNE, CO RAZ TO TRUDNIEJSZE PROBY MOGA BYC Z SIEBIE W 100% USATYSWAKCJONOWANI.
Bralismy udział panowie w najtrudniejszym rajdzie.
Jesli chodzi o nasz team czyli MARKUS, BRYLAND, BUJANSKI to wszystko przebiegało bardzo sprawnie, skutecznie , chodz dla mnie odrobine za wolno. (po PT jestem przyzwyczajony do wiekszego cisnienia i szybszego, bardziej nerwowego pokonywania trasy. )
Rozumielismy sie bez słów. Kazdy wiedział co do niego nalezy i co ma robic.
Ja nawigowałem, pierwszy przejezdzałem dana próbe, oceniałem co i jak. Jacek Bujański zajoł sie kierowaniem i wykonywaniem uprzezy alpinistycznych, upuszczaniem quadów itp.(zreszta niesamowicie skutecznie) a Bryland pomagał wszystkim jak mogł, doradzał asekurował i pierwszy zucał sie do morderczej roboty.
Nocny odcninek zaczelismy naprawde dobrze , wszysko szło szybko i sprawnie az do momentu kiedy praktycznie w jednym czasie zarówno moja jak i Jacka WARN odmówiły posłuszeństwa.
Stracilismy około godziny na próby reaniamacji wincha a połowicznym skutkiem. Jacek swojego ponownie uruchomił, ale ja juz juz nie.
Jadąc na jedym winchu w dwa quady nastepuje jednak kolejny problem. Nie wiadomo jak wkrecam w przenie koło line Jacka który ja koło mojego quada rozwinoł i ..........urywam drazek kierowniczy.
Koła rozjechały sie w dwa rózne kierunki. Myslałem ze na do tej pory zdobytych dwóch pieczatkach moj udział w rajdzie sie zakonczył.
Decyzja. Rezygnuje z dalszej jazdy, wypychamy quada po za tasmy w błocie na dnie wawozu a chłopaki juz beze mnie jada dalej.
Nie do końca sie moge pogodzic ze po trzech godzianacj jazdy mój udział ma sie zakonczyć. Postanawiam sie nie poddawac jednak.
O pierwszej w nocy wykrecam drazek na trasie . Zostawiam quada, dostaje sie jakos do wioski, i zaczynaja sie poszukiwania jakiegos spawacza.
Godzine pozniej wybudzamy jakiegos tubulca ze snu ,proszac o pospwawanie urwanegio drazka.
Z nieukrywaną, niechecia owy pan, rozkłada spawareke i w 30 minut wszystko ładnie naprawia.
Podziwiam tego człowieka i jestem mu bardzo wdzieczny. U nas to bym w dzien na pomoc nie mógł liczyć.
Po drodze zabieram druga wyciagarke z bazy i wracam do trase. Z ledwoscia w ciemnosicach odnajduje mojego quada.
Wymiana drazka i wyciagarki w padajacym deszczu ciemnosciach i MŁACE które przelewała sie sie wszedzie, nie nalezy do przyjamnych ani łatwych zadań.
Mijajacy mnie zawodnicy staraja sie mi pomoc chociaż lepszym oswietleniem terenu, za co im dziekuje.
Juz robiło sie powoli widno gdy siadam ponownie na quada. O dziwo nowo założona wyciagarka TEZ NIE DZIAŁA. Załamałem sie.
Bez wincha wyjazd z tego wawozu jest niemozliwy.
Pomagaja mi POLARISY!!! Wyciagaja mnie swoimi "cieżarówkami" He he, Za co również chciałem im podziekować.
Jestem po piatej rano w bazie. Moj team po skonczeniu trasy spi. Ja zawijam rekawy i biore sie za ponowne uruchomienie wyciagarki.
Z dwóch przekazników składamy ( z kolega którego nie nam imienia) jeden. Dokrecam spawany drazek.
Z naprawami schodzi mi do 9.00 rano. O 10 mamy start. Szybka kawa, zmiana ciuchów i pomimio zdziwienia mojego teamu jestem gotowy do odcinka dziennego.
Na drugi dzien juz nie mamy zadnych problemów technicznych wszystko pokonujemy w mire szybko az do momentu napotkania TREWERSU.
70 metrówy trawers o kącie nachylenie około 60 stopni i poprzecznych nierownosiciach skutecznie zabiera nam ponad dwie godziny cennego czasu. Był to najtrudniejszy trawers jaki kiedykolwiek robiłem.
Jesteśmy jedyna załoga która go przejezdza.
Tego dnia zdobywamy 7 lub 8 pieczatek.
W kalsyfikacji końcowej zajmuje czwarte miejsce z 5 minutami strat do trzeciego.
No cóż gdyby nie awaria i wycofanie sie z odcinka nocnego było by na pewno lepiej.
Co do samej organizacji wszyscy wiemy ze nie było idealnie. Ale Łukasz o nich juz wie, zdaje sobie z nich sprawe i napewno bedzie sie starał w nastepnej edycji poprawic.
Plusami tego miejsca jest na prawde doskonały teren do jazdy, uprzejmi i mili ludzie (czego u nas nie ma). brak konfliktów z Policja i innymi władzami.
Z rajdu jestem bardzo zadowolony pomimo awarii i lekkiego niedosytu z ilości przejechanych kilometrów, na pewno jesli bedzie mozliowosc tam wróce.
Jeszcze raz dziekuje organizatorowi, Brylantowi, Jackowi i wszystkim tym którzy starali sie mi w jakis sposób pomóc.
Na zakonczenie chciałem dodac ze chłopaki na "ciezarówkach" czyli polarisy sa naprawde w pożadku. Uprzejmi, życzliwi z poczuciem humoru.
Gdyby jeszcze zmienili marke quadów na jakich jeżdza to .........mogłym nawet miec z nimi współny pokój na rajdzie
A tak wogule to powinni wam Tacho pozakładać. Tir to Tir!!! I to jeszcze z takim ładunkiem
SUZUKI VINSON KING 500 4x4
BOMBARDIER RENEGADE X BLACK
BOMBARDIER RENEGADE X BLACK
- prezziguzzi
- Posty: 2851
- Rejestracja: wt 28 lis, 2006
- Lokalizacja: Józefów koło Otwocka
- Kontakt:
dziękujemy....
....ale jest jedno ale :myśl: mam doskonała pamięć i jasno było powiedziane ze jeżeli ktoś nie odda karty z etapu nocnego w czasie nie będzie klasyfikowany do punktacji końcowej...wiec niestety MARKUS nie możesz być czwarty czy piąty taki life.
a wiemy o której byłes w bazie
panowie nie możemy być zaślepieni chęcią zwycięstwa grajmy czysto.
dla mnie grupa jacek,brylant......................i markus jechała najsprawniej choć jak dla mnie za dużo polityki
duży plus dla jacka za puszczanie pocałunków na trasie
dla brylanta za rzyczliwośc na trasie i poza nią (fajny z ciebie chłop )
i dla markusa za lekkie przekonanie się do polsonowców(zawsze staramy się służyć pomocą )
....ale jest jedno ale :myśl: mam doskonała pamięć i jasno było powiedziane ze jeżeli ktoś nie odda karty z etapu nocnego w czasie nie będzie klasyfikowany do punktacji końcowej...wiec niestety MARKUS nie możesz być czwarty czy piąty taki life.
a wiemy o której byłes w bazie
panowie nie możemy być zaślepieni chęcią zwycięstwa grajmy czysto.
dla mnie grupa jacek,brylant......................i markus jechała najsprawniej choć jak dla mnie za dużo polityki
duży plus dla jacka za puszczanie pocałunków na trasie
dla brylanta za rzyczliwośc na trasie i poza nią (fajny z ciebie chłop )
i dla markusa za lekkie przekonanie się do polsonowców(zawsze staramy się służyć pomocą )
.:GALEON:.
Prezzi to nie tak.
Po pierwsze to ja zakonczyłem rajd o godzinie pierwszej w nocy kiedy to upusciłem taśmy i pewnie dostałem dwie godziny kary za to. Powrotu juz nie mogłem mieć.
Zadzwoniłem do sedziego i prosze o wyciagniecie mnie bo mam awarie i koniec rajdu dla mnie.
Sedzia główny mowi krótko ze nie dadza rady mnie teraz wyciagnać bo nie ma jak.
Prosta sprawa ja sie nie spózniłem na mete (aby zdobyc wiecej pieczatek) tylko zakonczyłem rajd!!!
W tym momencie wszystko zalezałoby od organizatora czy zdazy mnie w 4 godziny wyciągnąć i dowiesc na mete czy nie.
Ale to nie ma znaczenia bo jakos sam sobie poradziłem.
Po drugie to nie wiem czemu ale wyjezdalismy razem z wawozu a wy (polarisy) przyjechaliscie po mnie prawie godzine pożniej. Wiec nie mozesz wiedziec o której byłem w bazie.
Ale po trzecie i to NAJWAZNIEJSZE zanim podjałem jaka kolwiek decyzje zapytałem sedziego głownego i organizatora czy beda mi sie liczyc te dwie zdobyte pieczatki i czy moge startowac do odcnika dziennego.
Odpowiedz była, ze TAK. To w gestii sedziego nalezała decyzja.
Tak samo jak w ostatniej chwili zrezygnowano z Roadbooka,(chociaz regulamin mówił inaczej) albo po ustaleniach puszczano, po za tasmami , itp.
Jesli jest zgoda wczesniej sedziego to prosta sprawa.
Zeby było jasno Prezzi bo widze ze cos cie gryzie.
Łukasza widziłem pierwszy raz na oczy , nie znałem go ani zupełnie nikogo innego z osób wspołorganizujących.
A zmieniajac temat to osobiscie widziłem 7 rolek i przewrotek Polarisów. Czy wam sie pomyliły dyscypliny. Co to za akrobatyka była??
Po pierwsze to ja zakonczyłem rajd o godzinie pierwszej w nocy kiedy to upusciłem taśmy i pewnie dostałem dwie godziny kary za to. Powrotu juz nie mogłem mieć.
Zadzwoniłem do sedziego i prosze o wyciagniecie mnie bo mam awarie i koniec rajdu dla mnie.
Sedzia główny mowi krótko ze nie dadza rady mnie teraz wyciagnać bo nie ma jak.
Prosta sprawa ja sie nie spózniłem na mete (aby zdobyc wiecej pieczatek) tylko zakonczyłem rajd!!!
W tym momencie wszystko zalezałoby od organizatora czy zdazy mnie w 4 godziny wyciągnąć i dowiesc na mete czy nie.
Ale to nie ma znaczenia bo jakos sam sobie poradziłem.
Po drugie to nie wiem czemu ale wyjezdalismy razem z wawozu a wy (polarisy) przyjechaliscie po mnie prawie godzine pożniej. Wiec nie mozesz wiedziec o której byłem w bazie.
Ale po trzecie i to NAJWAZNIEJSZE zanim podjałem jaka kolwiek decyzje zapytałem sedziego głownego i organizatora czy beda mi sie liczyc te dwie zdobyte pieczatki i czy moge startowac do odcnika dziennego.
Odpowiedz była, ze TAK. To w gestii sedziego nalezała decyzja.
Tak samo jak w ostatniej chwili zrezygnowano z Roadbooka,(chociaz regulamin mówił inaczej) albo po ustaleniach puszczano, po za tasmami , itp.
Jesli jest zgoda wczesniej sedziego to prosta sprawa.
Zeby było jasno Prezzi bo widze ze cos cie gryzie.
Łukasza widziłem pierwszy raz na oczy , nie znałem go ani zupełnie nikogo innego z osób wspołorganizujących.
A zmieniajac temat to osobiscie widziłem 7 rolek i przewrotek Polarisów. Czy wam sie pomyliły dyscypliny. Co to za akrobatyka była??
SUZUKI VINSON KING 500 4x4
BOMBARDIER RENEGADE X BLACK
BOMBARDIER RENEGADE X BLACK
Chłopaki ustalmy tak tereny zabawa spotkanie nasze superrr bardzo fajnie poznaliśmy bieszczady itp.
Regulamin nie był niestety udany za dużo zmieniania decycji itp. Tu Łukasz ma bardzo dużo do rozmyśleń jak toi ugryśc żeby było lepiej. Ale to miom zadaniem musi zacząć jeździć na inne rajdy jako widz lub zawodnik poznać jakie sztywne zasady są na innych rajdach które są nie przekraczalne i wyciągnąć wnioski.
Regulamin nie był niestety udany za dużo zmieniania decycji itp. Tu Łukasz ma bardzo dużo do rozmyśleń jak toi ugryśc żeby było lepiej. Ale to miom zadaniem musi zacząć jeździć na inne rajdy jako widz lub zawodnik poznać jakie sztywne zasady są na innych rajdach które są nie przekraczalne i wyciągnąć wnioski.
Yamaha Grizzly 700 black carbon
http://www.quadteam.pl
http://www.quadteam.pl
- prezziguzzi
- Posty: 2851
- Rejestracja: wt 28 lis, 2006
- Lokalizacja: Józefów koło Otwocka
- Kontakt:
dokładnie tak BRYLANT
rolki :myśl: jedno stawanie na głowie POLSONUSA(mój TIR)było chłopcy ruszyli sie 10 cm i bęc..... :myśl: ale ATOMIX był piaty raz w terenie do tego wygrał w grupie polarisa extreme
więc mu wybaczam
dwa boki jeden atomixa drugi matinatora no i PILOTA W tym samym miejscu co ja nie zdążyłem mu wytłumaczyć ze popełniłem błąd no i walnął w moim stylu
no ale za to wy siedzieliście na dębowo w 15to centymetrowym błocie a prawdziwą młakę omineliście ja natomiast przejechałem na kołach
rolki :myśl: jedno stawanie na głowie POLSONUSA(mój TIR)było chłopcy ruszyli sie 10 cm i bęc..... :myśl: ale ATOMIX był piaty raz w terenie do tego wygrał w grupie polarisa extreme
więc mu wybaczam
dwa boki jeden atomixa drugi matinatora no i PILOTA W tym samym miejscu co ja nie zdążyłem mu wytłumaczyć ze popełniłem błąd no i walnął w moim stylu
no ale za to wy siedzieliście na dębowo w 15to centymetrowym błocie a prawdziwą młakę omineliście ja natomiast przejechałem na kołach
.:GALEON:.
- prezziguzzi
- Posty: 2851
- Rejestracja: wt 28 lis, 2006
- Lokalizacja: Józefów koło Otwocka
- Kontakt:
Prezzi nie wiem o jakim błocie mówisz ale zapewniam cie że ja wyciągarki uzywałem tylko do podciagania sie.no ale za to wy siedzieliście na dębowo w 15to centymetrowym błocie a prawdziwą młakę omineliście ja natomiast przejechałem na kołach
W nocy podobnie jak jakis polaris na 30 -ach przeleciałem to najwieksza bagno (przed druga pieczatka) i wjechałem prawie na góre na kołach.
He a w dzień przeleciałem na moich 25" oponach i 18 -o centymetrowym przeswicie tam, gdzie chwile pózniej wasze Tiry z prawie 0.5 m przesiwtem tylko kołami w gorze mieliły.
Oj zaczyna sie wojna chyba znowu
SUZUKI VINSON KING 500 4x4
BOMBARDIER RENEGADE X BLACK
BOMBARDIER RENEGADE X BLACK