Akcja
- Krzysztof Wronowski
- Posty: 1339
- Rejestracja: pn 29 sie, 2005
- Lokalizacja: Warszawa
Wybierając się do lasu pamiętaj o tym że:
pieszo oraz rowerem można poruszać się po każdej drodze i ścieżce,
jazda konna wierzchem, może odbywać się tylko na drogach leśnych wyznaczonych przez nadleśniczego,
ruch pojazdami silnikowymi, zaprzęgami konnymi oraz motorowerami, dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi gdy oznakowane są drogowskazami,
postój pojazdów na drogach leśnych, dozwolony jest wyłącznie w miejscach wyznaczonych
Stałym zakazem wstępu objęte są lasy stanowiące:
uprawy leśne do 4 m wysokości,
powierzchnie doświadczalne,
ostoje zwierząt,
źródliska rzek i potoków,
powierzchnie doświadczalne i drzewostany nasienne.
Nadleśniczy posiada uprawnienia do wprowadzenia okresowego zakazu wstępu do lasu w przypadku gdy:
wykonywane są zabiegi gospodarcze związane z hodowlą, ochroną lub pozyskaniem surowca drzewnego,
występuje duże zagrożenie pożarowe,
wystąpiło zniszczenie albo znaczne uszkodzenie drzewostanów lub degradacja runa leśnego.
W lasach zabrania się:
zanieczyszczania gleby i wód,
zaśmiecania,
rozkopywania gruntu,
niszczenia grzybów oraz grzybni,
niszczenia, uszkadzania drzew, krzewów oraz innych roślin,
niszczenia urządzeń turystycznych, znaków i tablic oraz obiektów gospodarczych i technicznych,
zbierania płodów runa leśnego w oznakowanych miejscach zabronionych,
rozgarniania i zbierania ściółki,
wypasu zwierząt gospodarskich,
biwakowania poza miejscami wyznaczonymi,
wybierania jaj, piskląt, niszczenia lęgowisk i gniazd ptasich a także niszczenia legowisk, nor i mrowisk,
płoszenia, ścigania, chwytania i zabijania dziko żyjących zwierząt,
puszczania psów luzem,
hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypadków wymagających wszczęcia alarmu.
W lasach oraz na terenach śródleśnych, jak również w odległości 100 m od granicy lasu, zabrania się działań i czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo, a w szczególności:
rozniecania ognia poza miejscami wyznaczonymi do tego celu,
korzystania z otwartego płomienia,
wypalania wierzchniej warstwy gleby i pozostałości roślinnych.
Szkodnictwo leśne, dla Lasów Państwowych stanowi źródło poważnych strat finansowych. Najbardziej dotkliwe są straty z tytułu kradzieży drzewa, kłusownictwa łowieckiego, gdzie łupem kłusowników padają jelenie, sarny, dziki a nawet żubry i wilki. oraz zniszczenia urządzeń turystycznych, tablic informacyjnych itp.
pieszo oraz rowerem można poruszać się po każdej drodze i ścieżce,
jazda konna wierzchem, może odbywać się tylko na drogach leśnych wyznaczonych przez nadleśniczego,
ruch pojazdami silnikowymi, zaprzęgami konnymi oraz motorowerami, dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi gdy oznakowane są drogowskazami,
postój pojazdów na drogach leśnych, dozwolony jest wyłącznie w miejscach wyznaczonych
Stałym zakazem wstępu objęte są lasy stanowiące:
uprawy leśne do 4 m wysokości,
powierzchnie doświadczalne,
ostoje zwierząt,
źródliska rzek i potoków,
powierzchnie doświadczalne i drzewostany nasienne.
Nadleśniczy posiada uprawnienia do wprowadzenia okresowego zakazu wstępu do lasu w przypadku gdy:
wykonywane są zabiegi gospodarcze związane z hodowlą, ochroną lub pozyskaniem surowca drzewnego,
występuje duże zagrożenie pożarowe,
wystąpiło zniszczenie albo znaczne uszkodzenie drzewostanów lub degradacja runa leśnego.
W lasach zabrania się:
zanieczyszczania gleby i wód,
zaśmiecania,
rozkopywania gruntu,
niszczenia grzybów oraz grzybni,
niszczenia, uszkadzania drzew, krzewów oraz innych roślin,
niszczenia urządzeń turystycznych, znaków i tablic oraz obiektów gospodarczych i technicznych,
zbierania płodów runa leśnego w oznakowanych miejscach zabronionych,
rozgarniania i zbierania ściółki,
wypasu zwierząt gospodarskich,
biwakowania poza miejscami wyznaczonymi,
wybierania jaj, piskląt, niszczenia lęgowisk i gniazd ptasich a także niszczenia legowisk, nor i mrowisk,
płoszenia, ścigania, chwytania i zabijania dziko żyjących zwierząt,
puszczania psów luzem,
hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypadków wymagających wszczęcia alarmu.
W lasach oraz na terenach śródleśnych, jak również w odległości 100 m od granicy lasu, zabrania się działań i czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo, a w szczególności:
rozniecania ognia poza miejscami wyznaczonymi do tego celu,
korzystania z otwartego płomienia,
wypalania wierzchniej warstwy gleby i pozostałości roślinnych.
Szkodnictwo leśne, dla Lasów Państwowych stanowi źródło poważnych strat finansowych. Najbardziej dotkliwe są straty z tytułu kradzieży drzewa, kłusownictwa łowieckiego, gdzie łupem kłusowników padają jelenie, sarny, dziki a nawet żubry i wilki. oraz zniszczenia urządzeń turystycznych, tablic informacyjnych itp.
3fun - bo quady są naszą pasją
- Grzesiek G
- Posty: 237
- Rejestracja: czw 05 kwie, 2007
- Lokalizacja: Warszawa-Wawer
Czołem.
Kieruję działaniami Polskiego Klubu Ekologicznego Koło "Otwockie Sosny" z siedzibą w Otwocku. Nie czuję się oszołomem, nie jestem pedałem i, co może Was zaskoczy, nie czuję się też ekologiem (przynajmniej nie w powszechnym tego słowa znaczeniu). Jestem przyrodnikiem. No i jestem normalny . Choć w znakowaniu rezerwatów nie uczestniczyłem to identyfikuję się z akcją. Z tego co się orientuję faktycznie w dużej mierze jest ona wymuszona przez działania amatorów 4 kółek. Ale nie tylko, bo oznakowanie rezerwatów jest obowiązkiem spoczywającym na wojewodzie i nie zależy od tego czy miejsce jest narażone na zniszczenie, czy też pies z kulawą nogą się tam nie pojawia. Po prostu trzeba oznakować i już.
Ponieważ wielu z Was dostrzega narastający konflikt interesów, ale i konflikt z prawem, proponuję abyśmy spotkali się i porozmawiali co można zrobić, by nie było tej "wojny", jak to już niektórzy próbują nazywać. Jest problem, spróbujmy go rozwiązać. Przynajmniej na naszym terenie. Nie wiem czy jest to możliwe, ale jeśli nie spróbujemy, to się nie dowiemy. Sugeruję, by zacząć od spotkania roboczego w wąskim gronie. Przedstawiciel (e) PKE, Nadleśnictwa Celestynów (już rozmawiałem, są bardzo otwarci i chętni) i kilka (góra 3-4) osób od Was. Musimy się najpierw "powąchać", więc nie sądzę, by warto było od razu zapraszać kolejne osoby (inne organizacje lub władze lokalne).
Pozdrawiam i liczę na ciąg dalszy.
Wojtek Sobociński
Kieruję działaniami Polskiego Klubu Ekologicznego Koło "Otwockie Sosny" z siedzibą w Otwocku. Nie czuję się oszołomem, nie jestem pedałem i, co może Was zaskoczy, nie czuję się też ekologiem (przynajmniej nie w powszechnym tego słowa znaczeniu). Jestem przyrodnikiem. No i jestem normalny . Choć w znakowaniu rezerwatów nie uczestniczyłem to identyfikuję się z akcją. Z tego co się orientuję faktycznie w dużej mierze jest ona wymuszona przez działania amatorów 4 kółek. Ale nie tylko, bo oznakowanie rezerwatów jest obowiązkiem spoczywającym na wojewodzie i nie zależy od tego czy miejsce jest narażone na zniszczenie, czy też pies z kulawą nogą się tam nie pojawia. Po prostu trzeba oznakować i już.
Ponieważ wielu z Was dostrzega narastający konflikt interesów, ale i konflikt z prawem, proponuję abyśmy spotkali się i porozmawiali co można zrobić, by nie było tej "wojny", jak to już niektórzy próbują nazywać. Jest problem, spróbujmy go rozwiązać. Przynajmniej na naszym terenie. Nie wiem czy jest to możliwe, ale jeśli nie spróbujemy, to się nie dowiemy. Sugeruję, by zacząć od spotkania roboczego w wąskim gronie. Przedstawiciel (e) PKE, Nadleśnictwa Celestynów (już rozmawiałem, są bardzo otwarci i chętni) i kilka (góra 3-4) osób od Was. Musimy się najpierw "powąchać", więc nie sądzę, by warto było od razu zapraszać kolejne osoby (inne organizacje lub władze lokalne).
Pozdrawiam i liczę na ciąg dalszy.
Wojtek Sobociński
- Grzegorz Głowienka
- Administrator
- Posty: 2030
- Rejestracja: ndz 14 sie, 2005
- Quad:: testowy :)
- Imię: Grzegorz
- Lokalizacja: mazowieckie
- Kontakt:
Witaj Wojtku,
ciąg dalszy powinien nastąpić i dobrze, że obie strony chcą poznać się i zacząć rozmawiać. Ja też uważam że rozmowa jest niezbędna i konieczna...
Myślę, że na początku przyszłego tygodnia odezwiemy się do was w sprawie małego spotkanka, żeby się "powąchać"...
Jednocześnie proszę wszystkich quadowców o przemyślane posty w tym temacie, żeby niepotrzebnie, ostre słowa nie zaogniały obecnej sytuacji... Emocje nie są tu dobrym doradcą...
Pozdrawiam
Grzegorz Głowienka
ciąg dalszy powinien nastąpić i dobrze, że obie strony chcą poznać się i zacząć rozmawiać. Ja też uważam że rozmowa jest niezbędna i konieczna...
Myślę, że na początku przyszłego tygodnia odezwiemy się do was w sprawie małego spotkanka, żeby się "powąchać"...
Jednocześnie proszę wszystkich quadowców o przemyślane posty w tym temacie, żeby niepotrzebnie, ostre słowa nie zaogniały obecnej sytuacji... Emocje nie są tu dobrym doradcą...
Pozdrawiam
Grzegorz Głowienka
Póki co quadowa emeryturka :)
- mesel
- V-ce Admin
- Posty: 1179
- Rejestracja: sob 17 lut, 2007
- Quad:: Kymco MXU 500, SYM 200 TRUCK RUNNER, Piaggio X Evo 209
- Imię: Marcin
- Lokalizacja: Warszawa - Wawer
- Kontakt:
hajstra, miło że ktoś się odezwał. Szkoda że to nie my zrobiliśmy pierwszego kroku ale nikt z nas nie chciał działać pochopnie i bez porozumienia z pozostałymi.
To że z ochotą jeździliśmy po interesujących terenach nie wynika z tego , że przyroda jest dla nas ( na pewno dla mnie ) czymś obcym. Ja i wielu z nas korzystało z tamtych rejonów do weekendowych przejażdżek od wielu lat. Sam jeździłem tam jeszcze jak byłem na etapie motorynki . Osobiscie nie miałem świadomości , że jeżdżę po terenie rezerwatu. Czy gdybym wiedział zrobiłbym inaczej ? Możliwe , że tak. Jednak w całej sprawie najgorsze jest to , że zrobiono z nas czyt. użytkowników quadów pospolitych bandytów. Cała ta nagonka w mediach , na forach internetowych spowodowała , że nas i tak raczej marny wizerunek został wrzucony do rynsztoku ludzkich inteligencji. My nie jesteśmy debilami i bezmózgami.
Nagonka na użytkowników quadów trwa .... tylko nie wiadomo czemu przeobraża się to w aż takie spektakularne akcje. Dlaczego nic się nie mówi o śmieciach , które są tam regularnie składowane , samochodach które są tam myte....ech dużo by gadać.
Temat zniszczenia tablic ukazuje tylko niestety inteligencję niektórych i wcale się nie dziwię , że tylko zaognił sytuację. To było do przewidzenia.
Spotkanie - jak najbardziej. Na pewno pomoże w zrozumieniu się wzajemnie. Dla mnie najważniejsze jest to aby nikt we mnie nie rzucał kamieniami i nie wzywał policji kiedy tylko wyjadę za bramę. Jednego jestem pewien , że poznanie się i przedstawienie swoich racji pozwoli nam na rzeczową przyszłą współpracę i poprawienie wspólnego wizerunku czasami mylnie kreowanego przez strony przeciwne w żartach , nerwach itd. Mało tego jestem przekonany że możemy sobie pomóc.
Marcin Kwiatkowski
To że z ochotą jeździliśmy po interesujących terenach nie wynika z tego , że przyroda jest dla nas ( na pewno dla mnie ) czymś obcym. Ja i wielu z nas korzystało z tamtych rejonów do weekendowych przejażdżek od wielu lat. Sam jeździłem tam jeszcze jak byłem na etapie motorynki . Osobiscie nie miałem świadomości , że jeżdżę po terenie rezerwatu. Czy gdybym wiedział zrobiłbym inaczej ? Możliwe , że tak. Jednak w całej sprawie najgorsze jest to , że zrobiono z nas czyt. użytkowników quadów pospolitych bandytów. Cała ta nagonka w mediach , na forach internetowych spowodowała , że nas i tak raczej marny wizerunek został wrzucony do rynsztoku ludzkich inteligencji. My nie jesteśmy debilami i bezmózgami.
Nagonka na użytkowników quadów trwa .... tylko nie wiadomo czemu przeobraża się to w aż takie spektakularne akcje. Dlaczego nic się nie mówi o śmieciach , które są tam regularnie składowane , samochodach które są tam myte....ech dużo by gadać.
Temat zniszczenia tablic ukazuje tylko niestety inteligencję niektórych i wcale się nie dziwię , że tylko zaognił sytuację. To było do przewidzenia.
Spotkanie - jak najbardziej. Na pewno pomoże w zrozumieniu się wzajemnie. Dla mnie najważniejsze jest to aby nikt we mnie nie rzucał kamieniami i nie wzywał policji kiedy tylko wyjadę za bramę. Jednego jestem pewien , że poznanie się i przedstawienie swoich racji pozwoli nam na rzeczową przyszłą współpracę i poprawienie wspólnego wizerunku czasami mylnie kreowanego przez strony przeciwne w żartach , nerwach itd. Mało tego jestem przekonany że możemy sobie pomóc.
Marcin Kwiatkowski
Umówmy się, że to nie ja zrobiłem pierwszy krok, tylko wyszedłem Wam na przeciw. Gdyby wszystkie wpisy w tym temacie sprowadzały się do wygrażania ekologom, zapewne bym się nie odezwał. Ale jestem i nawet jeśli niewiele wyjdzie z naszych rozmów (w co nie wierzę), kamieniami rzucać nie będę. Ale nie biorę odpowiedzialności za działania innych grup. Więc jak spotkacie nad Wisłą 5 ekologów, a polecą za Wami tylko 4 kamienie, istnieje spore prawdopodobieństwo, że ten który nie rzuci to ja . A tak na poważnie, to mamy podobny problem. Jesteśmy środowiskami dość niszowymi, ale zajmującymi się spektakularnymi dziedzinami. Zawsze będziemy pożywką dla mediów, a szczególnie gdy się pobijemy. Podejrzewam, że w dzisiejszych realiach stoicie na przegranej pozycji (myślę o podejściu mediów masowych). Mam świadomość, że wielu środowiskom (a nie tylko dziennikarzom, którzy opisują konflikt) bardzo zależy na rozgłosie. Bez tego trudniej im o zrozumienie i ... dotacje również. Czuję też niesmak z faktu, że wielu ekologów przybrało drogę konfrontacji, zamiast współdziałania. Konfrontację uważam za ostateczność, ale czasem z tego rozwiązania korzystać trzeba. Mniejsza o to.
Mam wrażenie, że jestem realistą. Dlatego twierdzę (i próbuję przekonywać do tego innych tzw. ekologów), że sami przyrodnicy przyrody nie ochronią. Musimy mieć wsparcie ludzi nie związanych z tematem albo związanych z nim dość luźno. Ale przede wszystkim musimy mieć wsparcie ze strony osób, które z przyrody korzystają (np. tak jak Wy, wędkarze, spacerowicze, cykliści na góralach itp.). Nie da się ochronić łąki bez akceptacji rolnika-użytkownika. Jeśli nie przekonamy go, by chronił ją z własnej woli (albo za kasę), to wyrwie chronione zielsko jeszcze tego samego dnia, w którym nakaże się mu jego ochronę. Nawet jakbyśmy go poćwiartowali, spalili, a prochy rozsypali w Kamerunie, to jego bliższa i dalsza rodzina oraz sąsiedzi jeszcze w nocy przeryją łąkę na wylot, żeby się tylko jakieś nasionko tego chronionego zielska nie ostało. W ten sposób przyrody się nie ochroni. Dlatego wolę rozmawiać, ale zastrzegam raz jeszcze - za innych ekologów odpowiedzialności brać nie mogę (i nie chcę).
Mam wrażenie, że jestem realistą. Dlatego twierdzę (i próbuję przekonywać do tego innych tzw. ekologów), że sami przyrodnicy przyrody nie ochronią. Musimy mieć wsparcie ludzi nie związanych z tematem albo związanych z nim dość luźno. Ale przede wszystkim musimy mieć wsparcie ze strony osób, które z przyrody korzystają (np. tak jak Wy, wędkarze, spacerowicze, cykliści na góralach itp.). Nie da się ochronić łąki bez akceptacji rolnika-użytkownika. Jeśli nie przekonamy go, by chronił ją z własnej woli (albo za kasę), to wyrwie chronione zielsko jeszcze tego samego dnia, w którym nakaże się mu jego ochronę. Nawet jakbyśmy go poćwiartowali, spalili, a prochy rozsypali w Kamerunie, to jego bliższa i dalsza rodzina oraz sąsiedzi jeszcze w nocy przeryją łąkę na wylot, żeby się tylko jakieś nasionko tego chronionego zielska nie ostało. W ten sposób przyrody się nie ochroni. Dlatego wolę rozmawiać, ale zastrzegam raz jeszcze - za innych ekologów odpowiedzialności brać nie mogę (i nie chcę).