Docieranie Suzi Marcina

[Hubertk]

Musze przyznac, ze dzisiejszy wypad byl MEGA KOZACKI!! nie liczac kilku ryb...w moich butach.. wszystko bylo naprawde super!!!
Aaa no i prosilbym Cie Janek zebys juz wiecej "nie droczyl" sie z hondziawka
Sciezka...to maly pikus;))
Tak powaznie, bylo momentami ciezko, brak sil, zalamanie...chcialem rozbic namiot..

Abstrahujac od sciezki..Marcin, moj telefon rowniez na jakis czas "zmarl"
Woda byla wszedzie, w porcie na karte pamieci, pod karta sim.itd. Efekt, po wlaczeniu wyswietlal mi sie jakis blad systemu, w zasadzie koniec dalszej wspolpracy z telefonem:( szybka sesja pod suszarka;) i telefon dziala

Co do jutrzejszego ponownego latania,
ja jestem chetny!

[Redzi-Marcin]

Zaczęło to się tak: sobota 21 lipca pobódka godzina 7-00 stres w moich oczach czy jak wyjade to wróce o własnych siłach czy na lince ;p szybkie sprawdzenie oleju i stanu technicznego przed wyjazdem,wszystko ok rozgrzanie sprzetu przed droga i wyjazd kierunek daszki gdzie mielismy sie spotkac o 8-00 na poczatek jazda 50km/h zeby nic sie nie zatarło, na daszkach zgłaszaja sie Janek/ Hubert/ Krystian i Ja, szybkie ustalenie trasy i ruszamy Krystian jako pierwszy Hubert za nim, zaraz Janek a ja na samym koncu. Kierunek rzeka, tam test moich snorkli. Rzeka głęboka po pachy, test prawie szczelnosci moich snorkli zaliczony. Zero wody Janek zalany cały, airbox czysci filtr. Hubert delikatnie sie bawi na brzegach a Krystian w swoim żywiole w tą i z powrotem . Jeszcze chwila zabawy nad rzeczką, potem kierunek scieżka oczywiście ta najcięższaja. W moich oczach obawa ze nie dam rady i ze swiezo złozony silnik padnie i korba wyjdzie bokiem ale ku moim obawom było dobrze dopuki wciagarka nie zrobiła zwarcia i nie rozładował sie akumulator a przed nami cała przeprawa, ale dajemy sobie rade. Najwieksze opory stawiały nam powalone drzewa które było trzeba omijac co sprawiało ze poruszalismy sie jak slimak na asfalcie. Po wyjechaniu ze scieżki na ląd chwila przerwy i dalej kierunek rzeczka opłukanie gadów i szybka kapiel z błota w zimnej wodzie. Potem kierunek stacja zabraniec tankowanie jakas przekaska i znowu powrót do raju. potem zabawa na laczce gdzie Ja, Krystian Janek zabawa na tylnych kołach a Hubert suszenie skarpetek przy tłumiku potem objazd terenu i rolka Janka po skrecie w lewo. potem kontra i Janek na glebie hondzia na dachu wygladało to jak by to robił zawodowiec hihihi . Potem chęci odeszły Janek stwierdził ze Zawija sie do domu Hubert tak samo bo to ten sam kierunek a Ja z Krystianem jeszcze na wydmy. Objazd czołgowej i zjazd na daszki i tam rozjazd. Krystian do domu i ja tak samo. Po powrocie oględziny maszyny zero uszkodzeń, czyli silnik można powiedziec że jest dobrze juz dotarty i się wszystko ułożyło. To tyle z mojej strony
i prosze o wyrozumiałosc za relacje bo jest to moja pierwsza taka powazna historia.

[Scorpion94]

bardzo dobrze opisane krótko i treściwie ująłeś całą wyprawę ja to pewnie bym jeszcze nie skończył a Stefan to by cały tydzień układał sprawowanie żeby każde słowo pasowało do każdego zdjęcia wstawię zaraz a filmiki jutro

[Scorpion94]

Zdjęcia cz.1

[Scorpion94]

Zdjęcia cz.2

[Scorpion94]

Zdjęcia cz.3

[Scorpion94]

Zdjęcia cz.4

[Scorpion94]

Zdjęcia cz.5

[Scorpion94]

Zdjęcia cz.6

I to tyle filmiki jutro

[Progress]

Opis elegancki
Janek musisz snurkle zrobić bo to już któryś raz się Hondzina wody opiła,a te rolki to co Ty ? w moje ślady chcesz pójść twu twu... Niby co nas nie zabije to nas wzmocni ale ktoś zapomniał dodać że jeszcze okaleczy
Marcin jeden wypad i już dotarta ??? co ty masz w tym niebieskim worku ? dziczyznę ?

Kurde jak wy wyglądacie ? - dobre fotki, jak hydraulicy