[DB] "DZICZ BIESZCZADZKA II " 28-30.11.2008

Archiwum imprez przeprawowych, które już się odbyły.
Awatar użytkownika
DZIKI - husky
Posty: 198
Rejestracja: ndz 30 lis, 2008
Lokalizacja: Przysłup -Bieszczady

Post autor: DZIKI - husky » pt 05 gru, 2008

Coś nam milczy Markus , może zmęczony :rotfl:

Awatar użytkownika
cerrone
Posty: 567
Rejestracja: pn 07 sty, 2008
Quad:: Yamaha RingRoad
Lokalizacja: bieszczady
Kontakt:

Post autor: cerrone » sob 06 gru, 2008

:czytaj: :czytaj:

tworzy dłuuuggaa relację :myśl: :myśl: a na to trzeba chwili :rotfl: :rotfl:
Yamaha RingRoad

Awatar użytkownika
markus
Posty: 590
Rejestracja: pn 18 gru, 2006
Lokalizacja: SLASK
Kontakt:

Post autor: markus » ndz 07 gru, 2008

Wreszcie w niedziele dopiero znalazełm chwile czasu aby po opadnieciu emocji napisac kilka słów na temat rajdu.
Po pierwsze dziekuje wszystkim uczestnikom za super atmosfere, wzajemna pomoc i koleżeństwo okazywane na trasie.
Po drugie dziekuje Łukuszowi za mozliwosc pomocy w zorganizowaniu tego rajdu. Lukasz to jest fajny gosc który, wpadajace nam pomysły od razu wprowadzał w czyn bezkrytycznie przyjmujac je za dobre.

Kilka słow o rajdzie.

Dzicz Bieszczadzka II był to chyba jedyny rajd od kad siegne pamiecią na ktorym GOPR i inne słuzby ratownicze były całkowicie bezrobotne. Według mnie jest to chyba najwiekszy sukces nas wszystkich zarowno organizatorów jak i przede wszystkim riderów.
Udowadnia to ze da się zrobic trase bardzo trudną, wymagajacą ale i w miare bezpieczna.
Oczywiscie decydujace znaczenie mieli zawodnicy gdzie w większości byli to już objezdzeni „twardziele” ale co ciekawe było rowznież sporo całkiem swiezych riderów.

Sprawa druga to fakt ze nie odnotowalismy zadnej rolki quada, zadnego powaznego „dzwona”pomimo ze był to rajd gorski. Byłem na wielu rajdach gdzie quady leciały w dół z róznych przyczyn jak bombki z choinki.

Formuła otwartej trasy przez kilkanascie godzin, ( a nie kilkuminutowych oesów liczonych do klasyfikacji) sprawia ze kazdy zawodnik jechał swoim zaplanowanym tempem. Kazdy opracował jakas strategie szybkosci pokonywanaia oesów, uwzgledniajac swoje zmeczenie, jak i ich kolejnosc
Można było zaplanowac odpoczynki, posiłek, tankowanie czy ewentulane naprawy.

Sprawa następna to takie ustawienie trasy ze nie było mozliwosci ominiecie trasy, opuszczenia tasmy czy innych czasami spotykanych nie fer zachowań. Sedziwie byli rozmieszczeni własnie tam gdzie takie ryzyko mogło wystapic. Zadnych notatek nieuczciwosci, czy nisubkordynacji nie stwierdzono co bardzo cieszy.

Cieszymy się rózniez z Lukaszem ze chyba nikt tak na prawde nie bładził po roadbooku.
Nie było go wprawdzie wiele ale w dziesiatkach odebranych telefonów nie odnotowałem pytania o dojazd do danego oesu czy powrót do bazy.

Zrezygnowalismy z Łukaszem z bardzo stromych a co za tym idzie niebezpiecznych trawersów. Tam gdzie one się pojawiały, staralismy się puscić tasme między drzewami zeby w razie rolki quad za dalego nam nie poleciał.

Dzieki podzieleniu wszystkich zawodników na 6 grup i z gory nazuconej kolejnosci pokonywania oesów ( losowanej) ograniczylismy tworzenie się korków na probach, co nie znaczy ze udało nam się je wyeliminowac do zera.

Jeśli chodzi o skale trudnosci oesów to powiem ze była troszke wyzsza niż zakladalismy. Szczegolnie ma się to oesu nr 6 który pewnie ci co pokonywali do dzisiaj go pamietaja. Skala jego trudności według naszych szacunków miała się klarowac mniej więcej w połowie, natomiast okazał się to najtrudniejszy oes ze wszystkich. ( przynamniej jeśli chodzi o czas pokonywania)
O ile pierwsza załoga przejechała go w miare „suchym butem” o tyle już kolejne walczyły w niesamowitej młace o kazdy metr terenu.

Jednak bedac na trasie wprost zaszokowała mnie jedna rzecz, mianowicie walecznosc praktycznie wszystkich zawodników. Awarie większości wyciagarek braki pradu, połapane „kapcie” pourywane przeguby, pozrywane liny nikogo ale to nikogo nie zniehceciły do dalszej jazdy.
Kazdy się naprawiał na trasie w mgnienu oka na ile oczywiscie warunki na to pozwoliły.

Było na prawde bardzo trudno ale nikt przez to nie zrezygnował.
Nawet jedyny nieletni ALEKSZ z tata walczył bez zjazdu do bazy non stop, napotykajac co chwile kolejna awarie sprzetu.

Większość zawodników jechała non stop przez 18 godzin. Dobrze ze było mało tzw. „przelotowek” bo rano kreski termometrów powedrowały na 8 ponizej zera.
Wielki szacun dla wszystkich uczestników którzy zmierzyli się z trudnym wymagajacym terenem Polskich pieknych Bieszczad.

Z ciekawszych zdazen które zanotowałem do rajd PREZZIEGO z MOTYFEM , którzy przejechali dwa najtrudniejsze oesy czyli najpierw OES 5 a potem OES 6 TYLKO na jednaj wyciagarce.
Przezzi już na starcie zaczoł mieć problemy z pradem i cała trase walczyli uzywajac jednego wincha. Dla mnie to mistrzostwo w samozaparciu i walki. Jak wiemy Oes 5 i 6 to głównie woda i młaka. Obaj walczyli do ostatnich minut ( dosłownie wrocili 3 minuty przez konecm czasu) bez przerwy , ciagle stojac w młace po pas.
Widok ich min na koncu trasy kiedy się okazało ze do tego wszystkiego trzeba wymieniac akumulator ...BEZCENNE.
Jednak pomimo tego do samego konca nie upuszczały ich dobre humory i nie zauwazyłem cienia nerwowosci, czego nie można powiedziec o naszym szanownym Grocie który przeklina na kazdym kroku jak szewc. He he Ale do tego już nas zdazył chyba przyzwyczaić.

Kolejne zdazenie które warto przytoczyc to na OESIE 6 pierwszy wyjazd z młaki wawozem do gory, bardzo stromy, który to niejaki Kudełka ( nasz poczciwy zakapior) nie swoim quadem , w nocy zrobił na kołach , czyli wjechał bez uzycia wyciagarki ani niczyjej pomocy na pełnym gazie.
Nie wiem albo jest gosc tak dobry albo tak odwazny:) Pewnie jedno i drugie.


Rekord przejazdu OESU 5 czyli tego nabardziej wymagajacego który według naszych prognoz minimalne czasu przejazdu miały się wachac w okolicach 3-4 godzin jeden rider ( Łukasz pewnie dopisze kto to taki bo nie pamietam ) to uwaga 1 godzina 20 minut. Nie wiem jak to chłopaki zrobili ale zrobili. Wielki szacun.

Dochodziły mnie słuchy ze jacys wyjadacze pierwsza pieczatke na oesie 4 ( czyli ta jedna z trudnieszych) zrobili prawie nie uzywajac wincha, ktoś inny znowu zrobił dwa pełne pierwsze oesy w 40 minut.
Także ogolnie oj działo się działo.

Kolejna sprawa to WIELKIE podziekowania dla naszych sedziów i sedzinek którzy to stali w jednym miejscu ponad 20 godzin non stop. Nikt nawet na moment nie zszedł ze swojego stanowiska.
Mało tego, wielu z nich jak np. Ejstober czy Sanol pomagali rozładowywac tworzace się czasami zatory, i byli w pełni poswieceni swojemu jakze waznemu i odpowiedzialnemu zadaniu.
Co wazne kazdego ridera chetnie przygarniali do swoich ognisk co by się troche zagzali.

Reasumujac rajd uważam za bardzo udany co nie znaczy ze idealny. Jest jeszcze kilka spraw które przy nastepnej edycji postaramy się z Łukaszem poprawic.

To co najwazniejsze dla nas o fakt ze chyba wszyscy się wyjezdzili i wracali bardzo zmeczni ale zadowoleni i usmiechnieci.
Na nastepnych edycjach formuła rajdu jako bardzo trudnego , wymagajacego i skupiajacego „prawdziwych twardzieli” będzie na pewno zachowana.


Już nie możemy się z Łukaszem doczekać kolejnego spotkania z Wami na nastepnej edycji DZICZY BIESZCZADZKIEJ III.
SUZUKI VINSON KING 500 4x4
BOMBARDIER RENEGADE X BLACK

Awatar użytkownika
prezziguzzi
Posty: 2851
Rejestracja: wt 28 lis, 2006
Lokalizacja: Józefów koło Otwocka
Kontakt:

Post autor: prezziguzzi » ndz 07 gru, 2008

:oklaski: to jest opis :ok:

ja chcę na dzicz :mrgreen:
.:GALEON:.

grot
Posty: 209
Rejestracja: czw 08 lut, 2007

Post autor: grot » ndz 07 gru, 2008

Jednak pomimo tego do samego konca nie upuszczały ich dobre humory i nie zauwazyłem cienia nerwowosci, czego nie można powiedziec o naszym szanownym Grocie który przeklina na kazdym kroku jak szewc. He he Ale do tego już nas zdazył chyba przyzwyczaić.
Ja przeklinam- to jakieś oszczerstwo. Czasem może wyrwie mi sie jakieś "kurczę " może nawet " cholera" ale jak szewc... Nieeeee to nie ja :aniołek:

PS Już dziś zapisuję się na Dzicz III
KQ 700

Awatar użytkownika
prezziguzzi
Posty: 2851
Rejestracja: wt 28 lis, 2006
Lokalizacja: Józefów koło Otwocka
Kontakt:

Post autor: prezziguzzi » ndz 07 gru, 2008

:wink: a może sylwester w tyrawie :myśl:
.:GALEON:.

Awatar użytkownika
Motyf
Posty: 1159
Rejestracja: wt 09 sty, 2007
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Motyf » ndz 07 gru, 2008

sylwester w tyrafie - ciekawe ciekawe, chociaz póki co udało mi sie umyć quada dosyc pobierznie to moze do sylwestra zdziałam coś więcej. Tak sobie myslę, że to naprawde był zaj*** rajd pod każdym względem, teren, organizacja, sędziowie, atmosfera, brak rolek, interwencji ratowników, kontuzji, dobry poziom rywalizacji, dobra formuła, czego więcej!!
gratuluje jeszcze raz organizatorom i uczestnikom

Awatar użytkownika
cerrone
Posty: 567
Rejestracja: pn 07 sty, 2008
Quad:: Yamaha RingRoad
Lokalizacja: bieszczady
Kontakt:

Post autor: cerrone » ndz 07 gru, 2008

:kwiat: na sylwestra zapraszam z quadami ,autami 4x4 ,czy nawet "plaskaczem" :mrgreen:

Cieszę się że wspólna nasza praca z Markiem jest tak wysoko oceniona :D

nie ukrywam że kosztowało nas to wiele wysiłku fizycznego , psychicznego a czasem i ostrej wymiany zdań , ale jak zmęczenie opadło wspólnie oceniliśmy że było WARTO :!: :!: :!:

Dzięki Marek za chęć kontynuacji -- III Edycja :oklaski: 8)

Wielkie dzięki że tak tłumnie piszecie się na III edycję (dotyczy również nieobecnych na II edycji osób a będących w scisłej czołówce w wynikach na I dziczy )

Prace nad III edycją już ruszyły i zaraz na początku roku bedziemy wszystko spinać w całość , na tą chwilę zbieramy zgody!!!

Jedno jest pewne III i IV edycja odbędzie się na nowych terenach i nadal będzie w Karpatach :D :D - czytaj Biesach


Pozdro dla Wszystkich zakapiorów oczywiście Bieszczadzkich :mrgreen: :mrgreen:

spodziewajcie się zaproszeń z początkiem roku
Yamaha RingRoad

Awatar użytkownika
DZIKI - husky
Posty: 198
Rejestracja: ndz 30 lis, 2008
Lokalizacja: Przysłup -Bieszczady

Post autor: DZIKI - husky » ndz 07 gru, 2008

Nooo nawet nie wiedziałem , że brałem udział w taaaakiej imprezie . Ten fakt jest mi miło docenić i potwierdzić . Łukasz bardzo dziękuję za zaproszenie i zaufanie . Marek jeszcze raz dziękuję za pomoc przy naprawie wyciągarki i ducha walki :wink:
Nigdy nie byłem w tak wyczerpującym terenie , który po prostu wciągał do dalszej jazdy bez względu na zmęczenie ( przepustnica sama się odkręcała ).
Co do podjazdu na oesie 6 wiesz Marku że to zasługa maszyny no może trochę mnie wk....o 10 godzin w błocie , a to był pierwszy moment gdzie można było odkręcić . Szkoda , że wcześniejsze załogi mnie tam wcześniej nie wpuściły to windą wyskoczyłoby wszystkie 6 quadów bez strat w wyciągarkach . Cieszę się , że z JJaśkiem i Hubertem jak się spotkamy na następnej Dziczy będzie nam szło sprawniej :haha:
Żal mi tylko tego że choroba kolan nie pozwoliła mi zabrać na Dzicz mojego 15 letniego Kacpra :foch: z nim wszystko robi się prostsze i rozumiemy się bez słów . Na kwiecień szykuję mu .......Grizli 350 to się chłopak pobawi :jupi:
Duże dzięki wszystkim chłopakom których poznałem na trasie i od których mogłem się uczyć jazdy .JakumM pobrykałbym z tobą na linach szacun :oklaski: Zapraszam do siebie :lol:
Ps:
Z tym przeklinaniem to chyba ja :oops: :beczy: - obiecuję się poprawić . Grot nie daj się wkręcić :krzyk:

Polaris 850 XP
Polaris 550 XP
Polaris 500 X2

Polaris Hawkeye

smiglo
Posty: 44
Rejestracja: pt 03 paź, 2008
Lokalizacja: Warszawa-Wawer

Post autor: smiglo » ndz 07 gru, 2008

Cześć,
dobrze, że Markus napisał relację. Wspomnienia wróciły! Rajd był REWELACYJNY i jeszcze raz dziękuję Łukaszowi i Markowi za organizację. Grotowi już dziękowałem za wspólną jazdę. Chciałem podziękować Prezziemu, który zaprosił mnie na Dzicz! Na następną edycję stawiam się nawet, jeżeli mnie nie zaprosicie!! Siłą mnie nie odciągniecie!
Marek, przepustnica w Rinconie wyszlifowana, więc mam nadzieję, że nie będziesz znowu musiał używać "czarodziejskiego" karabińczyka do reanimacji Hondy... Dzięki za pomoc!
Pozdrawiam wszystkich
Śmigło

ODPOWIEDZ

Wróć do „Imprezy przeprawowe”